niedziela, 14 września 2014

Przystanek czwarty: Antarktyda.

Witajcie,
Gdy tylko wylecieliśmy z Australii Anna zawołała:
- Jack! Stop!
- Co jest?
- Nie znaleźliśmy odłamka laski!!
Wylądowaliśmy z powrotem na plaży.
- Przez Wróżkę całkiem zapomniałem o lasce. - powiedział Jack. - Szukajmy!
Szukaliśmy przez dwie godziny. Bezskutecznie. Nagle Kristoff zawołał:
- Patrzcie! Czy to nie laska?
Wskazywał na drewniany patyk wyrzucony przez fale. Jack podbiegł do niego.
- To laska!
I połączył ten kawałek z pozostałymi.
- Teraz już możemy lecieć? - zapytał.
- Mamy laskę...i banany. Więc tak. - odrzekła Anna i wskoczyliśmy do sań.
Jakąś godzinę później wylądowaliśmy w śniegu. Dookoła szalała burza śnieżna.
- No przy takim czymś na pewno nic nie znajdziemy. - powiedział Kristoff i otulił siebie i Annę kocem.
- Mi to za bardzo nie przeszkadza. - powiedział Jack. - Elso, pójdziesz ze mną?
- Oczywiście.
W dwójkę poszliśmy na poszukiwania laski.
- Jesteś pewien, że gdzieś tu jest? - zapytałam.
- Czy ja bym Cię nabierał?
- Ty zawsze mnie nabierasz. - nagle Jack objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Już nie będę. - i pocałował mnie. Momentalnie wiatr zrobił się łagodniejszy i w powietrzu zaczęły latać maleńkie, śliczne śnieżynki. Jack przerwał pocałunek i uśmiechnął się do mnie. Nagle dotknął mojego warkocza.
- Jack, co ty...?
- Masz...we włosach. - zaśmiał się. Po chwili wyplątał mi z włosów około dziesięcio-centymetrowy kawałek laski.
- Pewnie wplątał Ci się przez wiatr. - powiedział i wróciliśmy do sań trzymając się za ręce.
Z spod koca wyłoniła się głowa Anny.
- Co tak szybko?
- Znaleźliśmy laskę. Możemy lecieć dalej.
- To znaczy gdzie? - z spod koca wyczołgał się Kristoff.
Nagle Jack rozejrzał się dookoła z niepokojem.
- Mrok nadchodzi! Mrok się czai! - i schował się pod koc.
Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem.
- Halucynacje? - powiedziała Anna.
Jack wyłonił się spod koca i krzyknął:
- Schowajcie się! Aaaa!
- Jack! Uspokój się. - podeszłam do niego i ściągnęłam z niego koc. On zaczął gryźć sznurki od bluzy i krzyczeć:
- Zeżrę Cię Mroku! Nie boimy się ciebie!
- Jack! Co Ci odwaliło? - Anna obsypała go śniegiem.
Wtedy przytulił się do mnie mocno i powiedział:
- Mrok! Nie mam ochoty iść z Tobą do łóżka, opamiętaj się! Od tego mam Elsę!
- Musimy poczekać aż mu przejdzie. - westchnął Kristoff. - Nie wiemy gdzie lecieć.
Jack zaczął ciągnąć mnie za sukienkę.
- Oddaj mój sook! Mój sok...
I zasnął kładąc mi głowę na kolanach.

- Elsa. 

6 komentarzy:

  1. Oddaj mój sooook! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, to mój sok! ! ! ! Ona ci go nie odda! MÓJ!
    "Nie mam ochoty iść z tobą do łóżka, od tego mam Elsę" hahahahhahahahahahhahahahhahahahaahhahahahahahahhahahahahahh :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrok! Nie mam ochoty iść z Tobą do łóżka, opamiętaj się! Od tego mam Elsę!
    Hahahahahahahah to mnie rośmieszyło hahahahahahahah. Asz się popłakałam heheXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Co on ma z tym skokiem, haha ;)

    OdpowiedzUsuń