poniedziałek, 16 czerwca 2014

Pierwsza randka...trochę nieudana

Lasencja!
Hdgshjdszfdsadsaijjfs! (oznaka wielkiej radości)
Idę na randkę! Idę na kolację z Elsą!
Udałem się do restauracji, jak kazała mi Anna. Zająłem stolik przy oknie i czekałem. Rozmroziłem te buty, na które Anna tak bardzo się upierała. Nie będę nosił butów! W poprzednim poście nie wspomniała, że zrobiła ze mnie lalusia z ulizaną fryzurką. Tak, dobrze przeczytaliście ulizała mi włosy. Jednym, szybkim ruchem sprowadziłem do porządku moje kłaki. Popatrzyłem przez okno. Elsa szła. Miała taką ładną sukienkę, pięknie upięte włosy i w ogóle, cała promieniała! Patrzyłem na nią chyba jakimś dziwnym wzrokiem, bo zauważyłem, że trochę się czerwieni, jakby się głupio poczuła. Wreszcie weszła do restauracji. Usiadła obok mnie i przywitała się z uśmiechem. Zatkało mnie i patrzyłem na nią z uśmiechem przez dłuższą chwilę. Wreszcie zaczęła rozmowę.
- Miło tu, nie sądzisz? - spytała.
- Tak tak, tak... tak.
- I... jest ładna pogoda.
- Tak tak, tak... tak.
Ta rozmowa wcale się nie układała. Nagle zauważyłem Annę kryjącą się za wielką rośliną w restauracji, która znajdowała się zaraz za Elsą. Przykłada palec do ust. Ręką wskazuje menu. Chyba chcę mi pomóc.
- Elso, masz na coś ochotę? - mówię to spokojniej. Oby tak dalej.
- Co masz na myśli? - nagle przestała się uśmiechać.
- Chodzi mi o jedzenie. O nic innego!
- Ach, tak. Wiedziałam.
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałem na roślinę. Anna znów pokazuje menu.
- Więc na co ma ochotę Wasza Wysokość? - pytam najspokojniej jak się da.
- Cokolwiek. - Odpowiada. Ma taki piękny uśmiech.
- No cóż...Kelner! Dwie porcje Algidy poproszę.
- Skąd wiedziałeś, że uwielbiam Algidę?! Yyy... To znaczy... Bardzo chętnie zjem z tobą Algidę. Po królewsku.
Oboje wybuchamy śmiechem. Nie minęła nawet minuta, a kelner przynosi nam dwie porcje świeżej Algidy prosto z drzewa :). Zjadamy ją spokojnie, jak to Elsa nazwała, po królewsku.
- W tej restauracji mają naprawdę dobrą Algidę, nieprawdaż, Wasza Królewska Mość? - pytam rozpoczynając rozmowę.
- Zgadzam się z tobą. - Odpowiada.
- Zapomniałem Waszej Wysokości...
- Nie nazywaj mnie tak! Błagam. Nazywaj mnie po prostu Elsa.
- No więc, Elso, zapomniałem ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz.
Anna uśmiecha się, podnosi palec do góry na gest "dobrze" i przytakuję.
- Och, dziękuję. - Rumieni się i chowa twarz w dłoniach.
- Czemu chowasz tak promienne oblicze w swoich dłoniach? - pytam zdejmując jej ręce z twarzy.
Przez chwilę patrzymy sobie z uśmiechami w oczy. Mógłbym tak przez cały czas. Nagle Elsa popatrzyła w inną stronę. Trochę jej to sprawiło kłopotu, bo znowu się rumieni. Popatrzyłem na Annę. Coś tam mamrocze. Nie rozumiem. Chyba coś o...krzakach? Znowu coś o krzakach. To dziwne. Ale skoro Anna tak mówi...
- Elso czy chcesz...Chociż nic, to głupie... - nie będę tego robił. Nie na pierwszej randce.
- Mów, mów. Spokojnie.
- Czy nie chciałabyś iść ze mną w krzaki?
- Krzaki? Ale, że krzaki?
- No tak...to znaczy, że nie..hehe. Wiesz co? Robi się późno. Ja już pójdę, cześć!
Wstaję i idę do Anny.
- Mówiłam "popraw kłaki", a  nie "Idź z nią w krzaki debilu!
- Och naprawdę?

Wracam do siebie. Coś chyba nie wyszło.

- Jack

4 komentarze:

  1. hah, "idź z nią w krzaki!" heh

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :33 Uśmiałam się na tym rozdziale jak nigdy XD 'Mówiłam popraw kłaki, a nie idz z nią w krzaki XD

    OdpowiedzUsuń
  3. IDIOTA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! SPIERNICZAJ DO ZAJCA, BO JA CI NIE POMOGĘ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra, nie mal się uśmiałam, hahaha ;D

    OdpowiedzUsuń