sobota, 1 listopada 2014

Halloween!

Witajcie,
Przez ostatnie dni zdołałam dowiedzieć się nieco o Neal'u. Niestety są to informacje mało wiarygodne i niezbyt istotne. Kiedy po raz chyba dziesiąty zapytałam go po co przybył do Arendelle, powiedział:
- W Coronie nikt mnie już nie lubił. Postanowiłem wyjechać.
A kiedy zapytałam dlaczego w takim razie zabił kobietę na balu, odrzekł to samo, co ostatnim razem. Anna i Jack twierdzą, że nie powinnam aż tak się nim przejmować.
- Siedzi w lochach. - powiedziała Anka dziś przy śniadaniu. - To najważniejsze.
Jack kiwnął głową.
- No właśnie. - powiedział. - Gdyby komuś coś groziło, to byłoby gorzej. Daj sobie z nim spokój.
Obiecałam sobie, że w najbliższym czasie dam Neal'owi ostatnią szansę, żeby o sobie opowiedział. Ale teraz może przejdźmy do nieco milszych spraw. Otóż wczoraj Ania obudziła mnie z wrzaskiem:
- Szczęśliwego Halloween siostrzyczko!
Na głowie miała ogromny kapelusz wiedźmy.
- Co...? - ziewnęłam.
- Dzisiaj Halloween. - do pokoju wszedł Kristoff. - Musimy porobić coś fajnego.
- Aniu, miałaś leżeć spokojnie w pokoju, a nie biegać przebrana po pałacu. - powiedziałam ignorując szwagra. - A co do Halloween...nie jesteśmy trochę za starzy?
Siostra rzuciła we mnie poduszką.
- Nawet tak nie gadaj! Chodź, znajdziemy dla Ciebie jakieś przebranie! Pójdziemy do miasta i będziemy się bawić z dziećmi...
- Ale... - zaczęłam jednak Anna mi przerwała:
- Żadnych ale!
I pociągnęła mnie do swojej sypialni. Otworzyła szafę na oścież i zaczęła wyrzucać z niej wszystko co wpadło jej w ręce. Po chwili wyciągnęła z jakiegoś wora na dnie szafy kapelusz podobny do swojego. Nałożyła mi go na głowę i powiedziała:
- Rozbieraj się! Zaraz znajdę sukienkę!
- Aniu... - jęknęłam.
Po pięciu minutach siedziałam przed lustrem ubrana w obcisłą, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, w czarnym kapeluszu wiedźmy i granatowych rękawiczkach.
- Wyglądasz strasznie.... pięknie. - uśmiechnęła się Anka do lustra.
- Proszę Cię... muszę napisać... - zaczęłam, ale siostra znowu nie dała mi dojść do słowa.
- Ja też się przebiorę i pójdziemy do miasta! Poddani na pewno się ucieszą!
I pobiegła do łazienki. Nie minęła sekunda i wróciła w dość szerokiej, szarej sukni opinającej jej się na brzuchu.
- Na szczęście się zmieściłam. - powiedziała. - Ta ciąża wkurza...
- Nie mów tak. - powiedziałam. - Pomyśl...będziesz mogła opowiadać dziecku co wyczyniałaś w ciąży... założę się, że nikt normalny nie biega w ciąży po mieście w stroju czarownicy.
Siostra zaśmiała się.
- Wyróżnianie się jest fajne. - stwierdziła.
- Dobrze...idźmy gdzie mamy iść, bo... - zaczęłam, ale nagle coś wpadło mi do głowy - ...chwila, nie widziałam dzisiaj w ogóle Jack'a. Gdzie on się szlaja?
- Nie wiem... - powiedziała Anna spuszczając głowę z uśmiechem.
- Kłamać to ty nie umiesz. - powiedziałam wstając. - To jakaś wasza tajemnica? Dobrze, nie pytam.
- Elsa, to nie tak... - zaczęła, ale przerwałam jej machnięciem ręki.
- Idziemy?
Kiwnęła głową i wyszłyśmy z zamku. Na łące spotkałyśmy kilka dziewczynek przebranych za kotki.
- Cukierek albo psikus! - zawołały podbiegając do nas z koszyczkami.
Anna ze śmiechem wyjęła ze specjalnie zabranej torby garść czekoladek i wsadziła każdej dziewczynce do koszyczka.
- Wesołego Halloween. - pogłaskałam je po główkach i poszłyśmy dalej. 
- Chyba wolę mieć córeczkę. Dziewczynki są takie słodkie i w ogóle. - powiedziała Anna.
Uśmiechnęłam się tylko. Chwilę potem doszłyśmy do miasta. Przywitały nas ukłony i ciepłe uśmiechy. Chodziłyśmy z domu do domu i rozdawałyśmy dzieciom słodycze. Było bardzo miło. Dopiero pod wieczór - koło dziewiętnastej - skierowałyśmy się do pałacu. Przechodząc koło lasu, usłyszałyśmy z głębi dziwny szelest.
- Co to było? - zapytała Ania.
- Nie wiem... - odrzekłam wchodząc między drzewa. Wchodziłam coraz głębiej i głębiej....aż nagle coś spadło na mnie z drzewa. Krzyknęłam ze strachu.
- Elsa? - zawołała Anna, która została na ścieżce.
Było dość ciemno, ale udało mi się dostrzec co było powodem mojego strachu. Wielki, pluszowy pająk zawieszony na gałęzi.
- Spokojnie! - zawołałam do siostry. - Nic mi nie jest.
Anna podeszła do mnie.
- Kto normalny zawiesza sztuczne pająki w lesie? - zdziwiła się.
Usłyszałyśmy z góry szept:
- Wyróżnianie się jest fajne.
Ze strachem podniosłyśmy głowy. Nad nami unosił się wyszczerzony od ucha do ucha Jack.
- Chcesz, żebyśmy dostały zawału?! - krzyknęłam na niego i trzepnęłam go w ramię.
- W końcu to Halloween, nie?
Wylądował na ziemi między nami. Pocałował mnie w rękę i powiedział:
- W ramach przeprosin, mam coś dla Waszej Wysokości.
Anka zaśmiała się.
- To ja Wam nie przeszkadzam. Wróćcie przed północą.
Po czym poszła do zamku.
- O czym ona mówi? - zapytałam. - Gdzie idziemy?
- Zobaczysz... - powiedział Jack chwytając mnie za rękę. Szliśmy jakiś czas przed las. Doszliśmy na małą polankę. Na środku stał duży, niebieski namiot. Kiedy się mu przyjrzałam, spostrzegłam, że jest z lodu.
- Jeju.... - westchnęłam. - Jaki słodki.
Pocałowałam Jack'a w policzek.
- Zapraszam do środka. - powiedział.
Kiedy weszliśmy do namiotu od razu poczułam się, że odpływają ode mnie wszystkie zmartwienia. Na ziemi rozsypane były białe płatki róż. Usiadłam z wrażenia.
- To takie cudowne, Jack. Dziękuję.
Jack usiadł przy mnie i pocałował mnie, wsuwając rękę do kieszeni.
- Jeszcze nie dziękuj... - szepnął.

