poniedziałek, 6 października 2014

Nocne koszmary bywają przydatne...

Witajcie,
Dziś przez całą noc dręczyły mnie koszmary. Obudziłam się koło trzeciej nad ranem i poszłam do Jack'a. Wiedziałam, że to trochę głupie, żeby dorosła królowa bała się złych snów, ale czułam po prostu, że potrzebuję jego obecności. Zapukałam cichutko w drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Weszłam więc na palcach i zobaczyłam, że Jack śpi. "Nie będę go budzić..." - pomyślałam. Położyłam się obok niego i przykryłam się kołdrą.
- Elsa? - usłyszałam jego szept.
- Jack... nie chciałam Cię budzić... wybacz mi. - usiadłam.
- Spokojnie, spokojnie. - Jack pogłaskał mnie po głowie. - Możesz ze mną spać kiedy tylko chcesz..., ale co Cię tak nagle...?
- Miałam zły sen... - spuściłam głowę jak mała dziewczynka.
Jack uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.
- Naprawdę? A co Ci się śniło?
- To było straszne...widziałam ciebie i mnie. Szliśmy przez zaśnieżony las. I nagle zjawiła się czarna postać. Miała kosę i kaptur na głowie.
- Mów dalej... - szepnął Jack głaszcząc mnie po plecach.
- I...ta postać... - wtuliłam się mocniej w jego klatę. - Złapała mnie za rękę i zamknęła w jakimś czarnym, prostokątnym pudle. I nic więcej nie widziałam. Była tylko ciemność...i strach.
- Spokojnie. To był tylko zły sen. - Jack uśmiechnął się.
- Ale... Jack, czy ty jesteś...no, jakby to powiedzieć...nieśmiertelny?
Zmarszczył brwi.
- Można mnie zabić. Ale ze starości nie umrę. Ale...jeśli o to Ci chodzi, spokojnie. Bo wiesz, Mikołaj kiedyś mi to tłumaczył. Nie słuchałem dokładnie, ale chyba każdy kto ze mną...wiesz. Wchodzi w jakieś bliższe stosunki... - zaśmiał się pod nosem. - Też nie może umrzeć ze starości. Tak jakby, przestaje się starzeć.
- To znaczy, że tak będzie za mną? - spojrzałam mu w oczy.
- Raczej tak. - kiwnął głową.
Z powrotem go przytuliłam.
- Ale...w takim razie co będzie z Anną? Z Kristoff'em? Z wszystkimi? - zapytałam zaniepokojona po chwili. - Oni umrą...? A my...
- Nie wiem. Nie jestem pewien. Jest też taka możliwość, że każdy kto jest spokrewniony ze mną, czy z osobą, która ze mną... znaczy z Tobą, także może nie umrze. Ale nie wiem. Najlepiej byłoby zapytać kogoś, kto się na tym zna.
- Mikołaja?
- Na przykład. - Jack oparł głowę o poduszki i ziewnął. - Ale na razie, może chodźmy spać, dobrze?
- Dobrze... - Jack pocałował mnie w policzek i poszliśmy spać.

- Elsa.

4 komentarze:

  1. Eno, eno :) <3 Mroczny Kosiarz? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech cię diabli wezmą, Jagoda Mól.! zachciało mi się w Simsy po grać

      Usuń
  2. Jej super rozdział czyli jednak widziałaś mój komek fajne wyjście z sytuacji,czekam na nexta buziaczki

    OdpowiedzUsuń