Hej,
Gdy goście już się rozjechali, poszłam do Elsy, zapukałam do drzwi.
- Proszę.- usłyszałam Elsę.
- Elsa?- Zapytałam wchodząc do sypialni- Gdzie Jack i co z nim?
- Powiedział że jeśl;i Roszpunka ją połamie na więcej niż sześć części to on...on umrze.
- Ale gdzie, on jest?
- Nie wiem powiedział że musi odszukać laskę, powiedział że idzie załatwić transport. Więc mnie i Jack' a nie będzie przez jakiś czas.- jak najszybciej wybiegłam z pokoju i pobiegłam do Kristoff' a.
- Kristoff przebierz się musimy pojechać z Jack' iem i Elsą poszukać laski.
- No dobrze.- jak najszybciej się ubraliśmy i zeszliśmy na dół, Jack akurat przyleciał saniami( takimi jak ma Święty Mikołaj).
-Jedziemy z wami.- powiedziałam podchodząc.
- Absolutnie nie, to zbyt niebezpieczne.- powiedziała Elsa.
- Nie ważne chcemy wam pomóc więc, jedziemy.
- Elso, nie mamy czasu na kłótnie niech jadą.- powiedział Jack
- Dobrze Jack.- wszyscy wsiedliśmy do sań i odlecieliśmy.
- To do kąt lecimy.- zapytałam.
- Wydaje mi się że..że do londynu.- Jack wyciągnął coś w rodzaju kuli, przytknął do ust i rzucił przed siebie. Pojawił się wir, w który wlecieliśmy, czułam się dziwnie i Kristoff chyba też.
- Anna
Mam nadzieję, że odzyska laske jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuń