Witajcie,
Dziś rano obudziłam się i zobaczyłam przy łóżku Kristoff'a jakby nigdy nic przyglądającego się rybce w akwarium.
- Kristoff!! - wrzasnęłam przykrywając się kołdrą po samą brodę. - Kto Ci pozwolił tu wleźć?!
Odwrócił się i położył palec na ustach.
- Chciałem zobaczyć czy Lodzia jeszcze żyje. - szepnął. - I nie krzycz, królowo, bo obudzisz swojego mężusia.
Spojrzałam na śpiącego po mojej prawej stronie Jack'a. Wyglądał naprawdę bardzo słodko.
- No dobra. - Kristoff wstał. - Skoro mnie tu nie chcecie, to sobie pójdę. - Przy drzwiach odwrócił się gwałtownie. - Przyszedł do Ciebie jakiś list.
- List? - zdziwiłam się.
Kiwnął głową, zasalutował i wyszedł. Po chwili wstałam po cichu i narzuciłam szlafrok, a następnie zeszłam na dół gdzie zaczepiła mnie jedna z służących - Tamara.
- Wasza Wysokość. - powiedziała. - Przyszedł do królowej list.
- Od kogo?
- Z Corony.
Nogi się pode mną ugięły. No tak, pewnie Roszpunka chce mi wygarnąć, że ukradłam jej męża.
- Dziękuję. - odebrałam list od Tamary i wróciłam na górę.
Tam zastałam Jack'a siedzącego na łóżku z uśmiechem.
- Witam, żono. - powiedział udając poważny ton. - Jakie wieści przynosisz?
- Roszpunka przysłała list. - powiedziałam.
Od razu przestał się wygłupiać i jęknął. Pokazał mi gestem żebym usiadła obok niego. Otworzyłam kopertę, wyjęłam pergamin i przeczytałam:
********* KUZYNKO!!!
JAK MOGŁAŚ ZABRAĆ MI JACK'USIA! NIE DARUJĘ CI TEGO!
Cóż, mam Ci do powiedzenia tylko tyle, że jesteś okropną, brudną, przeklętą, ohydną, złą, okrutną, bezduszną, *********, ******** jędzą, wiedźmą i ****.
ŻEGNAM.
- Roszpunka.
- Co za... - zaczął Jack, ale przerwałam mu gestem. - Nie ma prawa Cię tak nazywać! Nikt nie ma do tego prawa!
- Jack, spokojnie. - powiedziałam. - Musiała się wygadać, więc się wygadała. I już.
- Elso, tak nie może być. - Jack wstał. - My nigdy byśmy nie napisali jej czegoś takiego. A ona Cię wyzywa od... nie, tak nie może być. To po prostu... nienormalne, nie widzisz tego?
Westchnęłam.
- Obiecaj mi, Elso. Jutro popłyniemy do Corony i wszystko sobie wyjaśnimy raz na zawsze. - Jack spojrzał na mnie poważnie.
- Jack, nie wiem jak... - zaczęłam, ale Jack klęknął przede mną i chwycił mnie za dłonie.
- Elso, tak nie może być. Nie pozwolę żeby ta smarkula się tak do Ciebie odnosiła. Załatwimy to raz na zawsze. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Dobrze. - powiedziałam.
Jack uśmiechnął się i przytulił mnie. Czyli jutro czeka nas trudna podróż...
- Elsa.
Poerwsza ^^
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że ta wiedźma nie da im spokoju! I coś czuję, że będą 'jaja w Coronie' xD
Puncia nie wie z kim zadziera >:) >:D buhahaaha xD
UsuńBiedna Elsa :( Może jakaś ładna lodowa " rzeźba " dla Corony ? :D
OdpowiedzUsuńHahhaa ten Kristoff w waszym pokoju xD BOMBA :D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że w Coronie- BĘDZIE SIĘ DZIAŁO xDDD :3 :D ;) (Buchahcahach PAM PAM PAAAAAM ...... nie mogę się doczekać !!! :3)
Kristoff!!! Ty i pokój Jelsy to 2 kompletnie inne światy! DWA!!! Taa...Lodowa rzeźba dla korony, nowa żona dlaJulka!!!
OdpowiedzUsuńPunka zaczyna mnie ostro wykazać! Jelsa! Zamieniajcie ja w lodową rzeźbę i z głowy! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńKristoffku.... pokój Jelsy to nie miejsce publiczne, (tera na poważnie") NIE WOLNO SIĘ TAM PAKOWAĆ KIEDY ŚPIĄ ! Punka to się dopiero naigra MŁACHACHACHACHA!!!
OdpowiedzUsuńJack cio sie śtało ze jeśteś taki powaźny? ( Tak wszystko z moim umysłem jest dobrze...)
Oj jo jo joj
OdpowiedzUsuńWeźcie mnie ze sobą! Nie będzie chciała negocjować, to czeka ją prawy sierpowy, lewy prosty i hak! Raz dwa trzy, raz dwa trzy!
OdpowiedzUsuńJack bierze sprawę w swoje ręce... będzie źle xD
OdpowiedzUsuńJack taki poważny.. XD Jak nigdy :D No to powodzenia w Coronie, będą jaja, o będą.. :D
OdpowiedzUsuńCzytam dalej, bardzo masz wciągającego bloga ;)
OdpowiedzUsuń