niedziela, 15 marca 2015

To już przekracza wszelkie granice.

Witajcie,
Ostatnio znowu musieliśmy umieścić Kristoff'a w celi. Nie mieliśmy innego wyboru. Rzucał wazonami, krzesłami i w końcu szafami. Kiedy Anna próbowała go uspokajać warczał tylko:
- Nie mam ochoty z Tobą gadać.
I tak dla niej był najbardziej łaskawy. W piątek na przykład prawie pozbawił życia Jack'a rzucając w niego ozdobną, rycerską zbroją.
- Dobra, dobra! Nie jesteś naburmuszony! - krzyknął Jack chowając się za sofą.
- Natychmiast przestańcie! - podeszłam do Kristoff'a. - Uspokój się, bo będziemy musieli zamknąć cię...
Kristoff odepchnął mnie i pobiegł na dwór.
- Jesteś cała? - Jack podbiegł do mnie.
- To ja powinnam Cię o to spytać. - odrzekłam. - Mało co Cię nie zabił!
- Mnie się tak szybko nie da rozwalić. - przytulił mnie do siebie.
Nagle usłyszeliśmy drwiący głos:
- Ooch, jak uroczo, zaraz się wzruszę. Frost! No ładnie!
- Mrok! Wyłaź z...mroku...! - zawołał Jack w stronę ciemnego korytarza.
Wyszedł z niego Czarny Pan ze strasznym uśmiechem na twarzy.
- Co zrobiłeś Kristoff'owi? - zrobiłam krok do przodu.
Przewrócił oczami.
- Ależ nic! Niby po cóż miałbym się interesować Twoim przygłupim szwagierkiem?
- Nie zachowywałby się tak gdyby nic mu nie było. - powiedziałam chłodnym tonem.
Pokręcił głową i podszedł do mnie.
- Odważna i szlachetna królowo... - przejechał szarą dłonią po moim policzku. - Jesteś bardzo głupiutka, naprawdę nie znasz Czarnego Pana.
- Ale ja znam. - Jack stanął przed nim. - I wiem, że coś knujesz.
Mrok zaśmiał się strasznie.
- Myślcie dalej, gołąbeczki! - powiedział i zniknął.
- Jeszcze raz tu przylezie, a i tak niczego się nie dowiemy to go zabiję... - westchnął Jack.
- Pomogę Ci... - przytuliłam go.
Nagle usłyszeliśmy ryk z dworu, i krzyk jakiejś kobiety.
- Kristoff! - krzyknęliśmy jednocześnie i pobiegliśmy na zewnątrz.
Po chwili zobaczyliśmy Kristoff'a goniącego jedną z służących.
- Królowo! Pomocy, proszę!! - krzyknęła.
Razem z Jack'iem podbiegliśmy do Kristoff'a i razem jakimś cudem go zatrzymaliśmy.
- Puszczać mnie..! - warczał.
- Straże! - zawołałam.
Po kilku sekundach podbiegło czterech strażników.
- Proszę wziąć tego dżentelmena do celi. - rozkazałam pokazując na Kristoff'a. Mężczyźni kiwnęli głowami i zabrali Kristoff'a do pałacu. Dalej przerażona służąca podbiegła do mnie.
- Dziękuję, dziękuję Wasza Wysokość. - ukłoniła się.
- Nie dziękuj, kochana. - powiedziałam. - Wracaj do pałacu.
- Chwila. - Jack podszedł do nas. - Jakim cudem on w ogóle panią gonił?
- No... - zaczęła kobieta. - Szłam sobie spokojnie, a on nagle leci na mnie z rykiem, to zaczęłam uciekać.
Jack kiwnął głową.
- Może pani już iść. - westchnął.
Służąca ukłoniła się i odeszła.
- To już przekracza wszelkie granice. - odwróciłam się do Jack'a.
- Wiem. Ale co możemy zrobić?
- Nic... - odrzekłam. - Mam nadzieję, że na razie.
- Ja też. - powiedział i pocałował mnie.

- Elsa.

5 komentarzy:

  1. Biedny Kristoff :-( MROK ZOSTAW TEGO BIEDNEGO CZŁOWIEKA! Czekam na nowy wpis :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kristoff przeginasz strunę... Co żeś nawalił do głowy Kristoffowi czarny idioto!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm. Moje słowa nie docierają do ciebie Mrok! Bo z Halloween będą nici [VIP-y wiedzą]!
    Kristoff, walcz! Przyj! Oddychaj! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, Kriss, Kriss, Kriss, rzucić wazonem rozumiem, prawie zabić frosta, też bo wiem jaki czasem jest wkurzający, ale gonić słurzącą? Nie no to już przekracza wszelkie granice. A ty, Czarny debilu odczep się od całej ich rodziny!!! Jeśli nie, dostaniesz własny kozmar! Potem ten koszmar się spełni! Więc upominam cię idioto, upominam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Mrok działa mi na nerwy...

    OdpowiedzUsuń