sobota, 28 marca 2015

W końcu szczęśliwe zakończenie.

Witajcie,
Dziś nad ranem wylądowaliśmy na opustoszałej polanie. Rosły na niej niskie drzewa pozbawione liści, a na ziemi nie było trawy, tylko ciemna, sucha ziemia.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam wysiadając z sań.
Kristoff akurat spał więc było trochę spokoju. Anna zeskoczyła za mną, a zaraz za nią Jack.
- To teren Mroka. Nikt się tu nie zapuszcza. - powiedział.
- Czyli gdzieś tutaj jest ta jego jaskinia, czy coś? - zapytała Anna.
- Tak. - odrzekł. - Ostatnio była... - podszedł na środek polany. - ...tutaj... - wskazał na ziemię.
Ania zmarszczyła brwi.
- Czyli jest pod ziemią? - podeszłam do Jack'a.
Kiwnął głową i uderzył kilka razy mocno w ziemię. Przez chwilę nic się nie działo, ale nagle ziemia pękła tworząc przed nami dużą dziurę wyglądającą jak wejście do tunelu.
- No to po Lenę! - zawołała Anna i chciała od razu wskoczyć do środka, ale złapałam ją za rękę.
- Może lepiej weźmy Kristoff'a? - zapytałam. - Mimo wszystko jest silny i w ogóle.
- Elsa ma rację. - odezwał się Jack. - Pójdę po niego.
Po chwili nadszedł z powrotem targając za rękę Kristoff'a.
- Nie chce mi się włazić do jakiejś głupiej dziury! - jęknął spoglądając w dół.
- Skacz, nie marudź. - Anna popchnęła go, a ten spadł w ciemność.
Jack pomógł nam opuścić się w dół w miarę bezpiecznie, po czym sam skoczył. Znaleźliśmy się w ciemnym korytarzu.
- Byłem tu już kiedyś. - powiedział Jack. - Chodźcie, on musi gdzieś tu być.
Podążyliśmy za nim, Kristoff ociągając się i jęcząc co jakiś czas. Po kilkunastu minutach weszliśmy do większej "komnaty". W niej także było prawie całkiem ciemno, ale pod ścianą naprzeciw wejścia stał ogromny, kamienny tron. Nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk.
- Co to było? - zapytał Kristoff.
- Brzmiało trochę jak koń... - szepnęła Anna.
W tej chwili zza tronu wyszedł czarny, przeraźliwie chudy koń ze złotymi, świecącymi oczyma. Widząc nas zarżał i zaczął biec w naszą stronę. Przerażeni kucnęliśmy pod ścianą, i mało brakowało, aby nas staranował. Jednak w ostatniej chwili po prostu... rozpłynął się. Usłyszeliśmy szyderczy śmiech ze wszystkich stron.
- Mrok! Wyłaź i przestań się chować! - krzyknął Jack stając przed nami z laską w ręku.
Tuż przed nim pojawił się znikąd Czarny Pan uśmiechając się strasznie.
- Widzę, że już poznaliście jednego z moich pupili. - powiedział. - Uroczy, czyż nie? A w ogóle... cóż Was sprowadza do mojego prześlicznego apartamentu?
- Oddawaj moją córkę! - krzyknęła Anna.
- Widzę, że tylko ty tak bardzo o nią walczysz. - Mrok zbliżył się do niej. - A tatuś nic nie powie?
Kristoff spojrzał na niego przerażonym wzrokiem, jęknął:
- Mamusiu, ratuj!
...i zemdlał.
- Coś ty mu zrobił? - zapytałam. - Czemu był taki wredny?
- Hmm... - mruknął Mrok obracając się w moją stronę. - Powiedzmy, że była to jedna z części mojego planu.
- To znaczy?
- Kiedy skupiliście się na tym kochanym młodzieńcu, ja pozwoliłem sobie przyjrzeć się temu bachorowi. - odrzekł spokojnym głosem. - A potem...puf! Nie ma bachora.
Jack przewrócił oczami.
- Dobra, koniec tych opowiastek. - powiedział. - Gdzie ona jest?
Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka.
- Lenuś! - zawołała zrozpaczona Anna.
- Idźcie ją znaleźć, ja zajmę się Mrokiem - szepnął mi Jack na ucho.
Spojrzałam na niego z niepokojem - "Poradzisz sobie?". On tylko kiwnął głową z uśmiechem. Złapałam Annę za rękę i szybko pociągnęłam ją z powrotem w ciemny korytarz. Nie wiem co działo się dalej pomiędzy Mrokiem, a Jack'iem, ale my pobiegłyśmy wgłąb korytarza.
- Musimy szybko ją znaleźć i wrócić do Jack'a. - powiedziałam nie zwalniając biegu. - Sam sobie nie poradzi.
Nagle z naprzeciwka wybiegły ku nam dwa czarne konie. Bez zastanowienia zamroziłam je i pobiegłyśmy dalej. Znów dało się słyszeć płacz, tym razem bliżej.
- To musi być tam! - krzyknęła Anna wskazując na kamienne drzwi po prawej stronie korytarza. Dobiegłyśmy do nich i wbiegłyśmy do środka. Pod ścianą leżała Lena zawinięta jedynie w czarną szmatę. Anna podbiegła do niej ze łzami w oczach i wyściskała mocno.
- Kochanie! Lenuś, moja córeczko! -zawołała. - Nic Ci nie jest!
- Chodź, Aniu, musimy wracać. - powiedziałam nie mogąc powstrzymać łez na widok siostrzenicy.
- Mam brać ją znowu do Mroka? Poczekam tu.
Kiwnęłam głową i wybiegłam na korytarz. Po chwili wpadłam do komnaty z tronem, ale Mroka tam nie było. Kristoff dalej leżał nieprzytomny pod ścianą, a Jack siedział na ziemi i oddychał ciężko.
- Jack! - podbiegłam do niego. - Co Ci jest?!
- Znalazłyście Lenę? Wszystko z nią w porządku? - zapytał słabym głosem.
- Tak, jest cała i zdrowa. Anna z nią została. - odrzekłam.
Uśmiechnął się i odetchnął z ulgą.
- Jesteś ranny? Gdzie jest Mrok? - zapytałam.
- Nic mi nie jest, Mrok zwiał jak tylko zaczął przegrywać. Mówię Ci nie miał ze mną...
Przerwałam mu pocałunkiem.
- Och, Jack. - przytuliłam go. - Co byśmy bez Ciebie zrobili.
- E, gołąbeczki! - odezwał się Kristoff, który widocznie już się obudził. - Możemy już wracać? Śmierdzi tu jak nie wiem. A ja dawno nie piłem z moimi koleżkami.
Pomogłam Jack'owi wstać i zaprowadziłam obu do Anny i Leny. Jack wbiegł do środka, wziął Lenę od Anny i przytulił ją.
- Nawet nie wiesz jak wujek się stęsknił. - powiedział.
Kristoff stanął w drzwiach, zamrugał kilka razy, spojrzał na Annę i na Lenę i zawołał:
- Lena!! Lena, moje słoneczko!! Nic Ci nie jest!! - podbiegł do Jack'a. - Oddawaj moją córkę. - zaśmiał się i przytulił Lenę mocno.
- Przeszło Ci? - zapytała Anna. - Mrok cofnął urok?
- Nie wiem o czym mówisz, kochanie, ale cieszę się, że jesteśmy wszyscy razem. - powiedział i przytulił też Annę. - Tylko gdzie jesteśmy?
- Długa historia. - zaśmiał się Jack. - Może opowiemy Ci już w Arendelle?
- Bardzo chętnie. - odrzekł Kristoff.
Po chwili wszyscy wsiedliśmy do sań, Anna owinęła Lenę w różowy kocyk i wyruszyliśmy w drogę powrotną.

- Elsa.

10 komentarzy:

  1. Uff nareszcie wszystko się jakoś ułożyło. Ale to chyba tylko cisza przed burzą? Zgadłam? Czekam na nexta u więcej akcji z samą Jelsą

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie.........ale mam dziwne wrażenie, że to jeszcze nie koniec! Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham cię i jestem z ciebie dumna bardzo bardzo bardzo.....mama

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham cię i jestem z ciebie dumna bardzo bardzo bardzo.....mama

    OdpowiedzUsuń
  5. Kriss wrócił!Wujej Jak tak się stęsknił... Niech zrobi sobie z Elsą taką córeczkę! Proszę! Rozdzał suupeer!!! Czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  6. "- E, gołąbeczki! - odezwał się Kristoff, który widocznie już się obudził. - Możemy już wracać? Śmierdzi tu jak nie wiem. A ja dawno nie piłem z moimi koleżkami."
    KRISS, TY PIJAKU! :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że wszystko ładnie się skończyło ;)

    OdpowiedzUsuń