Witajcie,
- Elsa... wstawaj... - usłyszałam szept Anny.
Otworzyłam oczy. Było jeszcze ciemno.
- Która godzina...? - zapytałam siadając i przecierając oczy.
- Piętnaście po czwartej. - odrzekła Ania, ściągnęła mnie z łóżka, wygładziła ładnie pościel i ułożyła poduszki. - Ale mamy mnóstwo roboty, a nad morzem na horyzoncie widziałam smoki i okręty. To na pewno Merida, Astrid i Czkawka z rodzinami.
- Obudziłaś chłopaków? - zapytałam próbując ułożyć jakoś włosy.
- Już nie śpią, słyszałam jakieś huki, pewnie już się ubierają. Ty jeszcze w żadnym wypadku się nie ubieraj, tylko ubrudzisz suknię. A ja się ubiorę, z Kristoff'em powitamy tych, którzy już przyjadą, zaprowadzimy ich do sali balowej, chociaż Merida i Astrid na pewno tu przylecą.
- Dobrze. - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
Anna ubrała się w piękną zieloną suknię - jej ulubiony kolor - i związała włosy w dwa śliczne warkocze wplatając w nie zielone wstążki. Potem wyszła i usłyszałam jak na korytarzu spotyka się z Kristoff'em. Wzięłam głęboki wdech. Za kilka godzin odbędzie się mój ślub. Strasznie się stresowałam. Niedługo potem do komnaty wpadły jedna po drugiej Anka, Merida i Astrid z szerokimi uśmiechami na twarzy. Astrid i Merida także miały piękne suknie. Merida zielono-złotą, a Astrid niebiesko-srebrną. Wyglądały ślicznie.
- Elsa!!!! - Astrid rzuciła mi się na szyję. - Kocham Cię kobieto!!!
- No, no Elsa, śliczna suknia ślubna. - Merida zaśmiała się na widok mojej koszuli nocnej.
Uśmiechnęłam się. Przez okna do pokoju zaczęły wdzierać się promienie wschodzącego słońca.
- Musicie mi pomóc się ubrać. Czkawka poszedł do Jack'a i Kristoff'a? - zapytałam.
Astrid kiwnęła głową.
- Gdzie masz tę kieckę? Dawaj ją! - zawołała rozglądając się.
- A w ogóle to super ozdobiliście Arendelle i pałac. - uśmiechnęła się Merida. - A teraz rozbieraj się, królowo.
- Ej, ej, spokojnie. - Anna położyła ręce na biodrach. - W tym to ja jej pomogę.
I rozpięła mi koszulę. Merida uniosła brwi z uśmiechem. Kiedy ściągnęłam piżamę, Anna ostrożnie podała mi suknię.
- Ja nie mogę... - westchnęły jednocześnie Astrid i Merida kiedy stanęłam w sukni przed lustrem.
- To jeszcze nie koniec. - uśmiechnęłam się i pokazałam im tiarę z welonem.
- Jeszcze jej nie ubieraj. - Anka posadziła mnie na krześle. - Najpierw fryzura.
I ułożyła mi włosy spinając je srebrnymi, połyskującymi wsuwkami w piękny, luźny kok. Następnie zrobiła mi cudny makijaż,(ja posypałam powieki i rzęsy jeszcze maleńkimi kryształkami lodu) a usta pomalowała na bordowo. Następnie ułożyła mi we włosach tiarę i rozprostowała welon, żeby ładnie opadał mi na ramiona. Na końcu ubrałam jeszcze buty i całą pokryłam się bardzo małymi, lśniącymi śnieżynkami.
- Bosko. Brak mi słów. - powiedziała Merida.
Spojrzałam na zegar. Było już po szóstej. Nagle do pokoju zajrzał Kristoff. Miał na sobie czarny garnitur.
- Gotowe? - zapytał.
- Gdzie Jack i Czkawka? - zapytała Merida.
- Są u Jack'a w pokoju. Z Czkawką chcemy iść już na dół witać gości, bo za niedługo chyba przybędą.
