piątek, 29 sierpnia 2014

Renifery lubią królewskie łóżka.

Witajcie,
Dziś od razu po wstaniu udałam się do Anny, aby zobaczyć czy wszystko z nią w porządku. Siedziała na łóżku trochę smutna.
- Hej siostruś. - usiadłam obok. - Jak się czujesz?
- Już dobrze. - westchnęła. - Nic mi nie jest.
- W takim razie czemu jesteś smutna?
Anna nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok i znowu ciężko westchnęła. Położyłam jej dłoń na ramieniu.
- Aniu, coś się stało?
Siostra spojrzała na mnie. W oczach miała łzy.
- To wszystko przeze mnie! Znowu zrobiłam coś źle. Ciągle przeze mnie dzieją się złe rzeczy. Nie wiem...nie chcę nikomu zrobić nic złego, ale... - wybuchła płaczem.
- Hej, spokojnie. - powiedziałam przytulając ją do siebie. - To nie Twoja wina.
Ania uśmiechnęła się lekko.
- A w ogóle... - zmieniłam temat. - Gdzie jest Kristoff?
- Wyjechał bardzo wcześnie rano. - odrzekła Anna. - Trolle go po coś wezwały. Wróci jutro.
Kiwnęłam głową i wstałam.
- Zejdź na śniadanie. - powiedziałam zatrzymując się w drzwiach.
Po chwili wróciłam do pokoju. Przy biurku siedział Jack przeglądając listy od poddanych.
- Jack? - podskoczył ze strachu. Widząc, że to ja odleciał szybko od biurka i uśmiechnął się.
- No hej, śnieżynko.
- Co ty robiłeś? - zapytałam układając kartki z powrotem w stosik.
- Nic. Chciałem zobaczyć co ludziom leży na sercu. - zaśmiał się. Nim zdążyłam coś powiedzieć złapał mnie za rękę i wyciągnął na korytarz. - Chodź na śniadanie. Stęskniłem się za czymś nienaleśnikowym.
Po kilkunastu minutach byliśmy po śniadaniu. Jack i Anna zarządzili, żebym poszła z nimi na spacer. Umówiliśmy się, żeby czekali przy wejściu. Ja musiałam jeszcze uporządkować papiery. Kiedy weszłam do pokoju moim oczom ukazał się...widok przynajmniej nieprawdopodobny. Na łóżku leżał szaro-brązowo-biały renifer, a wokół niego porozrzucane listy. Stanęłam nieruchomo nie wiedząc nawet co zrobić. Ze zdziwienia zamroziłam podłogę.Widziałam to zwierzę już kilka razy z Kristoff'em. To chyba jego renifer. Powoli zeszłam na dół i nic nie mówiąc pociągnęłam Annę i Jack'a do pokoju. Oni początkowo także doznali szoku. Po chwili jednak Anka podbiegła do renifera i zaczęła go głaskać ze śmiechem.
- Sven, coś ty zrobił? I jak się tu dostałeś? - śmiała się.
Jack podszedł bliżej i pozbierał kartki. Następnie podał mi je i powiedział:
- Jak on w ogóle wlazł do pałacu? Nikt go nie widział? Coś mi się nie chce...
- Nie wiem jak to się stało, ale ma zaraz zejść z mojego łóżka. - przerwałam.
Anna przewróciła oczami.
- Elsa, wyluzuj. - powiedziała drapiąc Svena za uchem. - Popatrz tylko jaki on słodki.
- Wydaje mi się, że on słucha tylko Kristoff'a. - powiedział Jack z chytrym uśmiechem.
- Genialnie. To gdzie ja mam spać? - powiedziałam.
- Możesz ze mną. - jednocześnie powiedzieli Jack i Anna.
Spojrzałam na nich. Oboje się zaczerwienili.
- Dobrze...jeszcze się zastanowię. - powiedziałam. - A teraz mieliśmy iść na spacer, nie? Może ten Sven, czy jak mu tam sobie pójdzie.
Popołudnie spędziliśmy w pałacowych ogrodach. A teraz czeka mnie z nimi trudna rozmowa...

-Elsa.

1 komentarz: