wtorek, 31 marca 2015

Powracają śniadania do łóżka.

Witajcie,
Po dwóch dniach wróciliśmy do Arendelle. Kristoff'owi powrócił dwany humor i charakter więc sam zaproponował Annie uczczenie jego powrotu do zdrowia i odzyskania Leny. Wczoraj rano wyjechali do trolli razem z córką i Svenem. Anna przyszła do mnie się pożegnać, ale zaraz potem poszłam z powrotem spać. Tamara - jedna z najwierniejszych mi służących - uważa, że przez tą podróż bardzo się wszyscy wyziębiliśmy, wygłodziliśmy i zmęczyliśmy więc na początku wręcz nie pozwalała nam odchodzić od stołu bez zjedzenia drugiej porcji posiłku. Podobnie uważała o spaniu - teraz zamiast ośmiu godzin mieliśmy przesypiać przynajmniej jedenaście. Pozwalałam jej zajmować się nami, bo widocznie sprawiało jej to uciechę. Dlatego też pomyślałam, że nie ma sensu wychodzić z łóżka, bo zaraz do niego wrócę. Jakimś cudem, mimo słońca oświetlającego komnatę przez długie zasłony, zasnęłam.
Jakiś czas później usłyszałam nad głową szept:
- Śnieżyynko... spójrz co dla Ciebie maam...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jack'a unoszącego się dosłownie dwa centymetry nade mną. W rękach trzymał tacę.
- Jack... zaraz to na mnie wywalisz... - burknęłam.
Postawił tacę na etażerce i położył się obok mnie.
- Ojoj, a cóż to? Ktoś tu ma zły humorek? - zapytał z uśmiechem.
Usiadłam, przetarłam oczy i powiedziałam:
- Nie, nie, przepraszam.
Jack udał obrażoną minę.
- No nie wiem, czy Ci wybaczę. - powiedział.
Trzepnęłam go lekko w ramię z uśmiechem. Położył się na plecach i jęknął:
- No teraz tu już na pewno nie! Przemoc w rodzinie! Ludzie! Ludzie! Przemoc w ro...
- Cicho! - zaśmiałam się wpychając mu do ust kawałek tosta z tacy.
Zamachał nim w moją stronę.
- To twoje! - zawołał. - Ty miałaś to zjeść, proszę bardzo!
- Nie, fuj, pośliniłeś! - zeskoczyłam z łóżka i ze śmiechem zaczęłam uciekać przed Jack'iem z nadgryzionym tostem w ręku.
- Dobra, zmęczyłem się. - wydyszał chwilę potem siadając na ziemi i zjadając tosta.
Usiadłam z powrotem na łóżku i dokończyłam śniadanie. Nagle do środka weszła Tamara.
- Królowa już wstała? Och, pan Jack? Och, śniadanie? No dobrze, widzę, że nie jestem potrzebna. - chciała od razu wyjść.
Jack jednak zatrzymał ją wołając:
- Myślałem, że do królowej się puka. A jakbyśmy się na przykład...
- Em, nie słuchaj go Tamaro. - przerwałam posyłając mu wściekłe spojrzenie. - Możesz wchodzić kiedy chcesz.
Kobieta skłoniła się z uśmiechem i wyszła.
- Jack! - syknęłam. - Mógłbyś się zamknąć przy innych!
Przewrócił oczami i podszedł do mnie.
- Oj Śnieżynko, czasami przesadzasz, naprawdę. - powiedział spokojnym głosem.
- O nie, nie, nie. Nie patrz tak na mnie, ja wiem co ty knujesz. - zaczęłam kiedy Jack objął mnie i uśmiechnął się chytrze.
- No i co z tego. Przecież to lubisz. - odrzekł.
Przewróciłam oczami z uśmiechem.
- A widzisz? - zaśmiał się- Nie zaprzeczysz. A teraz chodź... - pociągnął mnie na łóżko. - ... i nie narzekaj.
- Tego nie mogę obiecać. - zaśmiałam się.
Jack uśmiechnął się i pocałował mnie mocno.

- Elsa.

7 komentarzy:

  1. O Boże! O_O O_O! Nie uznajcie mnie za jakiegoś zboczeńca, ale ta końcówka....!
    Oki, już się opanowałam. Jeśli chodzi o rozdział to super! Pisz szybkiego nexta, proszę! I życzę dużo, dużo weny❄

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisać pisać
    E
    Ej przecież to lubisz...
    Boskie

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, nie ma to jak ganiać się po pokoju z nadgryzionym tostem w ręku, a potem skończyć w łóż.... znaczy ten xD
    Super, jak zwykle :*
    Czemu ja tak pisać nie umie? :(

    OdpowiedzUsuń
  4. XD Wiktoria ma racje ;D fuck the logic XD Dlaczego to mnie tak rozwaliło? ;-; XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha końcówka najlepsza! A z tym tostem, nie ładnie tak się bawić jedzeniem :-P Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta końcówka!! HA HA HA HAHA! Rozwaliłaś mnie nią. Jack a gdybyś obslinił Elsę? Zlizał byś...nie dokończę. Rozdział suuper jak zwykle i... Zniecierpliwością czekam na nexta i mam nadzieję, że będzie jeszcze w tym tygodniu!

    OdpowiedzUsuń