- Dobrze. - powiedziałam. - Ja i Jack zostaniemy, a wy idźcie. O dziewiątej zaproście wszystkich do kaplicy niech sobie usiądą. Aniu - zwróciłam się do siostry. - proszę dopilnuj żeby wszystko było gotowe. Kiedy przyjdzie ksiądz, niech wszyscy się już ustawią i tak dalej. Ty i Kristoff jako świadkowie będziecie chwile stali przy nas, a potem usiądźcie przy innych. Ja i Jack zejdziemy wpół do dziesiątej i zaczniemy ceremonię. Po ceremonii poprowadźcie gości na dziedziniec, a ja i Jack wyjdziemy na balkon nad dziedzińcem, a potem do Was przyjdziemy.
- Dobrze. - Anna przytuliła mnie i razem z Meridą, Astrid i Kristoff'em wyszli.
Usłyszałam jak na korytarzu dołącza do nich Czkawka i jak schodzą na dół. Zgodnie z planem o wpół do dziesiątej wyszłam z pokoju i skierowałam się do kaplicy. Na szczęście nie spotkałam Jack'a. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam, że wszyscy już tam są i zajęli swoje miejsca. Ksiądz stał na ołtarzu, a Jack, Anna i Kristoff obok niego. W pierwszym rzędzie siedzieli Merida, jej rodzice i bracia, Astrid, Czkawka i jego matka oraz czwórka przyjaciół, Flynn i rodzice Roszpunki. Jednak jej nigdzie nie było. Nagle podbiegły do mnie dwie dziewczyny, które przystroiły Arendelle.
- Wasza Wysokość! Pięknie królowa wygląda! Chciałyśmy nieść królowej welon... - zaczęła jedna z nich, a ja uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
Udawałam opanowaną, ale serce biło mi jak szalone. Wszyscy ucichli i skierowali oczy pełne podziwu i radości na mnie, Jack wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami, a Anna i Kristoff zajęli miejsca po dwóch stronach ołtarza. Dziewczyny uniosły mój welon z tyłu, ja wzięłam głęboki wdech i zaczęłam iść. Mała orkiestra zaczęła grać marsz weselny. Nogi zrobiły mi się jak z waty, poczułam jakbym zaraz się miała przewrócić. Jednak szłam dalej ledwo oddychając. Uśmiechałam się do poddanych po moich dwóch stronach. Szczególną moją uwagę przykuło kilka dziewczyn siedzących w trzecim rzędzie uśmiechających się do mnie od ucha do ucha. Nie zdążyłam się im dokładnie przyjrzeć, bo doszłam już do ołtarza i muzyka ucichła. Spostrzegłam, że Anna trzyma w rękach białą poduszeczkę, na której leżały dwie złoto-srebrne obrączki. Uśmiechnęła się do mnie, żeby dodać mi odwagi. Odwzajemniłam uśmiech i stanęłam na przeciwko Jack'a. Uśmiechnął się i figlarnie uniósł brwi. Ksiądz zaczął przemowę:
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć Jack'a Overlanda Frost'a i Królową Elsę Grace Arendelle.
Dalszej części przemowy nie będę Wam opisywać, bo była bardzo długa. W końcu ksiądz doszedł do:
- Czy Ty Elso, chcesz wziąć Jack'a za męża i żyć z nim w wierności i miłości póki śmierć Was nie rozdzieli?
Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Właśnie miałam wypowiedzieć najważniejsze słowo w swoim życiu. Nogi znowu zrobiły mi się jak z waty. Jack uśmiechnął się do mnie. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i...
- STOP!!!
Wszyscy odwrócili głowy do drzwi. Stała w nich Roszpunka. Miała wściekłą minę, była cała czerwona, a włosy miała okropnie rozczochrane.
- Co ty tu robisz?! - krzyknął Jack.
- O nie, Jack! - krzyknęła podchodząc. - Co TY tu robisz?!
- Biorę ślub!
Wszyscy wpatrywali się w Roszpunkę ze zdziwieniem, nawet jej matka i ojciec.
- Z tą wiedźmą?! - krzyknęła.
- Nie waż się jej obrażać. - Jack podszedł do niej z groźną miną.
- Straże! - zawołałam.
Natychmiast zjawiło się pięciu strażników.
- Proszę ją zabrać. - powiedziałam.
- Co?! Jak śmiesz wiedźmo! Zabierać mi męża i jeszcze wypraszać!! - wrzeszczała Roszpunka, jednak mężczyźni wyprowadzili ją.
