Witajcie,
Dziś rano obudził mnie ktoś, kogo spodziewałabym się w swojej sypialni chyba najmniej.
- Elsa... - jakiś męski głos odezwał mi się nad głową. Uchyliłam oczy i podskoczyłam z zaskoczenia.
- Kristoff?!
Kristoff stał nade mną już ubrany z lekko wkurzoną miną.
- Jak mogłaś zapomnieć? - zapytał.
Wstałam.
- O czym zapomnieć?
Popukał się w czoło i pomachał mi ręką przed oczami.
- Nawet nie ogłosiliśmy poddanym, że będziemy mieli dziecko!
- Och... no tak. - powiedziałam. - Em... zajmijcie się tym.
- A ty? - Kristoff uniósł brwi.
- Jestem... w piżamie i w ogóle... nie nadaję się teraz na.... - zaczęłam, ale Kristoff tylko kiwnął głową i wybiegł. Ja z powrotem usiadłam na łóżku. Nagle usłyszałam za sobą pukanie. Odwróciłam się. Za szybą unosił się Jack machając do mnie z uśmiechem. Otworzyłam mu balkon, żeby mógł wejść.
- Nie mogłeś drzwiami? - zapytałam.
- Przez całą noc siedziałem na dachu, było bliżej przez okno. - powiedział. - I nie pytaj po co siedziałem na dachu.
Ubrałam się i razem wyszliśmy z komnaty. Przechodząc obok tarasu wychodzącego na dziedziniec zobaczyliśmy Kristoff'a i Annę tłumaczących coś ludziom zebranym na dziedzińcu. Postanowiliśmy się tam nie pchać - Anna i Kristoff sami sobie poradzą. A poza tym, to ich dziecko, oni powinni to ogłosić.
Około pół godziny później Anna przybiegła do nas, kiedy siedzieliśmy w jadalni.
- I jak? - uśmiechnęłam się do niej.
- Poddani bardzo się cieszą. - odwzajemniła uśmiech. - Tylko, że....
- Że...?
- Ktoś powiedział żebyśmy zrobili z tej okazji bal. - powiedziała Anna.
- Znowu bal? - jęknął Jack. - Dopiero co był...
Anka wzruszyła ramionami.
- No dobrze... - westchnęłam. - Jak chcą poddani, tak będzie. Wieczorem ogłosimy im kiedy będzie bal. Może w sobotę?
Oboje kiwnęli głowami. Czyli ustalone... kolejny bal za dwa dni.
- Elsa.
I co będzie kolejny bal ? Ciekawe. A szykuje się jakiś zwrot akcji ? ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBal, Bal, Bal! A MOŻE POGRZEB?! LUB ŚLUB?! LUB URODZINY?! MUSI BYĆ BAL?!
OdpowiedzUsuńJeeee znów bal ;)
OdpowiedzUsuń