Witajcie,
Od kilku dni niestety leżę chora w łóżku. Anna jest dość smutna z powodu Kristoff'a więc chciała z Leną dotrzymywać mi towarzystwa.
- Hej, Elsuś! - zawołała dziś rano wchodząc do mojej sypialni.
- Hej. - odrzekłam z uśmiechem. Od kilku godzin siedziała przy mnie jedna z służących i wciskała mi wszelkie możliwe leki. Na widok Anny z córką na rękach skrzywiła się i burknęła:
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Królowa może Was zarazić.
Anna przewróciła oczami i gdy kobieta odwróciła się, pokazała jej język. Lena zaśmiała się i zamachała rączkami.
- Tamaro, możesz nas zostawić, nie umrę, naprawdę. - powiedziałam podnosząc się na łóżku.
- Mhm... - burknęła kobieta i wyszła.
Anna odetchnęła i usiadła z Leną na łóżku obok mnie.
- O boże... ale ona okropna, jak ty z nią wytrzymujesz?
- Naprawdę nie jest taka zła. - uśmiechnęłam się. - Tylko się troszczy.
- Tylko żeby nie przesadziła. - odrzekła Ania spoglądając na stos buteleczek i tabletek. - Przecież masz tylko gorączkę, czy cośtam.
Kiwnęłam głową. Nagle usłyszałam coś.
- Co to było?
- Co? - Anna rozejrzała się dokoła. - Nic nie słyszałam.
Usłyszałam to znowu. Ktoś pukał... w okno?
- Jack... - mruknęłam i wstałam z łóżka, po czym podeszłam do wyjścia na balkon.
- Co ty...? - zaczęła Anna.
Rozsunęłam zasłony i otworzyłam oszklone drzwi. Do środka wleciał Jack.
- Cześć śnieżynko. - pocałował mnie.
- Nie mogłeś wejść jak normalny człowiek? - oparłam ręce na biodrach.
- To by było nudne. - wzruszył ramionami i podszedł do Anny i Leny. - Heej maleńka.
Anna spojrzała na mnie unosząc brwi. Uśmiechnęłam się i wróciłam do łóżka.
- Podobno ktoś tu jest chory. - Jack pogłaskał mnie po policzku. - Przynieść Ci herbatę?
- A może wolisz czekoladę? - wyszczerzyła zęby Anna kołysząc Lenę w ramionach.
- Wydawało mi się, że choroba nie polega na zachciankach. - uśmiechnęłam się.
- Ale herbata jest dobra. - odrzekł Jack i wyleciał z pokoju.
Anna zaśmiała się.
- On chyba za wszelką cenę chce Ci się przypodobać.
- Ale po co? Przecież wie, że go kocham. - pokręciłam głową.
- Głupiutki Jacuś.
Chwilę potem Jack wrócił z tacą i porcelanowym czajniczkiem.
- Herbatka dla królowej. - położył ją na etażerce przy łóżku.
Nagle do środka wpadła Tamara.
- Dobrze, dobrze, proszę niech już wszyscy sobie idą. Królowa jest chora i musi odpoczywać. - podeszła do łóżka wymachując rękami.
- Ale ona dobrze się czuje! - powiedziała Anna. - My chcemy tylko z nią...
- Dobrze już, dobrze, ale musicie być cicho. I dać jej trochę przestrzeni. - wygoniła Jack'a i Annę z Leną z łóżka.
- Kochana, naprawdę to ty powinnaś odpocząć. - uśmiechnęłam się do służącej. - Pomagasz mi od kilku godzin bez przerwy. Prześpij się.
- No dobrze, jak królowa chce. - ukłoniła się i wyszła.
- Natrętna baba. - burknął Jack siadając przy mnie z powrotem.
Pokręciłam głową z uśmiechem. I tak spędzamy razem czas do tej pory.
- Elsa.
Ooo głupiutki Jack.. :) Elsa cie kocha.. Zdrowia ;)
OdpowiedzUsuńGlupiutki Jack ;D
OdpowiedzUsuńBiedna Elsa :-( wracaj do zdrowia. Czekam na kolejną część ;-)
OdpowiedzUsuńZdrowiej Elso!
OdpowiedzUsuń