Witajcie,
Gdy tylko dotarliśmy do Arendelle, Anna zaprowadziła mnie i Jack'a do medyków. Jack był tak wykończony, że omal nie zasnął gdy jedna z lekarek zakładała mu opatrunek. Później na szczęście pozwolono mu w spokoju odpocząć. Niemal pierwszym co u mnie sprawdzono jeśli chodzi o stan zdrowia to dziecko. Myślałam, że umrę ze strachu podczas czekania na wyniki badań. W końcu do komnaty weszła moja lekarka.
- Wasza Wysokość... - zaczęła, a ja poczułam, że zamrażam podłogę. - Przeżyła królowa bardzo wiele stresu co nie jest dobre dla dziecka, ale na szczęście nic się nie stało. Jednak teraz niestety dziecko jest osłabione, przez co bardziej podatne na uszkodzenie. Zalecam więc... cóż, po prostu odpocząć w spokoju i nie denerwować się bez potrzeby. - kobieta uśmiechnęła się lekko.
- Dziękuję bardzo. - odwzajemniłam uśmiech i z ulgą pogładziłam się po brzuchu. - Czy mogę wrócić już do swojej komnaty?
- Proszę bardzo, Wasza Wysokość.
Wyszłam więc na korytarz, gdzie od razu złapała mnie Anka. Była umyta i przebrana w milutką koszulę nocną.
- I jak? - zapytała.
- Co jak?
- Jak dzidziuś! - wrzasnęła wymachując rękami.
- Ma się świetnie. - uśmiechnęłam się.
Odetchnęła i objęła mnie jedną ręką.
- Chodź, siostra. - zaczęła dziwnym, zabawnym głosem. - Musisz się zrelaksować.
Po czym zaciągnęła mnie do mojej komnaty, posadziła na łóżku i przygotowała mi gorącą, pachnącą kąpiel. Potem zostawiła mnie samą, a ja ściągnęłam z siebie zabrudzoną suknię i zanurzyłam się w białej pianie. Po chwili usłyszałam ciche pukanie.
- To ja, Śnieżynko. - usłyszałam głos Jack'a.
- Właź. - zaśmiałam się.
Wszedł powoli i zamknął za sobą drzwi. Następnie odwrócił się i uśmiechnął się do mnie swoim pięknym, chytrym uśmiechem. Wyglądał o niebo lepiej niż ostatnim razem gdy go widziałam. Miał znów na sobie swoja bluzę, spodnie i... brak butów. Jego białe włosy były rozczochrane, ale w tym dobrym znaczeniu. Jedyne co zmieniło się w jego wyglądzie to nieduża rana na dolnej wardze.
- Co mądrego powiedziały panie lekarki? - zapytał przystawiając sobie białe, drewniane krzesełko obok wanny.
- Z dzieckiem wszystko w porządku. - odparłam.
- Jasne, że w porządku. - uśmiechnął się. - To silny synek tatusia, już Ci to mówiłem.
Pokręciłam tylko głową z uśmiechem nie mając siły na kolejną kłótnię o płeć dziecka... co nie znaczy, że nie pokłócę się z nim o to jak odzyskam siły. Bardzo się stęskniłam za naszymi kłótniami.
- Elsa.
Znowu 1.!! Ech, te ich kłótnie są jak zawsze rozwalające. Ale coż poczekam cierpliwie na kolejny ich spór...
OdpowiedzUsuńCzekam (nie)cierpliwie na next!😄
Ps. Obstawiam, że to będzie dziewczynka.
2!!(Ehhh a już myślałam ze będę 1) popieram dziewczynkę xDD
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuupppppppppppppppppeeeeeeeerrrrrrr! Tez popieram dziewczynke
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i Happy End, jak miło ^^
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze bedą bliźniaki XD chłopczyk i dziewczynka z wrodzonymi mocami ldu sniegu i takie tam ^^
OdpowiedzUsuńps. supeeeeerrr rozdział!!!!!!!!
Taki pomysł też popieram >.< \O.O/
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAwrgh!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że dzieciom nic nie jest...
Co by sobie zrobili Elsa i Jack, gdyby ono umarło?...
Zgadzam się z BAM, też chciałabym, by były to bliźniaki! A jak tylko jedno dziecko to... Syn, czy córka i tak będzie fajne!
Sprzeczki Jelsy są słodkie! :3
Nie wiem co jeszcze pisać, więc pozostaje mi tylko życzyć weny oraz czekać na nexta oczywiście...
Pozdrawiam
~Juna
*.* jak dobrze, że dziecko jest zdrowe :3.
OdpowiedzUsuńa ja też popieram opcje, że bliźniaki....
a jak nie to....hmm.. będzie syneczek tatusia CX
Nie no nie mogę te emocje i teraz tylko kłutnia o płeć rozwala mnie ta parka.
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieję że to dziewczynka;)