Witajcie,
Gdy w końcu zdecydowałam się zejść do więźnia było koło dwudziestej. Włożyłam niebieskie rękawiczki i zeszłam do lochów. Jeden ze strażników poprowadził mnie do celi Neal'a.
- Zostawcie nas samych. - powiedziałam.
- Ale...Wasza Wysokość, on jest niebezpieczny... - zaczął strażnik, ale widząc moje spojrzenie, skinął głową i oddalił się. Po chwili otworzono mi drzwi więzienne i weszłam do celi. Pod ścianą, skuty siedział przestępca. Słysząc skrzypienie otwieranych drzwi podniósł głowę. Kiedy zobaczył mnie, pochylił ją z powrotem i burknął:
- To tylko ty... czego chcesz?
Podeszłam trochę bliżej.
- Chcę, abyś opowiedział mi o sobie. Zabiłeś jedną z moich poddanych. Dlaczego? Co takiego ci zrobiła? - zapytałam poważnym tonem.
Neal westchnął i podrapał się po głowie. Po chwili powiedział:
- To długa historia. Lepiej sobie usiądź, królewno.
Przyklęknęłam na przeciw niego.
- Mów.
- Hmm...a co mi z tego przyjdzie? - zapytał wpatrując się we mnie czarnymi oczami.
- Może wyrok będzie lżejszy. - odrzekłam chłodno. Mężczyzna nachylił się nade mną na tyle, na ile pozwoliły mu łańcuchy i szepnął:
- Naprawdę? Myślałem raczej o czymś innym. O czymś znacznie przyjemniejszym...
Wstałam.
- W takim razie źle myślałeś. Opowiadaj. - powiedziałam przybierając nieco groźniejszy ton.
Neal także wstał z ziemi jednak łańcuchy pociągnęły go do tyłu.
- Taka ostra...? Mmm...
- Przyjdę jeszcze raz, jutro. - powiedziałam. - Masz się opamiętać i wszystko mi opowiedzieć. W innym przypadku porozmawiamy inaczej.
- Bardzo chętnie... - odrzekł z uśmiechem.
Szybko wyszłam z celi i rozkazałam strażnikowi ją zamknąć.
- Powiedział coś, Wasza Miłość? - zapytał.
Westchnęłam tylko i pobiegłam na górę. Wpadłam do pokoju Anny. Siedziała na łóżku razem z Jack'iem. Wymieniali się jakimiś kartkami.
- Co...wy tu robicie? - zatrzymałam się w drzwiach. Anna szybko schowała kartki pod łóżko.
- Nic, Elsuś, nic. - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. - Coś się stało?
- Byłam u tego Neal'a. - powiedziałam siadając między nimi. - Nic nie powiedział....no, prawie nic.
- To znaczy? - zapytał Jack.
Pokręciłam głową i wtuliłam się w klatę Jack'a.
- Następnym razem pójdziemy z Tobą. - powiedział gładząc mnie po włosach.
- No, mnie na pewno się przestraszy. - zaśmiała się Ania unosząc ręce jak zapaśnik. Roześmialiśmy się wszyscy. Resztę dnia spędziłam bardzo miło z Jack'iem. :)
- Elsa.
No no zaczyna się coś dziać i właśnie weź zrób tak żeby jakiś facet zawalczył o Elsę bo o Jacka to wszystkie walczą,a o Else?
OdpowiedzUsuńno no + dla patrycji jestem za :)
OdpowiedzUsuńJeszcze zazdrosnego Jacka nie widziałam, hehehe ;)
OdpowiedzUsuń