Witajcie,
Wybaczcie, że ostatnio nie pisałyśmy, ale Anna chyba dużo czasu poświęcała Lenie, a ja słabiej się poczułam więc Jack oczywiście od razu posłał mnie do łóżka, opatulił w piętnaście koców, zrobił cały dzbanek gorącej czekolady i wezwał moją lekarkę.
- To zapewne osłabienie spowodowane ciążą i stresem. Nic groźnego, wystarczy odpoczywać. - powiedziała po krótkim przebadaniu mnie.
Jack jednak jak się pewnie domyślacie zachowywał się jakbym co najmniej umierała. Nie pozwalał mi prawie w ogóle wychodzić z łóżka i dostarczał do sypialni wszystkie posiłki. Gdy wspomniałam o obowiązkach obdarzył mnie bardzo zdenerwowanym spojrzeniem.
- Już rozmawialiśmy o papierach, Elso. Nie. Możesz. Się. Przemęczać. - powiedział.
Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się lekko. Jack jest niewątpliwie najbardziej gorliwym opiekunem na świecie. Dziś rano jednak, gdy nie było go w sypialni, a ja uznałam, że czuję się już lepiej, wyszłam spod "kocowego bunkra" jak razem z Anną ochrzciłyśmy coś pod czym przez ostatnie dni trzymał mnie Jack, po czym udałam się do mojego gabinetu. Na widok okropnego bałaganu jaki tam panował jęknęłam cicho (żeby JackGumoweUcho nie usłyszał) i uklęknęłam na podłodze. Zaczęłam zbierać powoli porozrzucane kartki i dokumenty. Gdy usłyszałam za sobą skrzypienie drzwi wstałam szybko gotowa nazmyślać Jack'owi, że wcale nie sprzątałam. Jednak zamiast niego, w drzwiach stała Anna.
- O nie... Elsa... ja... - zaczęła się jąkać. - Właśnie... miałam... to posprzątać, bo widzisz... ee.. jak was nie było to próbowałam się tym zajmować, ale... nie bardzo mi wychodziło...
- Spokojnie, Aniu. - uśmiechnęłam się i zaniosłam zebrane kartki na biurko. - Nic się nie stało. Chodź, pomożesz mi.
I aż do obiadu robiłyśmy porządek i dziwnym trafem do pokoju nie wparował Jack z piętnastoma kocami. Oczywiście gdy tylko zjawiłam się w sypialni czekał na mnie z obrażoną miną.
- Och, Jack... - westchnęłam. - Już nic mi nie jest, chciałam tylko...
Uśmiechnął się. Uniosłam brwi.
- Nie jesteś zły?
- Nie jestem psychopatą, który więzi żonę w łóżku. - zaśmiał się i podszedł do mnie.
Parsknęłam śmiechem.
- Po prostu się o Ciebie troszczę. Bo Cię kocham. - powiedział obejmując mnie. - Jednym słowem - jestem idealnym mężem.
- Oj tak, Jack. - zaśmiałam się i wtuliłam w niego. - Oj tak.
- Elsa.
WRESZCIE 1 !!! xDD
OdpowiedzUsuńCX ''(żeby JackGumoweUcho nie usłyszał) '' CX LEŻE I NIE WSTAJE CX
OdpowiedzUsuńAle sweet!!!
OdpowiedzUsuńOoooooo, jakie swiiiiiiiiiiiiiiit!!!
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja, Jack serio jest idealnym mężem....no może jest CIUT nadopiekuńczy XD