Witajcie,
Dziś rano Jack obudził się już bez halucynacji więc mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę.
- Ale gdzie mamy lecieć? - ziewnęła Anna.
- Do Afryki. - odrzekł Jack siadając za "kierownicą". - Lećmy.
Jakiś czas później lecieliśmy nad pustynią.
- Niemiłosiernie tu gorąco... - westchnęłam. Chciałam wyczarować trochę śniegu, aby się ochłodzić, ale Anna zatrzymała mnie:
- Daj spokój, Elsa! Wylądujmy, chce się poopalać!
Jack wylądował z niezadowoloną miną.
- Poszukajmy, może laska będzie gdzieś tutaj. - powiedział Kristoff.
Anna wzięła koc z sań, rozłożyła go na piasku i położyła się na nim podśpiewując "Pierwszy raz jak sięga pamięć". Nagle Jack złapał się za serce.
- Roszpunka znowu łamie laskę! - krzyknął.
- Co ona się wściekła? - odezwał się Kristoff.
Anna podskoczyła z krzykiem.
- Ała! Coś mi się wbiło w... patrzcie, odłamek!
Wygrzebała z piasku pod kocem kawałek laski i podała Jack'owi.
- Super! Zostały tylko dwa kawałki! - zawołał Jack.
- Skąd wiesz, że dwa? - zapytałam.
- Czuję. Lećmy dalej!
- Heeej! - Anna usiadła z powrotem na kocu. - Jeszcze się nie opaliłam!
- Kwiatuszku, opalisz się kiedy indziej. - Kristoff wziął ją na ręce i zaniósł do sań. Ja zwinęłam koc i chwilę potem byliśmy w drodze.
- A gdzie... - zaczęła Anna, ale Jack jej przerwał:
- Do Ameryki Południowej. Laska jest gdzieś....tutaj! Szukajmy w Amazonce!
Wylądowaliśmy koło rzeki.
- Mamy szukać w wodzie? - zapytał Kristoff.
- Tak.
- Niedobrze. Ja niestety nie umiem pły...płyaaa!! - nagle Anna potknęła się o kamień i wpadła do Amazonki.
- Anno! - Kristoff wskoczył za nią.
- Kristoff, ty też nie umiesz pływać! - Jack wskoczył za Kristoffem.
Ja nie chciałam ryzykować zamrożenia wody, więc postanowiłam liczyć na to, że Jack umie pływać. Po chwili na szczęście wyłonił się z wody ciągnąc za ręce Kristoff'a i Annę. Kiedy bezpiecznie znaleźli się na brzegu wyciągnął z kieszeni kolejny kawałek laski.
- Zobaczyłem go na dnie. - uśmiechnął się do mnie i połączył go z pozostałymi.
- Banany! Banany! - nagle Anna wyciągnęła z sań banany. - Komu banana?
Resztę dnia spędziliśmy na brzegu rzeki jedząc banany.
- Elsa.
Taaak, siedzą spokojnie zajadając banany a tam Puncia łamie laskę Jacka ;o
OdpowiedzUsuńBanana manana, ijai a te ija a ija!
OdpowiedzUsuńSmacznego wam ;)
OdpowiedzUsuń