niedziela, 28 grudnia 2014

Meblowanie zakończone.

Witajcie,
Dziś meblowaliśmy do końca pokoik dla Leny. Jest to nieduża komnata z jednymi drzwiami na korytarz, a drugimi do sypialni Anny i Kristoff'a. Właśnie dlatego jakiś czas temu uznaliśmy, że byłoby to idealne miejsce dla ich córeczki. Kiedy przenieśliśmy tam złożoną już kołyskę, którą przysłała Merida, zaczęliśmy zastanawiać się nad resztą.
- A może by pomalować jakoś ładnie? - zastanawiała się Anna rozglądając się wkoło.
- To chyba trochę za dużo kombinowania, nie mam tyle czasu. - odrzekłam.
- To nic. Kristoff może mi pomóc.
- A...w sumie co złego w tych ścianach? - wtrącił Jack. - Są takie fioletowe... i...majestatyczne.
Kristoff przewrócił oczami.
- No dobrze, nieważne. - Ania machnęła ręką. - Co z resztą mebli? Mamy mnóstwo zabawek...
- I ubranek. - dodał Kristoff - Czkawka i Astrid przysłali milion pudeł z nimi. 
- Czyli potrzebna jest szafa. - odezwał się Jack. - Chodź Kristoff, przeniesiemy jakąś z nieużywanych pokoi gościnnych.
I Kristoff i Jack wyszli.
- Już nie mogę się doczekać, aż Lena się urodzi. - powiedziała Anna. - To będzie takie super!
Podeszłam do niej i pogłaskałam ją po brzuchu.
- Tak...ciocia Elsa też już nie może się doczekać... - uśmiechnęłam się krzywo na myśl o nieprzespanych nocach.
- Łołołołoooł! Uważaj na drzwi! - do środka weszli Kristoff i Jack niosąc niedużą, drewnianą szafę.
- Postawcie ją...ee...tam! - Anna wskazała na ścianę naprzeciw drzwi.
- Uff...okej, szafa na miejscu. To może my tu trochę sprzątniemy, a wy powsadzacie tam wszystkie te sukieneczki czy cośtam...? - powiedział Jack.
- Jasne... - westchnęłam. Uklęknęłyśmy z Anną przy szafie i zaczęłyśmy układać w niej ubranka. I tak w małym pokoiku spędziłyśmy czas do wieczora. W końcu komnata wyglądała naprawdę uroczo.
- Gotowe. - Kristoff pocałował Annę.
- Może tym razem my Was zostawimy? - uśmiechnęłam się.
- Jest to bardzo pożądane. - zaśmiał się Kristoff i wypchnął lekko mnie i Jack'a z pokoju.
Jack od razu spojrzał na mnie i zaczął:
- To możemy...
- Nie. - przerwałam mu. - Nie, nie, nie, nie.
- No to idziemy do ogrodu. - powiedział Jack, chwycił mnie za rękę i nie czekając na reakcję pociągnął na dół.

- Elsa.

5 komentarzy:

  1. Tak tak tylko o jednym dajmy też Kristofowi się pomęczyć :D
    Pokoik pewnie słodki jupi :) czekam na dziecko (ich, czyli Kristoffa i anny)
    Lenka słodka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń