Witajcie,
Całe Arendelle od kilku dni wręcz śpiewa z radości. Mogłabym nawet powiedzieć to dosłownie, bo kiedy po kołysance Jack'a Lena usnęła, Anna nie przestaje jej teraz śpiewać.
- Ooooch.... - jęknął Jack dziś rano włażąc mi do łóżka. - Zaraz ogłuchnę...
- Niby czemu? - zapytałam.
- Czemu? - Jack wyczołgał się spod kołdry. - Czemu?! Anka śpiewa za ścianą od chyba dwudziestu godzin, a ty się pytasz czemu zaraz ogłuchnę?
- Daj spokój. - przewróciłam oczami i rzuciłam w niego poduszką. - Mamy szczęście, że Ania ładnie śpiewa. A poza tym, musi jakoś uśpić Lenę, inaczej...
- Dobrze, dobrze. - Jack przewrócił się na plecy. Po chwili dodał - Ale przyznasz, że jestem genialny?
- Bo...?
- Bo wymyśliłem, że trzeba jej śpiewać kołysanki. - odparł.
- Wiesz, że to ja Ci powiedziałam, żebyś coś zaśpiewał? - uśmiechnęłam się do narzeczonego i pogłaskałam go po włosach.
Zmarszczył brwi i na chwilę zaniemówił.
- Hm. Jakoś nie pamiętam. - mruknął. - Ale mimo wszystko... byłbym naprawdę świetną matką. Czy ojcem, jak tam wolisz.
- No...i co z tego? - przysunęłam się trochę do niego.
- To... - przysunął się jeszcze bardziej. - ...że fajnie by było gdybyśmy...
Nagle wszedł Kristoff.
- Wstawać Śpiące Królewny! - zawołał.
Jack przewrócił oczami i schował się pod kołdrę.
- A temu co? - Kristoff podszedł do łóżka z uśmiechem. - Czyżbym Wam w czymś przerwał?
- Nie, nie. - wstałam i włożyłam szlafrok. - Jak tam Anna?
- Usnęła z Leną na fotelu. - odrzekł. - Mamy spokój na jakiś czas. - mrugnął do mnie.
Jack wystawił głowę z spod kołdry.
- Krzysiu, może idź już sobie, co? - odezwał się.
- Przyszedłem dopiero. - Kristoff wzruszył ramionami. - A ciebie trzeba wyciągnąć z tego łóżka.
Jack spojrzał na niego obrażonym wzrokiem i burknął:
- Nigdy.
- Spokojnie, ja sobie z nim poradzę. - powiedziałam prowadząc Kristoff'a do drzwi. Gdy wyszedł podeszłam do łóżka i odezwałam się:
- Lodóweczko, ...chodź ze mną na dół.
- A mogę potem zostać ojcem? - dobiegł głos spod kołdry.
- Nie. - odrzekłam.
Jack wstał, jęknął i powiedział:
- No, ale czemu?
- Jack, proszę Cię, nie zamierzam z Tobą dyskutować.
- Ale Śnieżynko... - objął mnie i przytulił.
- Nie, i koniec. - odparłam. - Nie sądzisz, że to trochę za wcześnie?
- To było pytanie retoryczne, tak? - Jack spuścił głowę.
- Możliwe. - odrzekłam i wyszłam. Przez resztę dnia siedziałam z Anną w pokoiku Leny.
- Wiesz... - zaczęła Anna przebierając córkę. - Jak troszkę podrośnie możemy zacząć z nią wychodzić na spacery. Bo na razie jest chyba jeszcze trochę za mała, nie? Potem nauczymy ją mówić, chodzić... och, Elsa, to będzie takie cudowne! Wyobraź sobie co by powiedzieli rodzice gdy tu z nami byli! Chyba by zwariowali ze szczęścia! Och, to naprawdę przeurocze. Jak Olaf zacznie się z nią bawić..ooch. Jak chcesz to nawet możemy jej przedstawić Puszka! Ale to może trochę później... a zresztą... chyba powinna się z nim oswoić od razu? A nie wiem... jeszcze tyle przed nią. Całe życie. - przytuliła Lenę do siebie. - Cudownie być mamą.
Kiwnęłam głową choć nie do końca wiedziałam już o czym mówi siostra.
- Hej, Elsa! - Anna złapała mnie za rękę. - A może by jej poczytać? No wiesz, baśnie czy coś. Mama czytała mi chyba od zawsze!
- Świetny pomysł. - uśmiechnęłam się.
- A co tam... u Ciebie i Jack'a? - zapytała kładąc córkę do kołyski.
- To co zawsze. - wzruszyłam ramionami. - Ale to nie my teraz jesteśmy najważniejsi, tylko nasza mała księżniczka.
Stanęłyśmy razem nad śpiącą Leną.
- Myślisz, że będzie podobna do mnie? - zapytała Anna przekrzywiając głowę.
- Oczywiście. Wyglądałaś prawie identycznie. - odrzekłam.
- Pamiętasz to? - Ania spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Przecież jak byłam taka mała, to miałaś... trzy lata!
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Takich rzeczy się nie zapomina. Jak się urodziłaś, tata wpuścił mnie do jakiejś dużej komnaty. Nie wiedziałam o co chodzi. I nagle usłyszałam twój płacz. Podbiegłam do łóżka, na którym siedziała mama trzymając cię w różowym kocyku. Uśmiechnęła się do mnie. Byłam tak zaskoczona i szczęśliwa, że zaczął padać maleńki śnieżek. Weszłam na łóżko i przyglądałam Ci się ze śmiechem. Byłaś taka maleńka, i taka piękna.
- Nie wierzę, że tak dokładnie wszystko pamiętasz. To wręcz niemożliwe. - odezwała się Anna.
- To chyba moje najszczęśliwsze wspomnienie. Możliwe, że jedyne, które jest szczęśliwe. - powiedziałam i otarłam łzę z policzka. - Wtedy... pamiętam jak chwilę potem zaplanowałam, że będę się z Tobą bawić przez cały czas. Że pokażę Ci moją moc, oddam lalkę, że będziemy się kochać najbardziej na świecie, lepić bałwany, jeździć rowerem po korytarzach, śmiać się z obrazów...
Anna przytuliła mnie.
- Teraz możemy to wszystko robić, bo jesteśmy razem i kochamy się najbardziej na świecie. - uśmiechnęła się do mnie.
Odwzajemniłam uścisk. Po chwili zaczęłyśmy wspólnie szukać książek z baśniami w całym pałacu.
- Elsa.
Czekam czekaj czy ja o czymś nie pamiętam? Jack oświadczył się Elsie? Chyba jeszcze raz przeczytam ostatnie posty.
OdpowiedzUsuń-A mogę potem zostać ojcem? Mocne xD ja myślałam że matką ale ok :) super super Elsa jak możesz to weź tam szturchnij lodóweczkę żeby napisała ;)
A i jeszcze Jack kurde zostanie pisarzem piosenek dla gwiazd :D
UsuńXD
UsuńxD 'A mogę potem zostać ojcem' - niezłe :))
OdpowiedzUsuńHej! Ten blog został nominowany do LA :) Więcej informacji tu: elsaijackfrostlove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietne! I dialogi super.
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do LA :3 Więcej szczegółów u mnie. frozenxlovers.blogspot.com :3
OdpowiedzUsuńkiedy Elsa zostanie żoną Jacka? Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPS super blog
love <333
OdpowiedzUsuńwiesz że zarywam już 2 noc dla tego boskiego bloga
uwielbiam go
twoja wielka fanka Verba-Drozda :*
Uwielbiam tego bloga ;)
OdpowiedzUsuń