Witajcie,
Dziś rano obudził mnie krzyk:
- ELSA! Wstaaaawaj! Pali się!! Pali się!!
Usiadłam powoli, przetarłam oczy i wybełkotałam:
- Słucham...?
Nad łóżkiem latał w te i we wte Jack w piżamie z przerażoną miną.
- SCHODY SIĘ PALĄ!! - wrzasnął.
- Co?! - krzyknęłam, zeskoczyłam z łóżka i wybiegłam na korytarz gotowa zamrozić wszystko co będzie trzeba. Jack wyleciał za mną. Skierowałam się jak najszybciej umiałam na najbliższe schody, ale zobaczyłam, że są nienaruszone.
- Które to schody?! - krzyknęłam w stronę Jack'a.
Nagle zobaczyłam, że opiera się o ścianę i się śmieje.
- Co ty...? - zaczęłam, ale on przerwał podchodząc do mnie i klepiąc mnie po plecach.
- Elsuniu kochana... - zaczął nie przestając się śmiać. - Prima aprilis!
Opadła mi szczęka. Dałam się nabrać?
- Naprawdę uwielbiam patrzeć jak się denerwujesz. - zaśmiał się Jack.
- Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne. - powiedziałam kładąc ręce na biodrach. - A jakbym dostała zawału?
- Oj tam, oj tam. - machnął ręką. - Szkoda, że Anna i Kristoff siedzą tam do jutra, bo ich też bym nabrał!
Pokręciłam głową i wróciłam do pokoju. Pomyślałam, że muszę się jakoś zrewanżować. Niestety nabrać Jack'a nie jest tak łatwo.
Po długim rozmyślaniu zdecydowałam się na dość odważny żart. Kiedy Jack zapukał do mnie około dwunastej otworzyłam drzwi i od razu usiadłam na łóżku ze smutną miną.
- Hej Śnieżynko... - podszedł do mnie niepewnym krokiem. - Co się stało? Dalej się gniewasz za ten udawany pożar?
Pokręciłam głową. Jack usiadł obok i objął mnie.
- Anna napisała do Ciebie, że wrócą dzień później? - zapytał.
Znów zaprzeczyłam.
- W takim razie co? - pogłaskał mnie po głowie.
Wstałam i podeszłam do okna.
- Jack... - westchnęłam. - Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
- Powiedz jak chcesz.
- Chodzi o to... och, Jack...
- Mów, spokojnie.
- Będziesz tatusiem. - wypaliłam.
Przez chwilę Jack siedział bez ruchu. Po chwili wstał, podszedł do mnie, odwrócił mnie do siebie przodem i uniósł mój podbródek.
- Elso, to cudownie. Nie musisz się niczym martwić. Zobaczysz, będziemy cudownymi...
W tej chwili nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- A ty co? - zdziwił się.
- Prima aprilis! - zaśmiałam się.
- O ty... - Jack zaśmiał się, podniósł z podłogi poduszkę i rzucił nią we mnie.
Ze śmiechu usiadłam i ukryłam twarz w dłoniach.
- Przesadziłaś! - Jack usiadł ze śmiechem na przeciwko mnie.
- Wiem. - odrzekłam z uśmiechem. - Ale musiałam się odgryźć.
- Dobra, koniec żartów. Obiecujesz?
- Obiecuję. - powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać.
Jack poczochrał mnie po głowie i wyszedł z uśmiechem na twarzy.
- Elsa.
XD Jaka entuzjastyczna reakcja XD Els, nie ładnie tak nabierać Jacka, biedak tak się cieszył.. XD
OdpowiedzUsuńHahaha uśmiałam się! Czekam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńHahahaha.....o rany! Genialnosc w czystej postaci! Czekam na szybki NEXT! Dużo weny❄
OdpowiedzUsuńHa niezły zart uśmiałam sie jak nigdy
OdpowiedzUsuńO kurna xD dobre xD
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie to nie prawda z tym tatusiem xD Schody się palą, pali się! xDD
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak nigdy! Szkoda, że to nie prawda. Elsa ma urodziny w lato tak? To może w urodziny test ciążowy wykaże że będzie mamusią? Będzie fajnie. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńCóż w każdym żarcie jest ziarnko prawdy może Jack będzie miał jeszcze powód do uciechy...
OdpowiedzUsuńXD
Usuń" Jack... - westchnęłam. - Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Powiedz jak chcesz.
- Chodzi o to... och, Jack...
- Mów, spokojnie.
- Będziesz tatusiem. - wypaliłam.
Przez chwilę Jack siedział bez ruchu. Po chwili wstał, podszedł do mnie, odwrócił mnie do siebie przodem i uniósł mój podbródek.
- Elso, to cudownie. Nie musisz się niczym martwić. Zobaczysz, będziemy cudownymi...
W tej chwili nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- A ty co? - zdziwił się.
- Prima aprilis! - zaśmiałam się.
- O ty... - Jack zaśmiał się, podniósł z podłogi poduszkę i rzucił nią we mnie."
hahahahhahahahhahahAHAHAHHAAAAGAHAHAHHAHAAAHAHAHHAHAHAHHAHHA KHE KHE KHE! Ze śmiechu się zadławiłam! Hahahahha
Najlepszy żart ever!
OdpowiedzUsuń