Witajcie,
Po nieudanych poszukiwaniach Jack'a przez Annę i Kristoff'a prawie całkiem straciłam nadzieję. Ciągle nękały mnie te same koszmary i nie ruszałam się z pokoju ani na krok. Słyszałam przez ścianę jak Anna prosi moją służącą Tamarę, aby nie wypuszczała mnie samej z zamku. Zresztą sama usiłowała siedzieć ze mną jak najczęściej.
- Elso, on wróci, nie martw się. - mówiła gdy leżałam skulona pod kołdrą.
- Nie powinnaś się tak stresować, to może źle działać na dziecko. - powiedziała mi wczoraj wieczorem.
Wiedziałam o tym doskonale, ale nic nie mogłam na to poradzić. Dlatego płakałam jeszcze bardziej. Chyba nikt nie chciał mnie o tym informować, ale sama zobaczyłam, że całe Arendelle pokryło się warstwą białego puchu. Śnieg padał przeze mnie od kilku dni.
- Wiem. - odezwałam się słabym głosem nie podnosząc głowy z poduszki.
- Zostać z Tobą? - zapytała Anna.
Już kilka nocy spała razem ze mną i uspokajała mnie za każdym razem kiedy budziłam się z krzykiem.
Nie odpowiedziałam, lecz ona i tak weszła pod kołdrę i ułożyła się obok mnie. Bogu dzięki, że ją mam.
Rano obudziłam się dość wcześnie, ale siostry nie było w pokoju. Wstałam powoli, pierwszy raz od ponad dwudziestu godzin i podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Wyblakłe włosy, smętnie opadające na ramiona, podkrążone oczy. Pogładziłam się po zaokrąglonym delikatnie brzuchu i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. "Gdzie jest Twój tatuś?".
Nagle do pokoju wpadła Anna. Jej źrenice były rozszerzone do niewiarygodnych rozmarów, a jej klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko.
- Chodź, Elsa!! - krzyknęła.
Zmarszczyłam brwi. Podbiegła do mnie i pociągnęła mnie za rękę. Pobiegłyśmy na schody, a potem na dół.
- Wrócił! - wrzasnęła mi tuż przy uchu.
Uwolniła moją dłoń z uścisku, a ja zamarłam bez ruchu. Stał zaledwie kilka kroków ode mnie. Prawdziwy. W swojej granatowej bluzie, brązowych spodniach i bez butów. Opierał się o długą laskę zakrzywioną na końcu. Jego białe włosy były rozczochrane, ale lśniące lodowymi kryształkami lodu jak zawsze. Patrzył na mnie pięknymi, błękitno-szarymi oczyma. Widziałam w nich zmęczenie, ale w mniejszym stopniu. W większości była w nich miłość.
Zrobiłam powoli dwa kroki, ale nie zdążyłam wydusić ani słowa, bo wypuścił z rąk laskę, podleciał do mnie, uniósł mnie nad ziemię i przytulił do siebie mocno i czule jak nigdy dotąd. Objęłam mocno rękami jego szyję i wtuliłam się w niego. Poczułam jego lodowate łzy, które spłynęły po jego policzkach całymi strumieniami.
Anna i Kristoff zostawili nas samych, a my przytulaliśmy się i całowaliśmy przez... nie mam pojęcia ile. Bardzo długo.
- Ty żyjesz. - wyszeptałam.
Postawił mnie na ziemi i spojrzał mi głęboko w oczy delikatnie głaszcząc mnie po brzuchu.
- Nie pozwolę skrzywdzić naszego dziecka, ani Ciebie, Śnieżynko. Nie musisz niczego się obawiać.
- Elsa.
JEST! JACK WRÓCIŁ!!!
OdpowiedzUsuńTeraz tylko pytanie, gdzie on był?!
JEJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJ!
OdpowiedzUsuńJack wrócił! TAK; TAK; TAK! Dzięki Bogu. A ty Mrok trzymaj swój koszmarny zad zdala od nich. Weny!
Awawawawaw! *....* końcówka byla słodka *---*
OdpowiedzUsuńBoję
OdpowiedzUsuńsię
...
że
kiedyś
nadejdą
mroczne
czasy
...
czyli
koniec
bloga
;c
Nie planujemy żadnych mrocznych czasów!
Usuń- Elsa.
Uff to dobrze ;D
UsuńJack wrócił!Jack wrócił! JACK WRÓÓÓÓCIŁ!!!!
OdpowiedzUsuńNo nareszcze jest nasz "zozsądny" Jack.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i pozdrawiam