piątek, 16 września 2016

Niezbyt pożądane odwiedziny.

Witajcie,
- Roszpunka... - wydusiłam. - Jak...?
Moja kuzynka odgarnęła włosy z twarzy i uśmiechnęła się nienaturalnie.
- Dobrze wiesz jak. - warknęła. - Zostałam ponownie zamknięta. I cóż. Nie chciało mi się siedzieć w tej cholernej wieży! - rozłożyła szeroko ręce i wybuchła śmiechem.
Po chwili opuściła ręce, przejeżdżając dłonią po ramieniu Jack'a. Odsunął się i spojrzał na mnie bezradnym wzrokiem.
- Po co tu przyszłaś? Wyszłaś z wieży, gratulacje. Ale chyba nie sądzisz, że znajdziesz u nas wsparcie. - odezwałam się chłodnym tonem do Roszpunki.
- Och, jaka jesteś miła. - zmierzyła mnie od stóp do głów. - Jak zawsze.
Jack podszedł do mnie.
- Zostaw Arendelle w świętym spokoju. Nie zapomnimy co chciałaś zrobić. Nie wybaczymy ci. - chwycił mnie za rękę.
Na ten widok Roszpunka prychnęła.
- Oczywiście. Zostawcie mnie tutaj, wróćcie do domku i żyjcie dalej w tej iluzji idealnej rodzinki. Powodzenia.
Wykonała w moją stronę obraźliwy gest, po czym zbiegła po stromym zboczu, znikając w zaroślach. Przez chwilę staliśmy w milczeniu.
- Chodźmy stąd. - odezwał się w końcu Jack, podniósł mnie, objęłam go mocno po czym odbił się od ziemi.
Po powrocie do domu pobiegłam do Anny i bez zastanowienia opowiedziałam jej wszystko. Wgapiała się we mnie z otwartymi ustami.
- Chyba. Żartujesz. - powiedziała po dobrych pięciu minutach.
Pokręciłam głową. Ania usiadła na łóżku i oparła głowę na dłoniach.
- Musimy czekać. Powinna się odczepić. - mruknęła.
- Tak sądzisz?
- Albo da sobie spokój, albo przyjdzie i zrobi rozróbę jakiej jeszcze nie było. - odparła.
- Nie pojawiłaby się tu bez powodu. - stwierdziłam. - Boję się, że ma jakiś okropny plan, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.



- Elsa.

2 komentarze: