Witajcie,
Wybaczcie, że dawno nikt się nie odzywał, ale naprawdę nie mieliśmy czasu. Wszystko dlatego, że wysłałam listu do wszystkich królestw jakie znam (pomijając oczywiście Coronę i Nasturię) z powiadomieniem, że Anna spodziewa się dziecka. Wczoraj otrzymałam mnóstwo odpowiedzi. Wśród nich był na przykład list od Meridy:
Jeeejuśku!
Ania, naprawdę?! Nie wierzę! Gratulację! Ale super, ale super, ale super! Nie wiecie jak się cieszę! Myślicie, że mogę być przyszywaną ciocią? Mam nadzieję, że tak ^^. Bardzo chciałabym przyjechać do Arendelle się z Wami zobaczyć, ale nie mam czasu :( Ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się uciec od obowiązków i wpadnę.
Obowiązkowo oczekuję odpowiedzi! :) :) :)
Merida.
Razem z Anną czytałyśmy wszystkie listy w jej pokoju, a Jack i Kristoff siedzieli w jadalni (nie wiem co tam robili i wolę nie wnikać).
- Jak ja się stęskniłam za Meridą! - pisnęła Ania. - Może my do niej pojedziemy? Zgodzisz się? Zgódź się, zgódź się...
- Nie, Anno. - odparłam. - Dalekie podróże to nie najlepszy pomysł. Masz siedzieć w domu i się relaksować.
- Ale..! - zaczęła siostra, ale jej przerwałam:
- Żadnych ale. Pokaż następny list.
Siostra z naburmuszoną miną podała mi żółtą kopertę. W środku był list:
Kochane Aniu i Elso,
Naprawdę bardzo się cieszymy, to dla nas cudowna nowina. Całe Berg szaleje z radości :) I mamy dla Was niespodziankę: Jutro wpadniemy do Arenedelle. Oczywiście po to aby zobaczyć się z Wami. (Astrid też coś gada o pójściu na tutejszy targ, bo mają tam "super ciuchy".) Spodziewajcie się nas jutro o świcie. Nie możemy się doczekać spotkania :)
Czkawka i Astrid
P S Spokojnie, przypłyniemy statkiem.
Czytanie ostatniej linijki przerwał mi pisk siostry:
- Łuhuuu! Czkawka i Astrid przypłyną jutro! Tralalala!
- Anuś, uspokój się i nie skacz po łóżku.
Anka usiadła.
- No co, nie cieszysz się? - zapytała zaplatając kosmyki moich włosów w warkoczyk.
- Cieszę się. - odrzekłam z uśmiechem. - Dawno się nie widzieliśmy. Ale trzeba by coś przygotować..
- Oj, nie przesadzaj! To prawie rodzina!
Westchnęłam.
- No dobrze. Odpocznij, a ja idę do chłopaków.
Po chwili zeszłam na dół, do jadalni. Usłyszałam głos Kristoff'a:
- ...tak. Ale nie wiem jak to wszystko ogarnę. Handel lodem, dziecko...
I głos Jack'a:
- Albo dzieci.
- Zamknij się.
I śmiech obojga.
Weszłam do jadalni.
- Hej Elsuś. - Jack uśmiechnął się do mnie. - Co tam?
- Czkawka i Astrid przypłyną jutro rano. - powiedziałam.
- Serio? - zapytali jednocześnie.
- Serio. Odpowiedzieli mi na list.
Jack podrapał się po głowie.
- Ja w sumie prawie go nie znam...
- Poznasz. - wtrącił Kristoff klepiąc go po plecach. - Spoko brachu, to wporzo gość.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Wzruszył ramionami z uśmiechem i zostawił nas samych.
- Nie martw się. - powiedziałam chwytając Jack'a za rękę. - Jest naprawdę miły. Astrid tak samo.
Jack uśmiechnął się i poszliśmy do sypialni.
Następnego dnia obudziła nas Anka wrzeszcząc na cały zamek:
- Przyjechali! Przyjechali!
Usiadłam i przetarłam oczy. Szturchnęłam Jack'a, żeby wstał, ale on tylko mruknął:
- Jeszcze pięć minut, kochanie.
Na wpół przytomna postanowiłam wyjąć sukienkę z szafy, ale nim zdążyłam choćby zwlec się z łóżka do komnaty wparowała Astrid.
- Hej Elsa!
I przytuliła mnie. Szybko ubrałam szlafrok i uśmiechnęłam się do niej. Jack usiadł na łóżku i omiótł pokój nieprzytomnym wzrokiem.
- Cześć. - wymamrotał do Astrid.
- Elsa, to Twój kochanek? - zapytała z chytrym uśmiechem Astrid przyglądając się jego gołej klacie.
- Narzeczony. - wymamrotałam grzebiąc w szafie.
- Co?!
Astrid odwróciła mnie.
- Serio?
- Serio.
- Rany, kobieto! Czemu nic nie mówiłaś? - zawołała. Po chwili dodała szepcząc mi na ucho: - Gratuluję niezłego ciacha.
Uśmiechnęłam się do niej i poszłam do łazienki. Usłyszałam zza drzwi głos Jack'a:
- A gdzie ten Czkawka?
- Jest na dole.
Po chwili ktoś zapukał w drzwi łazienki.
- Wpuścisz mnie Śnieżynko?
Otworzyłam drzwi i Jack wszedł do środka wciągając spodnie. Usłyszeliśmy głos Astrid:
- Śnieżynko? Jakie to słodkie...
I głos Anny:
- Oni tak zawsze. Już się przyzwyczaiłam.
I chichot.
Spojrzałam na Jack'a. On tylko zawołał zbliżając się do drzwi:
- My to słyszymy!
I znowu chichot. Po chwili obie chyba wyszły, bo usłyszeliśmy trzask drzwi.
Jakiś czas później zeszliśmy razem na dół. W jadalni wszyscy siedzieli przy stole, przy śniadaniu: Anna, Kristoff, Astrid i Czkawka. Gdy mnie zobaczył zamachał mi i uśmiechnął się ciepło do Jack'a. Podali sobie ręce:
- Czkawka.
- Jack.
I usiedliśmy przy stole.
- To...wiecie już? - zaczęła Astrid.
- Niby co? - zapytał Kristoff.
- Czy chłopczyk, czy dziewczynka?
- Nie. - zaśmiała się Anna. - Dzisiaj idę na badania, dowiem się który to miesiąc.
- Jack, czy mi się wydaje, czy ty jesteś jednym ze słynnych Strażników? - zapytał Czkawka przyglądając się lasce Jack'a.
- Jasne, że jest. To Jack Frost. - odrzekłam czochrając mu jego białe włosy.
Czkawka wybałuszył oczy.
- Ale super! To zaszczyt Cię poznać.
Jack uśmiechnął się.
- Słuchajcie, muszę iść na audiencję. - powiedziałam wstając. - Zobaczymy się po południu.
I wyszłam z jadalni.
- Elsa.
Cześć, jestem bardzo zaciekawiona twoim blogiem i czekam na dalszy rozwój wypadków. Dodałam Cię do swojego spisu blogów o Jelsie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. :) Jeśli byłabyś tak miła, dodaj, proszę, w komentarzu jakieś logo i opis bloga. Oczywiście, jeśli chcesz. Jak to zrobisz, możesz dodać button do widgetu.
OdpowiedzUsuńZapraszam cię również na mojego bloga o Jacku i Elsie. :) http://froideur-et-amour.blogspot.com
Spis: http://jelsa-spis.blogspot.com/p/spis-blogow.html
Myślę że to będzie dziewczynka ;)
OdpowiedzUsuń