sobota, 8 października 2016

Odrobina wytchnienia i podsłuchana rozmowa.

Witajcie,
Ten tydzień był chwilą wytchnienia. Podejrzewałam, że Hans i Roszpunka zatrzymali się w Arendelle i było jasne, że nie mają dobrych chęci, ale na razie nie wprowadzali żadnych nikczemnych planów w życie. Oczywiście i tak strasznie niepokoiła mnie sama obecność księcia Nasturii w naszym kraju, ale nie wiedząc dokładnie gdzie jest, co robi i co zamierza zrobić nie miałam wielu możliwości. Anna powiedziała bez zastanowienia:
- Wywalaj ich z Arendelle.
...ale... to nie było takie proste. Jack był inaczej nastawiony. Początkowo strasznie się wkurzał zachowaniem Roszpunki (ja w sumie też), ale potem dał sobie spokój i zaczął odnosić się do tejże sytuacji ze stoickim spokojem.
- Nie mamy najmniejszych powodów do niepokoju. Czegokolwiek by nie wymyślili - rządzimy krajem, Elso. Tylko pomyśl.
- Jack, ale... To jest Hans. Nie przejmuję się moją kuzynką, ale on... Jack sam wiesz, że...
- Wiem. - przerwał mi. - Ale to nie ma żadnego znaczenia. Tutaj nie mogą nam nic zrobić. Za to my im dużo.
Kiwnęłam głową. Jack miał zupełną rację.
- No już, nie przejmuj się tymi...
Położyłam mu palec na ustach i uśmiechnęłam się. Odsunął powoli moją dłoń i pocałował mnie.
Dziś rano razem z Anną postanowiłyśmy przejść się po mieście i dyskretnie sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Chodziłyśmy w te i we w te, ale nie ujrzałyśmy nic nadzwyczajnego. Zaczęłam wątpić czy Hans i Roszpunka faktycznie zatrzymali się w kraju, ale nagle Anka chwyciła mnie za rękaw i pociągnęła za stragan z kwiatami. Tuż obok, przy jednym z drewnianych stolików rozstawionych przed pubem siedzieli moja kuzynka i Hans. Ukryłyśmy się, jednak na tyle blisko, aby móc ich usłyszeć.
- ...obiecaj mi kochanie! Muszę pokazać temu durnemu, zimnemu dziadowi jak wiele stracił!! - mówiła Roszpunka piskliwym głosem.
- Nie przyjechałem tu po to, śliczna. - odezwał się Hans półgłosem. - Nie stracę takiej szansy!
- Beze mnie by Cię tu nie było! Masz mi pomóc!
Na chwilę zapadła cisza, a potem Hans mruknął coś, ale na tyle cicho, że nie usłyszałyśmy. Ania pociągnęła mnie do tyłu, bo Roszpunka wstała i pobiegła w dół chodnika, a Hans podążył za nią po chwili.



- Elsa.

1 komentarz:

  1. O kurcze ale się dzieje. Oby Hans i jego diablica nie zrobili nic mieszkańcom Arendelle.

    OdpowiedzUsuń