Witajcie,
Wybaczcie, że ostatnio się nie odzywaliśmy, ale nasz pobyt u Mikołaja nieco się przedłużył. W środę kiedy napisałam Wam, że Mikołaj po coś nas woła okazało się, że miał do nas prośbę. Mianowicie mieliśmy odwiedzić jakiegoś chłopca. Nazywał się Jamie.
- Jamie? - zapytał Jack. - Coś z nim nie tak?
- Otóż to. - odrzekł Mikołaj. -Wiara Jamie'go słabnie.
- Jak to?
Jack aż usiadł z zaskoczenia.
- Chwila...możecie wytłumaczyć mi kim jest ten Jamie? - zapytałam czując się lekko niepoinformowana.
Jack uśmiechnął się do mnie.
- To dziesięcioletni chłopiec. Znam go, bo jako pierwszy we mnie uwierzył. Bardzo się polubiliśmy, a teraz...traci wiarę.
- Właśnie dlatego... - odezwał się Mikołaj. - Musisz natychmiast do niego lecieć. Możesz wziąć Elsę, jeśli chcesz.
Jack kiwnął głową i złapał mnie za rękę. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Przytuliłam się do niego mocno i wzbiliśmy się w powietrze. Po dość długiej podróży wylądowaliśmy przy niedużym domu. Jack zapukał w jedną z szyb. Po chwili okno otworzył brązowowłosy chłopiec.
- Jack? - odezwał się widząc Jack'a. Wpuścił go do środka, a on pomógł wejść również mi.
- Poznaj Elsę. - powiedział Jack. - To królowa Arendelle, ma podobne moce do moich...
Jamie szybko podniósł poduszkę i zasłonił się nią.
- To Królowa Śniegu? Ona jest zła! - krzyknął.
- Nie, nie jest zła! - uspokoił go Jack. - Uwierz mi.
Wyczarowałam na łóżku chłopca, bałwanka i uśmiechnęłam się do niego. Po chwili odwzajemnił uśmiech i powiedział:
- Jestem Jamie. Wybacz za to...
- Spokojnie. - powiedziałam.
Jack usiadł na łóżku.
- Słuchaj Jamie, podobno przestajesz w nas wierzyć...?
Jamie spuścił głowę.
- Tak dawno Was tu nie było... - burknął.
- Jamie... chyba już o tym rozmawialiśmy, prawda? To, że nie ma nas przy Tobie fizycznie, nie znaczy, że na prawdę nas przy Tobie nie ma. Musisz to zapamiętać.
Jamie przytulił się do Jack'a.
- Dobrze. Przepraszam. - powiedział.
Jack odwzajemnił uścisk. Wyglądało to naprawdę uroczo.
- Może zostaniecie na noc? - zapytał chłopiec. - Moglibyśmy naprawdę fajnie się bawić. Budować bałwany, czy coś...
- Jeśli tylko Elsa nie ma nic przeciwko... - Jack spojrzał na mnie.
Uśmiechnęłam się tylko. Całą noc spędziliśmy w pokoju Jamie'go bawiąc się z nim. W końcu około czwartej zasnął mi na kolanach.
- I co? - zapytał Jack.
- Co co?
- Dzieci są fajne, nie? - zapytał przenosząc Jamie'go na łóżko.
- Tak... - odrzekłam przykrywając go kołdrą.
Jack chciał jeszcze coś powiedzieć, ale byłam szybsza:
- Może już wracajmy? Anna i Kristoff...
- Najpierw powiadommy Mikołaja, że wszystko w porządku.
Kilkanaście minut później wróciliśmy do domu Mikołaja. A do Arendelle wrócimy niestety dopiero dziś w nocy.
-Elsa.
Ciekawe,ale prosze isz troche dłuższe rozdziały!!
OdpowiedzUsuńNiezły,niezły,ale Patrycja Jagiełło ma rację - pisz troszkę dłuzsze rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńDwie fampki w górę!
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń