środa, 19 sierpnia 2015

Podróż do Nasturii... na marne.

Witajcie,
Wczoraj po południu ja, Jack, Kristoff, jeden mężczyzna mający sterować i kilku gwardzistów, wsiedliśmy na statek i wyruszyliśmy w stronę Nasturii. Kristoff był już wyjątkowo wkurzony i przez cały czas stał na dziobie i wpatrywał się w horyzont. Jack znalazł sobie rozrywkę w postaci patrzenia przez lunetę, więc ja podeszłam do szwagra i oparłam się o burtę obok niego.
- Jak tam? - zagadnęłam.
- Tęsknię za nią. - odrzekł. - I chcę ją z powrotem.
- Nie tylko ty... - westchnęłam po chwili. - Nie martw się, już niedługo będziesz mógł się do niej przytulić. Uśmiechnął się lekko i zszedł pod pokład. Dziś rano dobiliśmy do brzegu Nasturii.
- Może pójdziemy sami? - zaproponował Jack zerkając krytycznie na dwóch uzbrojonych gwardzistów gotowych do drogi.
- Nie, pójdą z nami na wszelki wypadek. - odrzekłam. - Ale oczywiście chcemy załatwić to pokojowo. Zeszliśmy więc na ląd w towarzystwie żołnierzy i w końcu dotarliśmy do niedużego zamku z szeroką, charakterystyczną wieżą pośrodku. Przez bramy główne wyszedł nam na przeciw odświętnie ubrany starzec opierający się na drewnianej lasce. Rozpoznałam w nim króla Chrystiana, ojca trzynastu książąt Nasturii.
- Wasza Miłość. - skinęłam głową.
Uśmiechnął się ciepło i także lekko się skłonił.
- Przybyliśmy do Pańskiego syna, Hansa. Niestety zrobił coś... - zaczęłam, ale król przerwał mi:
- Hans? Nawet nie chcę o nim słyszeć. Już dawno nie ma go z nami.
Wymieniłam z Kristoff'em i Jack'iem zdziwione spojrznia.
- Jak to?
- Hans wypłynął dawno temu, nie pamiętam nawet kiedy. Doszły mnie słuchy, że podbił jakąś krainę i teraz w niej króluje.
Zaniemówiłam.
- Jest król pewien? - zapytał Kristoff.
Starzec skinął głową.
- Na pewno nie wiadomo gdzie leży ta kraina? - dopytywał Jack.
- Przykro mi, młodzieńcze. - odrzekł mężczyzna. - A tak spytam... dlaczego właściwie go szukacie? Znowu coś przeskrobał?
 - Tak. - westchnęłam. - Trudno, dziękujemy.
I od razu ruszyłam z powrotem do portu.
- Co za... - zaczął Kristoff, kiedy dorównali mi kroku. - ...zabiję tego Hansa.
- Chętnie pomogę. - dodał Jack.
- Wrócimy do Arendelle i spróbujemy czegoś się dowiedzieć o tej krainie. - powiedziałam.
Jack i Kristoff zgodnie kiwnęli głowami, po czym weszliśmy na statek i rozpoczęliśmy rejs powrotny.



- Elsa.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. 1. :D
      HANS MA PRZEJEBANE XD
      Niech go tylko dorwę w swoje szatańskie ręce, to będzie po nim ^^
      Ten dziadzio jest przemiły :)
      XD

      Usuń
  2. Taki miły ojciec a syn wredota; __;
    Już ja się tym Hansem zajme

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. CZECIA! ♥
      A więc....ZHAKUJCIE I WYKRYJCIE JEGO CEGŁOFON I ZA POMOCĄ GPS'a DOTRZYJCIE DO NIEGO!!! BU HA HA HA HA!!!

      Usuń
  4. Armia juz! Płyniemy do hansowa i zabijamy ruda wiewiórkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać po kim masz geny wiewióro ;-;
    Mamusia byłaby zachwycona, ale ny nie. Szykuj dupe !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń