Witajcie,
Wczoraj pogodziłyśmy się z Anną i od rana siedziałyśmy w moim łóżku, a Jack z obrażoną miną najpierw patrzył na nas siedząc w kącie sypialni, ale potem chyba się znudził, bo gdzieś poszedł. Około trzynastej przyszły do nas Merida i Astrid.
- A co wy tu robicie? - zaśmiała się Merida wskakując na łóżko. - Czemu nas nie zawołacie?
- A, tak jakoś. - odrzekła Anka.
Astrid usiadła przy niej z uśmiechem.
- Jack wyglądał na bardzo zazdrosnego. - powiedziała spoglądając na mnie.
Kiwnęłam głową.
- Jest zazdrosny dosłownie o wszystko, nie przejmuj się. - odparłam.
W końcu Merida i Astrid poszły chyba do Leny.
- Nie idziesz z nimi? - zapytałam.
- Spędziłam z nimi już dużo czasu. Teraz muszę spędzić czas z Tobą. - odrzekła i uśmiechnęła się słodko.
"Ze mną też już długo siedzisz..." - pomyślałam, ale na głos powiedziałam tylko:
- Chyba się wykąpię.
- Dotrzymam Ci towarzystwa. - mrugnęła do mnie Anna.
- Dobrze.. - odrzekłam próbując rozgryźć co dokładnie miała na myśli, po czym zawołałam Tamarę, aby przygotowała mi kąpiel.
Po pięciu minutach wanna była wypełniona ciepłą wodą i pianą o słodkim, figowym zapachu. "Wygoniłyśmy" Tamarę i zamknęłyśmy się w łazience. Anna (jednak nie wykazała chęci kąpania się ze mną) usiadła na białym krzesełku, a ja rozebrałam się i zanurzyłam się po samą brodę w wodzie.
- Jak myślisz.... - zaczęła Anka. - ... kiedy Merida i Flynn wezmą ślub?
- Wiesz, dopiero zaczęli być razem. - odrzekłam podnosząc się lekko, bo piana wpadła mi prawie do nosa.
- Nie tak znowu dopiero. A poza tym kochają się, Flynn na pewno nie jest Hansem, po co zwlekać?
Pokręciłam głową z uśmiechem. Och, ta Anka. Najlepiej dla niej poznać się rano, w południe pobrać, a wieczorem mieć już dzieci.
- Astrid zna już płeć dziecka? - zmieniłam temat.
- Nie, ale... - zaczęła Anna, ale nagle ktoś zapukał w drzwi łazienki.
- Elsa, jesteś tam? - usłyszałyśmy głos Jack'a.
- Tak, coś się stało? - odrzekłam.
- Ee, nie. - odezwał się Jack po chwili. - Tylko Kristoff szuka Anki od jakichś dwóch godzin. Wiesz może gdzie ona jest?
Anna zakryła twarz ręcznikiem, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Wiesz... - zaczęłam sama z trudem utrzymując poważny ton. - ... nie jestem pewna.
Anka spadła z krzesła i zaczęła tarzać się po ziemi z ręcznikiem przytkniętym do ust.
- Dobra.. - usłyszałam, że Jack odchodzi i po chwili trzasnęły drzwi na korytarz.
Obie wybuchłyśmy śmiechem. Może to było trochę wredne w stosunku do chłopaków, ale... no cóż, nie zaszkodzi trochę żartów. Po jakiejś godzinie ukradkiem wyszłyśmy z łazienki przebrane jedynie w moje satynowe szlafroki (ja w mój ukochany, niebieski, a Anna w zielony w pomarańczowe wzorki) i wskoczyłyśmy na łóżko, po czym rozpętała się Wielka Wojna na Poduszki, którą brutalnie przerwał Kristoff wpadając do pokoju.
- Anna! Wszędzie Cię szukaliśmy! - zawołał i podniósł Annę.
- Hej, słoneczko. - Ania uśmiechnęła się i pocałowała go. - Przepraszam, że tak zniknęłam, ale chciałam spędzić trochę czasu z Elsą.
- Nie ma sprawy, na pewno świetnie się bawiłyście. A teraz idziemy...
- Nie, nie! - Anna usiadła z powrotem na łóżku. - Chciałam zostać z nią na noc.
Kristoff westchnął, po czym skierował się do drzwi.
- Dobrze, kwiatuszku. Miłej nocy.
- Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko, żebym została... - Anka wyszczerzyła do mnie zęby po chwili.
Uśmiechnęłam się i w odpowiedzi rzuciłam w nią wielką poduszką. Wojna toczyła się aż do osiemnastej kiedy przyszedł Jack.
- Położę się w salonie. - powiedział ponurym tonem biorąc swoje bokserki z szafki.
Pocałowałam go, po czym wyszedł, a my przez większość nocy tańczyłyśmy na łóżku, śpiewałyśmy na cały głos przez balkon i biłyśmy się na poduszki.
- Jestem głodna. - jęknęła Anka około pierwszej w nocy.
- Hm... - pomyślałam chwilę, po czym pociągnęłam siostrę do drzwi.
Wychyliłyśmy się, ale zobaczyłyśmy jedynie totalną ciemność. Wzięłam więc świeczkę, zapaliłam ją i wyszłyśmy po cichu z pokoju. Skierowałyśmy się do kuchni (prawie spadłyśmy ze schodów) i zabrałyśmy chyba pięć tabliczek czekolady. Potem ostrożnie wróciłyśmy do sypialni i zasnęłyśmy chyba dopiero około czwartej, całe w czekoladzie.
- Elsa.
Pefsa?
OdpowiedzUsuńPefsa.
UsuńEj... Els wróć do Jacka bo nie mogę sobie go wyobrazić smutnego...
A tak wgl... małe pydżama party? Ooo kroi się coś dużego w nexcie xd
Druga?
OdpowiedzUsuńDruga :D No to wieczór udany, szkoda mi tylko Lodóweczki.. >; Biedak musiał spać na kanapie.. D;
UsuńSkislam mocno.
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!!
OdpowiedzUsuńPo 1
Jack jest słodki kiedy jest zaZdrosny
Po 2
Gdyby jack wsZedł do tej lazienki zrobiłby dużą scenę zaZdrości
Po 3
WspółcZuję frostowi :3
Oii zgadzam się z duszyczką Willow xd
OdpowiedzUsuńZe wszystkimi punktami xD
A teraz.... rozdział super xD