Witajcie,
Od kilku dni spędzam całe dnie i noce szwendając się po korytarzach ogromnego domu Mikołaja. Jack przyleciał po mnie w piątek, a później mogliśmy spędzić weekend razem. Przez większość czasu tuliłam się do niego mocno, a on powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Gdybym tak po prostu potrafiła w to uwierzyć. Gdybym tak po prostu potrafiła uwierzyć, że pokona Czarnego Pana i wróci do mnie cały i zdrowy. Niestety mimo, że byłam pełna obaw, musiałam.. po prostu pozwolić mu odlecieć. W poniedziałek rano wszyscy Strażnicy zebrali się, naradzili krótko, wsiedli do sań Northa i odlecieli.
- Śnieżynko... - zaczął Jack gdy zobaczył moją - zapewne bladą jak ściana - twarz, gdy wyszłam się z nim pożegnać.
Nie powiedziałam nic, tylko objęłam rękami jego szyję i oparłam czoło o jego pierś.
- Widzimy się za... - zastanowił się chwilę nie przestając uśmiechać się lekko. - Kilka dni? Bardzo niedużo. Dasz sobie radę, na pewno. Problem w tym, że... - podniosłam na niego wzrok. - ...ja mogę nie dać.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go, a on od razu czule odwzajemnił pocałunek. Następnie dotknął mojego brzucha.
- Opiekuj się mamą. - szepnął.
Posłał mi ostatnie, pełne miłości, ale też trochę chytre (jak na Jack'a przystało) spojrzenie i wskoczył na sanie. Stałam w śniegu tak długo, aż czarny punkcik na niebie zupełnie nie zniknął, po czym wróciłam przed kominek. I tak zaczęły się okropne, pełne napięcia dni oczekiwania...
- Elsa.
1!
OdpowiedzUsuńJaaaaaaaaaaaaack wracaj szybko!! Trzymaj się El!♥☻☺
UsuńJack, tylko uważaj! Musisz wrócić do swojej Śnieżynki i dzidziusia :)
OdpowiedzUsuńA ty Elsa, nie martw sie,Jack sobie poradzi. Mam nadzieję XD
3! iiiii boże... jestem pod napięciem! Niech jack wróci cały i zdrowy...
OdpowiedzUsuń4! Jeeeeeej
OdpowiedzUsuńEl nie martw się, Jack napewno wróci, jest silny tak samo jak ty.
Pozdrawiam :)
przez ten blog stałam się zboczeńcem .__.'' ;__;
OdpowiedzUsuńALE TO jest zbyt cudowne by przestać to czytać ^^ :3