Kiedy wrota zamknęły się za nimi wszyscy spojrzeli na mnie i na Jack'a ze zdziwieniem.
- Cóż... kontynuujmy, spokojnie. - powiedziałam.
Ksiądz lekko zdezorientowany powtórzył więc ostatnie pytanie. Uśmiechnęłam się do Jack'a i powiedziałam głośno i wyraźnie:
- Tak.
- A czy ty Jack'u chcesz wziąć Elsę za żonę i... - zaczął ksiądz, ale Jack przerwał mu:
- Tak, tak i to bardzo.
Anna podała nam obrączki i wzajemnie je sobie włożyliśmy.
- Możesz pocałować... - ksiądz znów chciał się wypowiedzieć, ale Jack nie dał mu dojść do słowa przyciągając mnie do siebie, obejmując i całując namiętnie.
Wybuchły oklaski i wiwaty, dziewczyny z trzeciego rzędu wyrzuciły w powietrze kolorowe konfetti i wszyscy zaczęli się cieszyć i śmiać. Jack chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy do mojej komnaty. W tym czasie wszyscy przeszli na dziedziniec gdzie czekały już zastawione stoły i muzyka. Kiedy razem z Jack'iem wyszliśmy na taras znów wybuchły oklaski i wiwaty. Zaczęliśmy machać, a potem Jack znowu mnie pocałował. Wszystko było po prostu cudowne. Kiedy zeszliśmy na dziedziniec wszyscy otoczyli nas i zaczęli gratulować i klaskać. W końcu przedostaliśmy się do ogromnego stołu, na którym stał nasz tort i pokroiliśmy go razem. Kiedy wszyscy zasiedli do stołu aby coś zjeść mieliśmy chwilę żeby porozmawiać. Usiedliśmy razem z Anną, Kristoff'em, Meridą, Astrid i Czkawką.
- Bombowy ślub! - powiedziała Merida.
- Gdzie oni zabrali tą Roszpunkę? - zapytał Kristoff.
- Oj, Kristoff. - westchnęła Anka. - Nie gadajmy teraz o tym.
- Właśnie. - Czkawka kiwnął głową. - Radujmy się miłością młodej pary!
Zaśmialiśmy się wszyscy.
- Elso. - Jack szepnął mi do ucha. - Wyglądasz przepięknie.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Ej, poszepczecie sobie podczas nocy poślubnej. - zaśmiała się Astrid.
Kiedy goście już się najedli Jack chwycił mnie za rękę i poprosił mnie żebym gdzieś z nim poszła a także, żeby goście szli z nami. Zanim jednak odeszliśmy podbiegła do nas grupka dziewczyn, które siedziały w trzecim rzędzie. Jedna z nich - brązowowłosa w morskiej sukience podeszła do mnie i wręczyła mi bukiet białych róż.
- Niech królowa rzuci bukiet do poddanych, to przecież tradycja. - powiedziała.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, odebrałam kwiaty i poszłam za Jack'iem.
Cały orszak gości z Anną i Kristoff'em na czele ruszył za nami.
- Gdzie my idziemy? - szepnęłam do Jack'a.
- Niespodzianka. - odrzekł.
W końcu doszliśmy do miasta. Na środku placu stała "niespodzianka". Była to ogromna, piękna, lodowa karoca.
- Sama jeździ. - mrugnął Jack.
- Jack! Jest niesamowita! - zawołałam i przytuliłam go.
Niespodziewanie podniósł mnie i zaniósł do karocy. Wszyscy wiwatowali i śmiali się otaczając karocę. Kiedy usiedliśmy rzuciłam przez okienko bukiet. Kiedy złapała go Merida wszyscy wybuchnęli śmiechem i zaczęli klaskać. Następnie Anna zawołała do wszystkich i poprowadziła ich do sali balowej, a my ruszyliśmy karocą. Przejechaliśmy całe Arendelle, a potem skierowaliśmy się w stronę... Lodowego Wierchu!
- Jack? - szturchnęłam go z uśmiechem.
- Znalazłem świetne miejsce na naszą noc poślubną. - powiedział. - Nie wiem czy znasz, jakiś taki lodowy pałac w górach.
Zaśmiałam się.
