sobota, 27 września 2014

Dzieci, dzieci i dzieci.

Witajcie,
Od kilku dni Czkawka i Astrid nocują u nas w pałacu. Anna bardzo się z tego cieszy i wszyscy miło spędzamy czas. Dziś rano obudziła mnie machając rękami.
- Elsa! Elsa! Elsa! Mam wyniki! Mam wyni...!
- Nie wrzeszcz, proszę. - przerwałam jej.
- Co jest...? - ziewnął Jack. (Spał ze mną.)
Anna usiadła przy mnie i wyciągnęła z torebeczki kartkę. Podała nam ją.
- To trzeci miesiąc! - zawołała.
- Jeju... to... fantastycznie. - wyjąkałam.
- Kocham dzieci! - zawołał Jack i wzleciał pod sufit. - Będę mu kupował lizaki, cukierki! Budował bałwanki! Rzucał się na śnieżki!
- Albo jej. - przerwała Anka. - Nie znamy płci.
- ...jeszcze. - uśmiechnął się Jack.
- Powiedziałaś Kristoff'owi? - zapytałam oddając jej kartkę.
- Jasne, w pierwszej kolejności. - odrzekła.
- I co?
- Ucieszył się. A co miał zrobić? - wzruszyła ramionami siostra.
Westchnęłam głęboko.
- Pamiętajcie, dziecko to nie jest zabawka. Wymaga opieki i uwagi...
- ... i miłości i zabawy... - ciągnął Jack naśladując moje ruchy.
Anka złożyła ręce na piersiach.
- Jak jesteście tacy mądrzy to sami sobie zróbcie dziecko. - i pokazała mi język.
W tej chwili do pokoju weszła Astrid w żółtej koszuli.
- Co ja słyszę? Elsa i Jack też chcą dzidziusia? - zapytała.
- Nie!
- Może...
Spojrzałam na Jack'a groźnie.  Uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Żartowałem, spokojnie.
- A wy i Czkawka? - zapytała Ania spoglądając wesoło no Astrid.
- Co?
- Planujecie dzieci?
- Nie! - Astrid zmarszczyła brwi. - Nie wiem.
- To jego się zapytajmy. - odparła Anka i zawołała: - Czkaa...! - ale Astrid zasłoniła jej usta ręką.
- Śpi. A poza tym nie chce z nim na razie o tym gadać... - powiedziała. - Chodźcie na śniadanie.
I w czwórkę zeszliśmy w piżamach do jadalni. Po drodze minęła nas jedna z służących. Anna zaczepiła ją:
- Hej, Polly! Możesz przygotować nam karocę? Chcę pojechać na małą wycieczkę.
- Oczywiście, księżniczko. - odrzekła kobieta i chciała się oddalić, ale zatrzymałam ją.
- Jaką wycieczkę? - zapytałam siostry.
- Na Lodowy Wie... - zaczęła Anna, ale przerwałam jej mówiąc do Polly:
- Proszę nic nie przygotowywać.
Służąca oddaliła się szybko.
- Elsa! - krzyknęła Ania.
- Zwariowałaś? Żadnych wycieczek, i to tak daleko! Masz odpoczywać!
- Weź nie przesadzaj. - powiedziała Astrid.
- Nie przesadzam. - odrzekłam chłodnym tonem.
- E...Elsa ma rację. - powiedział Jack chwytając mnie za rękę. - Powinnaś...no, wypoczywać.
Anna rzuciła mi wściekłe spojrzenie i odeszła. Po chwili wróciliśmy z Jack'iem do sypialni.
- Chyba trochę przesadzasz. - powiedział zamykając drzwi. - Troszkę... - dodał widząc moje spojrzenie.
- Nie przesadzam. Powinna leżeć w łóżku, a nie biegać po górach.
- Oj, zaraz biegać. Nic by jej nie było. - Jack pociągnął mnie na łóżko. - Nie zamartwiaj się Śnieżynko, bo nie ma powodu.
- Nie zamartwiam się. - odrzekłam, ale pościel pokryła się szronem.
- Hej...o co chodzi? - zapytał Jack głaszcząc mnie delikatnie po włosach.
- Boję się... - wyznałam patrząc mu w oczy. - Że sobie nie poradzimy. Że Anna sobie nie poradzi. Jest taka młoda, niedoświadczona...
- Hej, hej! A kto jej ostatnio zrobił wykład, że damy radę i, że musi być silna?
- Ale... - zaczęłam, ale Jack przytulił mnie do siebie.
- Nie masz się czym przejmować. Wszystko będzie dobrze.

- Elsa.


1 komentarz: