Witajcie,
Wczoraj obudziłam się około pierwszej w nocy. Nie umiałam z powrotem zasnąć więc postanowiłam pójść do Jack'a. Po cichu wyszłam na korytarz. Wzięłam ze sobą tylko świeczkę. Szłam powoli po czerwonym dywanie. Świeczka słabo oświetlała korytarz i przede mną widziałam prawie tylko ciemność. Nagle usłyszałam z tyłu dziwny dźwięk. Jakby ktoś szedł za mną. Od razu przypomniał mi się straszny mężczyzna z koszmaru. Zaczęłam iść szybciej. Odgłos powtórzył się. Zatrzymałam się i odwróciłam. Dywan pokrył się szronem.
- Jest tam ktoś? - odezwałam się kierując słowa w ciemność. - Anno, to ty?
Cisza. Własny oddech wydał mi się nagle głośny. Poczułam jak szybko bije mi serce. Nagle usłyszałam mrożący krew w żyłach głos:
- Witaj królowo...
- Kto tu jest?! - krzyknęłam z przerażenia.
Nagle z mroku wyszedł ten sam mężczyzna w czarnej szacie, który był moim śnie. Chciałam krzyknąć, ale z gardła nie wydobył mi się żaden dźwięk. Mężczyzna przyłożył palec do szarych ust.
- Nie masz się czego bać. - powiedział i uśmiechnął się strasznie.
- Kim jesteś? - zapytałam próbując się opanować. Ściany pokryły się warstwą lodu.
- To naprawdę nieistotne. - zaśmiał się i zbliżył. - Istotne jest tutaj kim TY jesteś. Jesteś królową. - zmierzył mnie żółtymi oczami. - A wiesz co to znaczy?
Wpatrywałam się w niego bez ruchu.
- To znaczy... - ciągnął. - ... że musisz chronić swoich poddanych i najbliższych. Nie możesz pozwolić by cokolwiek im się stało, prawda?
- Co tu robisz? Czego ode mnie chcesz? - zebrałam w sobie całą odwagę i spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem.
- Pamiętasz swój sen? - mężczyzna zlekceważył moje pytania. - Co tam się stało? A tak. Pozwoliłaś na cierpienie rodziny. Nie ładnie.
- To tylko sen. - odrzekłam mściwie.
- Tak, tak samo jak ja... - zaśmiał się strasznie. - Zastanów się nad tym królowo, dobrze Ci radzę!
I zniknął w mroku. Zostałam sama w ciemnym korytarzu, świeczka zgasła. Poczułam się strasznie. Nagle zobaczyłam światełko po prawej stronie korytarza.
- Elsa? Co tu robisz w ciemności? - Jack wyszedł z pokoju i podleciał do mnie.
- Jack... - wyszeptałam przez łzy. - On tu był. Mężczyzna z mojego snu.
- Elsa.
Oooooo kurczę!
OdpowiedzUsuńOjej !!! :o Mrok spadaj od Elsy Jacka Anki Krisa Lenki i w ogole sie idz calowac ze szczotka !!! A nie tu ludzi straszysz -,-
OdpowiedzUsuńMrok, a weź idź całuj dementory! T^T Do Azkabanu z nim! Niech ja Cię tylko dopadnę.. XD Rozdział cudowny, jak zwykle. Mam tylko nadzieję, że Jackcpocieszy Else. *-*
OdpowiedzUsuńAaaaAaaAAAaAAaaAA!!!!!!!!!!!!! ! ! ! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBedzie się działo ;/
OdpowiedzUsuń