- Ale jest trochę pusty, wyczarowałem coś w nim. - dodał.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
- Mhm. - odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie.
Kiedy dojechaliśmy pod Lodowy Wierch, Jack pomógł mi wyjść z karocy i znowu mnie podniósł. Wzbił się w powietrze i wylądowaliśmy na moim ukochanym lodowym tarasie. Weszliśmy do środka i zobaczyłam pod ścianą wielkie, lodowo-śniegowe łóżko.
- Jack... - uśmiechnęłam się do niego.
Uśmiechnął się figlarnie i objął mnie w talii.
- Och, Elso... - sięgnął do moich lodowych guziczków z boku sukni.
Pocałował mnie i rozpiął suknię. Jakiś czas później (straciłam rachubę czasu, ale było już ciemno) leżałam przytulona do Jack'a, szczęśliwa jak nigdy dotąd.
- Kocham Cię Jack. - szepnęłam.
- Ja Ciebie też, Śnieżynko. Kocham Cię najbardziej na świecie.
- Elsa.
Wiedziałam! Wiedziałam że Roszpunka zespuje ślub, wiedziałam, że poślubna będzie w Lodowym Pałacu, bo gdzie niby indziej? XD Wiedziałam, końcówkę po prostu o tak przewidziałam XD Nie moge uwieżyć, to jest takie słodkie! ŚLUB JELSY! Najważniejsze zdarzenie dla Jelsowiczów! XD :D ^^ To było takie słodkie, cute, że aż ahfudcjutd.. XD :D *-*
OdpowiedzUsuńAh, przepraszam - Raszplunka popsuła ślub :D
UsuńUmieściłaś mnie tam!!! Ta dziewczynka w morskiej sukience, tak właśnie miałam wyglądać!!! No kurde puszek! Dostałeś zdjęcie, jak ona dostała się na ceremonie?! Oo...lodowy wierch. Przewidziałam to. ŚLUB JELSY! Pierwsze najważniejsze zdarzenie dla Jelsowiczów! Drugie to oczywiście dziecko. (No przynajmniej dla mnie) Czekam na następne najwawżniejsze wydarzenie dla Jelsowiczów i weny!!!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! ^^^^^^^^^^^^^^^^^^ zgadzam się z Karolą ja wiedziałam że ta (...).przyjdzie. aaaa ^^^ mam zaciesz.^^^!!!!^^^ boże...końcówka najlepsza (prawie jak w Greyu^ xD). No cóż życzę szczęścia młodej pary. Powiesz co się stało z Szpunką? Ppiszesz ich miesiąc miodowy? Ja kńończę bo zaraz coś rozwalę xD
OdpowiedzUsuńJa tam byłam w trzevim rzędzie i waliłam konfetti gdzie popadnie a jak nie pamiętacie to brunetka włosy związane w warkocz, czaena suknia z niebieskio-arebrnymmi śnieżynkami. Tort pyszny a rozdział super.
OdpowiedzUsuńJa tam byłam! Byłam na ślubie Jelsy! To był najpiękniejszy dzień w moim życiu! O tak marzyłam, żeby poznać młodą parę:"(
OdpowiedzUsuńAle to było przeżycie! Czekam na next!
BRAK SŁÓW ;3 (ciekawe co zrobili z Puncią xD)
OdpowiedzUsuńSERCE MI WYSKOCZYŁO Z PIERSI I ZACZĘŁO TAŃCZYĆ "Happy..." Pharrella Williamsa!
OdpowiedzUsuńNIE WIECIE JAK JA SIĘ CIESZĘ! NIE WIECIE!
SSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEEERRRR!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńi ani słowa więcej
Zgadzam się !!!:D
UsuńO kurwa xDDDDDD
OdpowiedzUsuńZaraz wybuchnę ze szczęścia xD
Elsa gorzko gorzko!!! Aaaaaaa kto z nami nie wypije niech pod stołem zaśnie! xD
wooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooow *-* ale mnie nie zaprosili :( smutam...
OdpowiedzUsuńno cóż. ja nq takiej ważnej uroczystości?
WOW! Super! Mnie na ślubie nie było bo mnie Mrok porwał (Vipy wiedzą o co cho :3) ale na szczęście jest tam Wifi 0.0
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Roszpunka coś nabroi
OdpowiedzUsuń