Witajcie,
Dziś po zastanowieniu uznałam, że bez sensu byłoby robić bal z okazji walentynek, kiedy zaraz ma odbyć się koronacja lub dopiero co się odbyła. Wraz z Jack'iem ustaliliśmy więc wszystko dokładnie, aby wszystko sobie poukładać. Po południu byliśmy gotowi ogłosić decyzję poddanym.
- Dziękuję za przybycie, kochani. - zaczęłam standardowo. - Postanowiliśmy, że koronację i walentynki... połączymy ze sobą w pewien sposób. W niedzielę rano, czternastego lutego zapraszam wszystkich na ceremonię koronacyjną. Późniejszy bal możemy uznać jako bal koronacyjno-walentynkowy.
Wybuchły oklaski. Na szczęście pomysł się spodobał.
- No to co? - zagadała do nas Anna gdy szliśmy korytarzem z powrotem.
Uniosłam brwi pytająco.
- Wystarczy wypisać zaproszenia i brać się za przystrajanie? - zapytała nie ukrywając entuzjazmu.
- Mniej więcej. - uśmiechnęłam się.
- Wiecie co, ja muszę coś załatwić. - rzucił Jack i odleciał szybko.
Anna spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale tylko wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że nie popsułam Tobie i Kristoff'owi jakichś walentynkowych planów. - powiedziałam.
- Coś ty. - Anka parsknęła śmiechem. - Martw się o poddanych, pewnie mieli już wszystko obmyślone. A tak serio to na pewno każdy z nich chętniej spędzi dzień w zamku.
- Miejmy nadzieję.
- No wiesz, nie wyglądali na jakoś specjalnie strapionych.
Zaśmiałam się.
- No dobrze, ja muszę iść do Leny. Miłego popołudnia, Elsuś. - powiedziała Anna i zniknęła w pokoju swojej córki.
Nie mając nic do roboty skierowałam się do sypialni. Od razu coś przykuło moją uwagę. Z łazienki, zza lekko uchylonych drzwi dochodził głos Jack'a.
- Eem... Poddani! Poddani...? Moi kochani! Nie, nie, tak może tylko Elsa. No to... moi drodzy? Mieszkańcy Arendelle! Em.. to zaszczyt być waszym królem! Tak... ee... Nie, chyba nie mogę...
- Jack...? - oparłam się o framugę drzwi.
Jack odskoczył od lustra jak oparzony i zrobił się czerwony jak burak.
- Co robisz? - zapytałam z uśmiechem.
- Nic... ja tylko tak sobie....
Przekrzywiłam głowę unosząc jedną brew.
- No dobrze, dobrze. - uśmiechnął się. - Zdałem sobie sprawę, że nie umiem wygłaszać mów. Ani trochę.
- Spokojnie. - zaśmiałam się cicho i podeszłam do niego. - Tego też Cię nauczymy. Ale to wyższa szkoła. Na razie nie będziesz musiał robić nic takiego.
Na jego twarzy odmalowała się widoczna ulga. Objął mnie i zaśmiał się.
- To cudownie. - westchnął.
Uśmiechnęłam się tylko i odwzajemniłam uścisk.
- Elsa.
Super rozdział ((:
OdpowiedzUsuńElso/Anno?
OdpowiedzUsuńMogłabyś podać dokładną liczbę wszystkich rozdziałów? Bo jestem strasznie ciekawa xd.
351 :)
Usuń- Elsa
Podziwiam was za to że traktujecie tak odpowiedzialnie tego bloga. Gratuluję i życzę weny. Bardzo dużo weny O.o
UsuńŚwietny rozdział! :* Nie mogę się doczekać walentynek!
OdpowiedzUsuńSupet rozdział. Tak nasz kochany Jack Przyszły Król Arendell, który nie potrafi przemawiać XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W końcu zostanie królem ;D
OdpowiedzUsuń