Witajcie,
Dziś rano dotarliśmy na Berk.
- Co z Astrid? - zapytałam gdy Czkawka prowadził mnie, Annę, Kristoff'a, Jack'a i Hosiwo do swojego domu.
- Ach, zapomniałem Wam powiedzieć. - odrzekł. - Nie urodziła, to tylko wyjątkowo mocny skurcz.
Podeszłam do Ani.
- A ty jak się czujesz? - zagadnęłam.
- Nie za dobrze. - odrzekła ściszonym głosem.
- Coś Cię boli? - zapytałam z troską w głosie.
Kiwnęła głową.
- Brzuch. I ogólnie czuję się raczej słabo.
- Nie martw się. - uśmiechnęłam się do siostry i chwyciłam ją za rękę. - Zaraz Ci przejdzie.
Odwzajemniła uśmiech. Usłyszałam jak z tyłu rozmawiają Jack i Hosiwo:
Jack: Masz jakąś?
Hosiwo: Haha, nie. Jakoś nie mam do nich szczęścia. A ty?
Jack: O tak. Mam moją przepiękną, przekochaną Śnieżynkę.
Hosiwo: Elsa? Jesteście razem?
Jack: O ile się nie mylę, to moja żona.
Hosiwo: O bracie. Haha, nieźle.
Jack: Taa... żebyś ją widział. Ma naprawdę cudowne...
- Jack. - przerwałam im.
- Tak, Śnieżynko? - wyszczerzył do mnie zęby.
- Może lepiej porozmawiajcie z Kristoff'em. - pokazałam na niego głową.
Szedł z przodu, obok Czkawki, z naburmuszoną miną i nic nie mówił.
- Co mu jest? - zapytał Hosiwo.
- Nie wiem... - odrzekłam, choć chyba znałam odpowiedź.
Myślę, że Kristoff może być zazdrosny. Anna spędziła dużo czasu z Hosiwem, a na dodatek jest w ciąży i to nie z nim. Ma powody do zazdrości.
- Co tylko rozkażesz. - Jack pocałował mnie w policzek i razem z Hosiwem pobiegli do Kristoff'a.
W końcu doszliśmy do domu. Powitała nas Astrid - szczęśliwa, zdrowa i dalej w ciąży.
- Następny taki fałszywy alarm i chyba zwariuję. - zaśmiała się wprowadzając nas do środka. - Na ile zostajecie?
- Właściwie myślałam, że wieczorem ruszymy do Arendelle. - odrzekłam.
- Tak szybko? No, jak chcecie.
Do końca dnia siedzieliśmy w domu Czkawki obgadując Hansa, albo bawiliśmy się ze smokami. Wieczorem pożegnaliśmy się i weszliśmy na nasz statek. Hosiwo zdecydował, że popłynie z nami (Kristoff warczał na niego przez długi czas). Około dwudziestej rozpoczęliśmy rejs do Arendelle.
- Elsa.
1?
OdpowiedzUsuńXD .....
OdpowiedzUsuńJack: Taa... żebyś ją widział. Ma naprawdę cudowne...
DOKOŃCZ! CAŁY ŚWIAT CHCE WIEDZIEĆ XDDDD
Wiadomo o co chodzi XDDD
UsuńNie wszyscy są tacy zboczeni( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńCiiiiiicho xD
UsuńCiiiiiicho xD
UsuńNajlepszy fragment:
OdpowiedzUsuńHosiwo: Elsa? Jesteście razem?
Jack: O ile się nie mylę, to moja żona.
Hosiwo: O bracie. Haha, nieźle.
Jack: Taa... żebyś ją widział. Ma naprawdę cudowne...
Hihi zboczuchy everywhere ;D A najlepszy to mój tata Jaaaaack <3
I nareszcie wracamy do domkuu ^^
Hyhy warczal xD psy nam się tu lęgną xd
OdpowiedzUsuńHahahahahaha, kurcze to było genialne! Uśmiałam się ze hej!
OdpowiedzUsuńCzy Kriss nie umie sie zachować?
OdpowiedzUsuńKretyn...