poniedziałek, 14 marca 2016

Odwiedziny niewinnej staruszki.

Witajcie,
Przez ostatnie dni udało mi się nieco uspokoić. A właściwie nie mogę powiedzieć, że udało MI się, ponieważ tylko dzięki Jack'owi przestałam panikować i płakać bez przerwy. Poświęcił bardzo dużo czasu na leżeniu przy mnie i przytulaniu mocno do siebie. Może to banalne, ale tylko czuły uścisk Jack'a może w zupełności mnie uspokoić. Zamykałam oczy, słuchałam jak do mnie mówi tak długo, aż sens słów przestawał do mnie docierać, skupiałam się tylko na jego delikatnym dotyku, gdy gładził mnie po włosach i zasypiałam w końcu w jego objęciach.
- Jack. A jeśli on wróci? - zapytałam pewnego wieczora.
- Wtedy... - wydał się odrobinę niepewny, ale od razu przybrał odpowiedzialną minę i napiął mięśnie jakby gotowy do starcia z Mrokiem. - Zrobię co trzeba żeby Cię bronić.
Jak powiedział.. tak musiało się stać.
Dziś rano Anna obudziła nas lekko zaniepokojona.
- Strażnicy pełniący wartę przy głównych wrotach poinformowali nas, że ktoś chce wejść do zamku. - powiedziała.
- Kto? - zapytałam zdezorientowana.
Kto normalny o siódmej rano przychodzi prosić o audiencję albo widzenie z królową? Lub z kimkolwiek?
- Nie wiem, nie powiedzieli. Podobno nie jest groźny, ale prosi aby zeszła do niego królowa. - odrzekła siostra.
Spojrzałam na Jack'a.
- Myślisz, że to jakiś podstęp? - zapytał.
"Owszem." - pomyślałam, ale pokręciłam głową.
- Niemożliwe. Proszę Cię, u nas w Arendelle? Podstępy? Pułapki? Pewnie ktoś z miasta z jakąś błahostką. Zejdę do niego, i zaraz będę z powrotem.
Jack zaśmiał się krótko.
- Chyba nie sądzisz, że puszczę Cię samą do jakiegoś podejrzanego typa.
Uśmiechnęłam się lekko. Niedługo potem oboje ubraliśmy się szybko i zeszliśmy na dół.
- Nie wiemy o co chodzi, Wasza Wysokość. - powiedział jeden z gwardzistów stojący przy drzwiach. - Prosi o widzenie z królową we własnej osobie.
Skinęłam głową, a gwardziści otworzyli przede mną wrota. Jack szedł tuż przy mnie, jedną rękę zaciskając na lasce, a drugą trzymając moją dłoń. Ujrzeliśmy przed sobą zwyczajnie wyglądającą, na oko lekko niedożywioną staruszkę w łachmanach.
- Czy mogę pomóc? - odezwałam się łagodnym głosem.
Kobieta odwróciła się i obdarzyła mnie bezzębnym uśmiechem.
- Ja chciałam tylko poradzić się królowej.. - powiedziała kłaniając się przede mną i przed Jack'iem.
- A o co dokładnie chodzi, jeśli można wiedzieć? - odezwał się Jack pewnym siebie tonem.
Staruszka wskazała w stronę niewielkiego zagajnika znajdującego się przy początku ścieżki, która prowadzi (jeśli dobrze się orientuję) na Lodowe Pola, gdzie Kristoff pracuje wraz z innymi handlarzami lodu.
- Tam... znalazłam coś dziwnego, przypomina mi... herb naszego Arendelle. Pomyślałam, że to może królowa coś zgubiła... może, że to z pałacu.
Jack zerknął na mnie z miną znaczącą mniej więcej "Ani trochę nie wierzę tej kobiecie, wycofajmy się zanim zacznie bardziej zmyślać". Pomyślałam jednak, że powinnam dbać o poddanych niezależnie od ich dziwnych zachcianek. A może kobieta wcale się nie myli, co jeśli mówi prawdę? Poszłam więc za nią w stronę zagajnika, a Jack chcąc nie chcąc dotrzymał mi kroku nie wypuszczając z uścisku mojej dłoni.
- Chwileczkę... - mruknęła staruszka i zagłębiła się w gęstwinę. - Gdzieś tu to...
I tak posuwała się coraz dalej i dalej, a my szliśmy powoli za nią. W końcu znaleźliśmy się bardzo blisko zejścia nad jezioro na Lodowych Polach.
- Proszę pani? - zawołałam, bo od dłuższego czasu staruszka nie wychodziła spomiędzy drzew. - Czy wszystko gra?
Nie doczekaliśmy się odpowiedzi. W zamian ujrzeliśmy czarny dym, a potem gęstą mgłę wypełzającą spod drzew i krzewów, zmierzającą wprost na nas. Jack szybko stanął przede mną i wyciągnął przed siebie laskę w pozycji gotowej do ataku. Tak jak podejrzewałam, następnym co usłyszeliśmy był śmiech.



- Elsa.

4 komentarze:

  1. Ja nie wierzę...
    JA PO PROSTU NUE WIERZE !!!!!
    BOŻE CZY TY TO WIDZISZ ??????
    Jak. Mogliście. Się. Tak. Łatwo. Podejść.
    Nie mogliście wysłać strażników za tą babcią????
    BOŻEEE...
    JESUUU...
    MATKOOO...
    ...
    Ehh dajcie ochłonąć...
    BOŻE...
    JE....
    dobra nie XD.
    Po prostu jestem ZUA.
    Nie na ciebie Els a NA JACKA >.<
    Nie myślący,
    Nie odpowiedzialny,
    NIE DBAJĄCY O RODZINĘ.
    ...
    Dobra juz mi przeszło
    porostu pewnie teraz ZGINIE PRZEZ CIEBIE DZIECKO
    :CCCCCCCC

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrok ty pojebany dupku! Łapska precz od Elsy, Jacka i dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  3. *warcze* Mrok..... grrr....


    Zabije! -,-"" Mam nadzieje ze Dziecku nic nie bedzie... MA ZYC!

    OdpowiedzUsuń