Witajcie,
Dziś rano obudziłam się dość wcześnie. Pogłaskałam Jack'a po włosach (tej nocy spał ze mną), włożyłam szlafrok i wyszłam na balkon. Słońce ledwo wyglądało zza gór. Jesienne powietrze rozwiało mi włosy. Oparłam się o balustradę i wsłuchałam w śpiew ptaków. Nagle moją uwagę przykuł dziwny obiekt. Był maleńki, ledwie widzialny. Coś na dalekim horyzoncie unosiło się nad górami. Wyglądało jakby stało w miejscu. Zmarszczyłam brwi i spróbowałam się przyjrzeć obiektowi. Wychyliłam się trochę, a potem jeszcze trochę...i jeszcze...nagle poczułam, że tracę równowagę. Ktoś na szczęście złapał mnie od tyłu.
- Elsuś, nie wychylaj się, bo spadniesz.
Odwróciłam się.
- Jack... matko, dziękuję. - wydyszałam łapiąc się za serce.
Pocałował mnie w czoło.
- Wychylałam się... - zaczęłam. - Bo zobaczyłam...to. - i wskazałam na punkt nad górami.
Jack zmarszczył brwi.
- Co to jest? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. - odrzekłam. - Ale wygląda jakby stało w miejscu. A raczej...w powietrzu.
- Hmm... Może na razie się tym nie przejmujmy. Przecież nie stanowi zagrożenia. - powiedział.
Kiwnęłam głową i wróciliśmy do pokoju.
- Elsa.
UUU no ciekawe co to jest ten punkcik,a co do Elsy to by się prawie zabiła hehe
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny :) Twój blog mnie zainspirował do tego abym również założyła własnego. Tak ja też jeszcze nie mogę w to uwierzyć xdd Jeżeli będziesz miała trochę czasu to zapraszam : www.frozen-trocheinnahistoria.blogspot.com pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa poczytam, tylko mam nadzieję, że nie zakończy się tym, że Jack zabije Elsę lub na odwrót... Zapraszam Cię też na mojego (piszę z sis i dopiero zaczęłyśmy): http://jackelsa13.blogspot.com/
UsuńCiekawe kto tam stał ;)
OdpowiedzUsuń