Witajcie,
Dziś rano Anna przybiegła do mnie i zawołała:
- Elsuś, słuchaj, tak sobie pomyślałam, że w sumie mogłybyśmy już chyba zabrać Lenę na pierwszy spacer. Co ty na to?
- Aniu... - spojrzałam na siostrę. - Nie wiem czy to dobry pomysł, śniegu jest po kolana.
Anna wzruszyła ramionami.
- Nie jest dla niej za zimno? - zapytałam.
- Chyba nie... - Anna podrapała się po głowie. - No dobra, ale jak się ociepli to idziemy.
Po czym wyszła. Westchnęłam i opadłam na fotel. Spojrzałam na stertę papierów na biurku. "O, nie. Nie zamierzam teraz nic pisać: - pomyślałam. Nagle mój wzrok przykuł obraz wiszący na ścianie. Wiedziałam od lat, że tam wisi, ale nigdy mu się nie przyglądałam. Był na nim namalowany las, cały ośnieżony z zamarzniętym jeziorem na środku. Przez chwilę pomyślałam, że nawet nie wiem skąd się tu wziął. Może służba powiesiła go tu przed laty? Nagle wszedł Jack.
- Hej, śnieżynko. - powiedział.
- Hej Jack... - odrzekłam odwracając się w jego stronę.
- Coś się stało?
- Nie. Tylko ten obraz... - wskazałam na obraz. - Nigdy nie zwracałam na niego uwagi. Nawet nie wiem od kiedy tu wisi.
Jack podszedł do ściany.
- Pamiętasz jak opowiadałem Ci jak zginąłem? - zapytał.
- Tak. Chyba to nie to...
- Oczywiście, że nie. - Jack usiadł na oparciu fotela. - Ale ten obraz, to jezioro i las skojarzyło mi się z tamtymi.
Położyłam dłoń na jego dłoni.
- No, ale nie będziemy się zamartwiać bez powodu jakimś obrazem, prawda? - Jack uśmiechnął się. - Trzeba podobno pomóc Annie.
- Więc chodźmy. - wstałam i wyszliśmy.
Anna siedziała na łóżku z Leną na rękach. Kristoff siedział obok i machał grzechotką córce nad głową.
- Właśnie widzę jak potrzebują pomocy. - spojrzałam z udawanym gniewem na Jack'a. On wyszczerzył do mnie zęby.
- O, miło, że przyszliście. - powiedziała Anna pokazując nam gestem żebyśmy usiedli. Po chwili podała Jack'owi Lenę i zwróciła się do mnie:
- No to możemy pogadać.
Uśmiechnęłam się. Chciałam ją zapytać o tajemniczy obraz, ale po chwili pomyślałam, że nie będę jej zaprzątać głowy jakimiś swoimi przemyśleniami. Nagle Jack i Kristoff zaczęli śpiewać razem "Mam tę moc". Lena w objęciach Jack'a śmiała się i machała rączkami. Spojrzałyśmy na siebie z Anną i zaczęłyśmy śpiewać z nimi. Lenka była w siódmym niebie. :-)
- Elsa.
Przez ten obraz będą kłopoty...i ja się pytam kiedy ślub Elsy i Jacka?
OdpowiedzUsuńDolaczam sie do Gove (:
OdpowiedzUsuńja też
UsuńI ja ! :))
UsuńDołanczam się ;)
UsuńJa też dołączam się do Gove hehe.Podoba mi się,że śpiewali Mam tę moc,mam nadzieję,że Lenka nie umrze przez fałsz chłopaków,chyba,że nie fałszowali no to moje gratulacje!
OdpowiedzUsuńWszyscy zapisali się do huru! Jack, braaaawooo!!!!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Elsa się obrazi, gdy Jack znów spiewal mam te moc, hehehe ;)
OdpowiedzUsuń