-Elsa.

8 komentarzy:

  1. On się jej oświadczy!!!!!Prawda!!!!?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi raz? :)
      http://krainastraznikowlodowychmarzen.blogspot.com/2014/09/przystanek-ostatni-ameryka-ponocna-i.html

      Usuń
  2. Też myślałam, że Jack sie oświadczy, ale skoro to było..
    O Bosz..pójdą w krzaki, co!? *te moje myśli.. O.o*
    A i na koniec jeszcze ta regółka.. dużo weny i czekam na nastepne rozdzialy.. tylko szybko, jestem baardzo niecierpliwa i mam głoda na twoje rozdziały.! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale to dziwne zawsze wkłada ręke kiedy ,,idą w krzaki,,?? a tak to supcio :)

      Usuń
    2. Może ma tam coś ważnego i potrzebnego? ;)

      Usuń
  3. No to mamy rozdział Halloweenowy ;) Właśnie kiedy Elsa i Jack wezmą ślub ? ja się pytam xd nie no ale rozdział swietny. Pozdrawiam i życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  4. NO CO ON MA Z TYMI KIESZENIAMI?! (pik, niebezpieczne skojarzenia włączone) O.M.G.! Nie chcę o tym myśleć! A SIO! (piuu, niebezpieczne skojarzenia wyłączone)

    OdpowiedzUsuń