Witajcie,
Dziś dolecieliśmy do Hansowia, lądując dość daleko od zamku, aby strażnicy Hansa nas nie zobaczyli. Od razu wyruszyliśmy na poszukiwanie Anny. Byliśmy prawie na sto procent pewni, że Hans trzyma ją w zamku, więc poszliśmy lasem licząc, że nie zostaniemy pojmani lub zamordowani na miejscu. Było około jedenastej gdy doszliśmy do niedużej wioski u stóp wzgórza, na którym stał zamek. Tamtejsi ludzie patrzyli na nas zdziwieni (patrzyliby jeszcze bardziej zdziwieni gdybyśmy nie zostawili smoków za lasem) i widocznie nas omijali.
- Biedni ludzie. - szepnął Jack. - Muszą żyć pod wodzą tego kretyna.
Kiwnęłam głową. Nagle usłyszeliśmy nawoływania. Znałam ten głos. Znałam go dobrze. Ten radosny, słodki głos, w którym tak często wybrzmiewało moje imię. Tęskniłam za nim okropnie.
- Anna! - rzuciłam się biegiem w stronę siostry, która biegła w naszą stronę od zamku.
Przytuliłam ją do siebie mocno i nie wypuszczałam przez długi czas gładząc ją lekko po włosach. Odwzajemniła uścisk ze śmiechem od razu, równie mocno. Gdy w końcu wypuściłam ją z objęć ujęłam jej twarz w dłonie i powiedziałam:
- Aniu, jesteś cała! Nie wiesz jak się martwiłam!
- Tęskniłam za Tobą. - uśmiechnęła się.
Po chwili Kristoff odepchnął mnie lekko i przytulił Annę jeszcze mocniej niż ja, chyba prawie ją dusząc. Ja w tym czasie spostrzegłam, że za Anną przyszedł jakiś młodzieniec. Był... wyglądał dość interesująco, ale kim on był? I co robił z Anią? Podszedł do mnie i uścisnął mi dłoń.
- Anna opowiadała o Tobie, Elsa. - powiedział. - Jestem Hosiwo, kuzyn Hansa. Trochę się zaprzyjaźniliśmy z Anią.
Skinęłam lekko głową. Po chwili Jack, Astrid i Czkawka również przywitali się z Anną.
- To Hosiwo. - przedstawiła młodzieńca nam wszystkim. - Pomógł mi jakoś przetrwać te okropne dni. Ach, i dziękuję za prezenty.
Uśmiechnęłam się. Dobrze mieć Anię przy sobie i wiedzieć, że jest bezpieczna.
- Czyli... - zaczął Kristoff. - ...jesteś w ciąży z tym...
Anna spuściła głowę.
- Tak.
- To nic. - zaczęłam obejmując siostrę. - Jakoś sobie poradzimy.
Nagle Astrid skuliła się i złapała się za brzuch.
- O boże... - wydusiła. - ...oh... o matko!
- Astrid! - Czkawka podniósł ją.
- Rodzi? - Kristoff wybałuszył oczy.
- Chyba...boże! - jęknęła. - Czkawka!
- Muszę ją zabrać. - powiedział Czkawka.
- Ale dokąd? - zapytałam.
- Na Berk.
- Co? Zwariowałeś?
- Szczerbatek jest szybki. - i popędził lasem z Astrid na rękach.
Hosiwo stał z uniesionymi brwiami, odrobinę z tyłu, a Anna, Kristoff i Jack z uchylonymi ustami wpatrywali się w las.
- Chyba zgłupiał. - stwierdziłam.
- Miejmy nadzieję, że jego smok naprawdę jest szybki. - powiedział po chwili Jack.
Hosiwo podszedł do nas i objął Annę w pasie. Kristoff warknął cicho na ten widok, a ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Ankę. Wzruszyła ramionami i powiedziała:
- Wiecie co, jutro mam mieć ślub z Hansem. Myślę, że to będzie dobry moment żeby mnie "odbić".
- Co ty mówisz? - zapytałam. - Wracamy do Arendelle natychmiast.
- Zabieranie jej teraz nie będzie miało żadnego sensu. - odezwał się Hosiwo.
Kristoff znowu warknął, a ja zmierzyłam młodzieńca chłodnym wzrokiem.
- Gdy Hans się zorientuje, po prostu za wami wyruszy. - kontynuował chłopak.
Anna i po chwili Jack kiwnęli głowami, a Kristoff prychnął z pogardą.
- Jutro będzie tam mnóstwo ludzi i straży. - powiedział.
- Ale my będziemy mieć smoki. A Hansa trzeba porządnie nastraszyć, żeby się odczepił. - zauważył Jack.
Przewróciłam oczami. Może i mieli rację. Po jakimś czasie ja i Kristoff się zgodziliśmy, więc Hosiwo i Anna zaprowadzili nas do jakiegoś pustego domu, abyśmy mogli spędzić w nim noc.
- Zobaczymy się już jutro. - powiedziała Anna, gdy żegnałam się z nią wieczorem, gdy razem z Hosiwem musieli wrócić do zamku.
