sobota, 9 sierpnia 2014

Obietnica, to obietnica.

Witajcie,
Wczoraj musiałam wyjść do poddanych i wysłuchać ich pytań osobiście ponieważ przyszło tak dużo listów, że nie zamierzałam na wszystkie odpowiadać. Poprosiłam służącego aby wywiesił kilka ogłoszeń do tych, którzy mają pytania, aby stawili się w piątek o po szesnastej na dziedzińcu pałacowym. Przyszedł naprawdę ogromny tłum ludzi. Jack i Anna uparli się, że muszą mi pomóc. Jack szybko przyniósł na dziedziniec trzy krzesła dla nas. Ustawił je na szerokich schodkach przed mnóstwem poddanych. Usiadłam na środkowym z nich i powiedziałam głośno, aby każdy usłyszał:
- Witajcie kochani. Dziękuję za tak liczne przyjście. - "Choć tak naprawdę wcale nie jest mi ono na rękę" - pomyślałam.
Anna i Jack usiedli po moich obu stronach z lekko niepewnymi minami.
- Więc... - zaczęłam. - Przejdźmy do rzeczy. W ciągu ostatnich dni dostałam bardzo dużo listów od Was. Więc pomyślałam, że łatwiej będzie...
- Królowo! Ja mam pytanie! - wykrzyknęła jakaś nastolatka występując przed tłum.
- Ee...tak?
- Kiedy będzie następny bal?
Westchnęłam głęboko i położyłam ręce (oczywiście ubrane w rękawiczki) na oparciach krzesła.
- Kochani... - powiedziałam. - Dostałam chyba milion listów z takim pytaniem i...
- To chyba znaczy, że nas to interesuje! - burknął jakiś staruszek - I oczekujemy odpowiedzi.
- Proszę odzywać się z szacunkiem do królowej! - wybuchnął Jack.
Uśmiechnęłam się do niego. Staruszek prychnął pogardliwie:
- A ty, młodzieniaszku kim w ogóle jesteś żeby nam rozkazywać?
Anna wstała mówiąc podniesionym tonem:
- Tak się składa, że to twój prawiekró...
Szybko uciszyłam ją gestem. Usiadła z wściekłością wpatrując się w mężczyznę.
- Pomyślałam, że jeśli tak bardzo chcecie abym urządziła bal... - zaczęłam chcąc załagodzić sytuację. - ...urządzę go.
Wybuchły oklaski i wiwaty.
- A kiedy? - zawołało kilka osób z tłumu.
- W poniedziałek. Bal zacznie się koło dwudziestej. - odrzekłam.
Znów wybuchła wrzawa.
- Proszę o ciszę... - powiedziałam, ale nikt nie myślał o posłuchaniu mnie. Wszyscy skakali i krzyczeli z radości.
- Królowa coś powiedziała!! - krzyknęła Anna. Poddani umilkli wpatrując się w nią.
- Ee... - wyjąkałam. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania?
- A będę mógł zatańczyć z księżniczką? - zawołał jakiś młody brunet z pierwszego rzędu zebranych. Anna zarumieniła się. W tłumie odezwały się ciche gwizdy.
- To już zależy od niej. - uśmiechnęłam się.
- To ja zatańczę z królową! - do przodu przepchnęła się jakaś dziewczyna.
- Eee... są jeszcze jakieś pytania? - zapytałam szybko.
Zaległa cisza. Wspaniale - czyli wszystkie listy były z zapytaniem o bal.
- W takim razie dziękuję za spotkanie i żegnam. - powiedziałam i weszłam do zamku. Chwilę potem weszła Anna, a za nią Jack taszcząc trzy krzesła. Postawił je pod ścianą i uśmiechnął się do nas.
- Naprawdę chcesz zrobić bal? - zapytał.
- Obietnica, to obetnica. - odrzekłam. - Ale tym razem trzymaj się z daleka od mojej sukienki.
Anna wybuchła śmiechem. Jack lekko posmutniał.
- Nie rozpruję Ci jej. - powiedział. - Teraz już wiem, to co chciałem wiedzieć.
- Co chciałeś wiedzieć?! - Anka wybałuszyła oczy.
Oboje zaśmialiśmy się i wróciliśmy do sypialni.

- Elsa. 

4 komentarze:

  1. Piękny rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny. Życzę dużo weny. Pa :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hej czytam od nie dawna twój blog i jest niesamowity na serio świetny
    teraz do rzeczy
    oooo ktoś tu jest zazdrosny o chłopaka ^.^ masz cyba kristoffa aniu
    i nie pchajcie sie sweet pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. (PLASK!) hi hi hi, aż się bije ze śmiechu!

    OdpowiedzUsuń