Witajcie,
Z płaczem rzuciłam się na łóżko, które zamarzło w jednej chwili. Po około dwóch minutach do pokoju wpadła Anna.
- Elsa! Elsuś, kochanie! - zawołała i przytuliła mnie. - Chodź na dół, szybko, musisz coś zrobić! Inaczej oni się tam pobiją!
Spojrzałam na nią przez łzy. Uśmiechnęła się słabo i pociągnęła mnie z powrotem na dziedziniec. Jack i Clint popychali się i bili na środku trawnika. Z wszystkich okien patrzyły na nich zaciekawione służące.
- Przestańcie! - krzyknęłam podbiegając do nich.
Jack podbiegł do mnie i chciał mnie przytulić, ale musiałam go odepchnąć. Podeszłam do Clinta i spojrzałam mu w oczy z wściekłością.
- Co ty sobie myślałeś?!
- Nie gorączkuj się, Elsa. Nic takiego się nie stało. - powiedział z uśmiechem.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek.
- Dobrze, kochanie! Przywal mu! - zawołał Jack.
Opamiętałam się, pokręciłam głową i spostrzegłam, że trawa wokół nas zamarzła.
- Trzymaj się ode mnie z daleka. - wycedziłam. - Chyba, że chcesz mieszkać na ulicy.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wejścia do środka.
- Powtórzymy to! - usłyszałam Clinta.
Anna pobiegła za mną ciągnąc za sobą wózek i Jack'a.
- Bardzo dobrze, Elsuś. - pochwaliła mnie.
- Jestem głupia. - powiedziałam. - Po co w ogóle z nim wyszłam?
Kiedy weszliśmy do mojej komnaty Jack przytulił mnie mocno.
- Co za zboczeniec, jak to się w ogóle stało, że byliście razem na dziedzińcu?
Westchnęłam siadając na łóżku i ubierając rękawiczki.
- Po prostu...
- Mówiłaś, że on nic nie zrobi. - Ania usiadła obok mnie.
- Bo tak myślałam. - odrzekłam.
- Trzeba było go od razu wywalić.
Pokręciłam głową.
- To jednak mój poddany. Nie mogę tak.
- Tym razem już na pewno nigdzie Cię samej nie zostawimy. - powiedział Jack.
- Dziękuję. - powiedziałam. - Aniu, możesz na chwilę zostawić nas samych?
Kiwnęła głową i wyszła. Jack usiadł na jej miejscu.
- Jack, przepraszam Cię. - powiedziałam.
- Ale za co? - ujął moje zimne dłonie i spojrzał mi w oczy.
- Przeze mnie znowu ktoś wtrąca się w nasz związek.
Pokręcił głową.
- Nie ma w tym ani trochę Twojej winy. - powiedział uśmiechając się do mnie. - Teraz tylko wystarczy trzymać tego głupka z dala od Ciebie.
- Uważałam go za przyjaciela. - westchnęłam po chwili.
- Cóż... żeby Cię pocieszyć, powiem, że poniekąd to nie jego wina. - Jack zamyślił się.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Naprawdę cholernie trudno jest oprzeć się tak seksownej królowej. - powiedział popychając mnie lekko na plecy.
- Jack! - zaśmiałam się, a on uśmiechnął się swoim chytrym sposobem i pocałował mnie.
- Elsa.
super!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńmuahahahaha pierwsza xD
Usuńa więc: rozdział super, jak wyżej pisałam xD
Clint to natrętna świnia, łagodnie mówiąc :\
ale cóż, jego natura - nie rozumie że Elsa kogoś ma
Zeswataj go z Puncią XD
Racja! druga! WENY i czekam na NEXT
UsuńI trzecia xD
OdpowiedzUsuńNo więc powinna przywalić mu w klejnoty a potem w twarz. XD
jeżeli jakieś tam w ogóle ma XD
UsuńBardzo dobrze Elsa .... następnym razem wal dwa razy mocniej xDDD
UsuńWiktoria ma racje xD nie ma co tam walić xDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńBrawo Elsa! Wal go ile wlezie! Wiki, w klejnoty serio? Ja bym waliła jak najmocniej! XDXDXD
DAJESZ ELSUŚ! BIJ, LEJ GO, wszędzie, gdzie popadnie! :D A no końcówkowa gadka Jacka zawsze musi być, jak ja to kocham *-*
OdpowiedzUsuńSuper! El bij go prawy sierpowy! Jack. -,- popychają sie tylko dziewczyny a ty przecież facet jestes! Mogłeś mu chociaż siniaka nabic i oko podbić!
OdpowiedzUsuńI dobrze, że go Elsa spoliczkowala
OdpowiedzUsuń