- Tak. - westchnęłam i przytuliłam ją.
- Kocham Cię, Elsuś. - uśmiechnęła się Anna odwzajemniając uścisk. - Cieszę się, że mnie znaleźliście.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam.
Oby jutro wszystko poszło zgodnie z planem.
- Elsa.
Pefsa?
OdpowiedzUsuńO matko! nie mogę sie juz doczekac!!!!!!
UsuńDuga? Czy czecia?
OdpowiedzUsuńDuga <3
UsuńMam nadzieję, że pamiętacie parodię piosenki "Zabiłem grubasa"?
Zabiłem Hansa
UsuńZabiłem Hansa
Zabiłem Hansa
Nullizmatyk, Nullizmatyk
Zrzuciłem bombę z precyzją sztukasa,
Raz a dobrze trafiłem Hansa!
Giną kalorie, niech wysłucha masa!
Nie żałuję w ogóle, zabiłem Hansa! /2x
Na początku nie przeszkadzał mi, złość przychodzi falami
Follow me, patrzę przez judasza na sąsiada drzwi
Wkurwiony jak Mała Mi, może kulka w łeb jak Kennedy
Musi dla Hansa kara być!
Słyszę jak dyszy, ledwo co idzie po schodach
Słania się na nogach, ból czuję znów kłuje wątroba,
Próbuje opanować ponad stówę, żołądkowa fermentuje,
Zaraz eksploduje głowa! Chuj nie będzie co już amputować.
Z goła olał kołatanie w zakamarkach mięśnia,
A tam czyha cichy morderca ,,aka atak serca"
Poszła baba z Casanovą, w nim umarła wiara w ten świat,
Mózg przygniata waga ciężka, więc uważaj na zakrętach!
Słyszę jak paszę faszeruje w siebie na sen,
Karmi gastrofazę - pasi mu! robi masę Hansibrzuch!
Burdel na chacie, gasi pety na blacie
Sika do zlewu, niech ta brzdka świnia nie robi tu chlewu
Zrzuciłem bombę z precyzją sztukasa,
Raz a dobrze trafiłem Hansa!
Giną kalorie, niech wysłucha masa!
Nie żałuję w ogóle, zabiłem Hansa! /2x
Na wstępie złamałem mu rękę, druga ciężkie zwichnięcie
Po cichu liczyłem, że pęknie - byłoby pięknie!
Zwabił go wabik, by ukoić ból wydoił butelkę
Pod wodą spławik, chwycił wieloryb przynętę.
Dławi się lękiem, szuka gdzie ręce, przygniata go brzuch
Sam na sam ze sobą gala boksu, pokój a’la sala tortur,
Czeka cię kara pączuś, opuścisz tłusty czwartek w końcu,
Twój ostatni kawał tortur, rusza skalpel po żołądku!
Siedem dni w tygodniu trening wypruwa krew i bebechy,
Bezwzględny dietetyk zaostrzył apetyt na podium.
Płoną kalorie ,w ogniu, w samym środku Pandemonium Sportu,
Jesteś świadkiem mordu, kapie tłuszcz, najpierw brzuch biorę pod nóż!
Przypięty do kaloryfera robi brzuszki w każdy dzień teraz,
Wsłuchany w krzyk mięśni Szóstki Weidera,
To nie ból trzustki uwiera, dopiero do niego dociera,
Że wiek wieko trumny otwiera, Hansie umieraj!!!
[Hook x2] Zrzuciłem bombę z precyzją sztukasa
Raz a dobrze trafiłem Hansa
Giną kalorie, niech wysłucha masa
Nie żałuję w ogóle, zabiłem Hansa /2x
Zrzuciłem bombę z precyzją sztukasa
Raz a dobrze trafiłem Hansa
Wysoki sądzie, niech wysłucha masa
Nie żałuje w ogóle, zabiłem Hansa /x2
Ja nie mogę! Astrid! Ale mnie wystraszyłaś!
OdpowiedzUsuńCzekam na next i mam nadzieję, że odbijecie Anne i błagam skopcie Hansa! Jak coś to służę pomocą! XD
Nasza pieśń bojowa wspomniana wyżej /\
UsuńHa! Wiedziałam! Wiedziałam że zacznie rodzic! (No chyba ze to mój pomysł xd?)
OdpowiedzUsuńNatala... wytrzymaj. .. jeszcze 1 dzień z tym !@#$/^^& ;-;. Aniuu trzymaj się. Pliss
Ymh... no co ja mam powiedzieć? Astrid w najmniej odpowiednim momencie rodzi a Hosiwo wkurwia Krisa który jest zazdrosny o Annę która w końcu zobaczyła się z rodziną xd
OdpowiedzUsuńCzyli.... rozdział JAK ZAWSZE super xd
Hans -przegryw tududu tududu EKIPA RATUNKOWA Z MOCA POWERENGERSUFF -WYGRYFF HAA tududu tududu nie umiem rymowac tududu tududu rozdział jest tududu tududu Super jej
OdpowiedzUsuń