Witajcie,
Wczoraj rozmawiałam z Jack'iem na temat naszego miesiąca miodowego.
- Lodowy Wierch?
- Nie i już o to pytałaś. - odrzekł Jack leżąc na plecach obok mnie.
- Jack, no powiedz! - jęknęłam wzruszając bezwładnie ramionami.
Przewrócił się na brzuch i przyczołgał się bliżej.
- Nie powiem, śnieżynko. - pocałował mnie w policzek. - Mówię po raz pięćdziesiąty ósmy i ostatni: to ma być nie-spo-dzian-ka. Znasz takie słowo?
- Nie lubię niespodzianek. - udałam obrażoną.
- Ta Ci się spodoba, gwarantuję.
- Nie lubię Cię, idę do Anny. - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Elsuś, mnie nie nabierzesz. - Jack uśmiechnął się do mnie. - W głębi duszy umierasz z podniecenia, powtarzasz jak bardzo mnie kochasz i marzysz żebym Cię...
- Czyżby? - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Tak naprawdę jego słowa były bardzo bliskie prawdzie. Kochałam go bardzo i nie umiałam sobie wyobrazić życia bez niego. Nie poszłam do Anny, tylko skierowałam do tylnego wyjścia z zamku i wymknęłam się do ogrodów pałacowych. Przeszłam przez różaną alejkę i usiadłam na trawie przy małym oczku wodnym. Było dość ciepło, ale co jakiś czas można było poczuć chłodny wietrzyk. Zanurzyłam dłoń w krystalicznie czystej wodzie i wzięłam głęboki wdech. Nagle usłyszałam za sobą dziwny dźwięk, odwróciłam się i krzyknęłam ze strachu na widok konio-podobnego pyska i wielkiego poroża. Po chwili z ulgą spostrzegłam, że to tylko Sven.
- Nie strasz mnie tak. - powiedziałam i pogładziłam do po łbie.
Spojrzał na mnie przyjaźnie i położył się przy mnie. Usłyszałam śmiech. Po chwili zza drzewa wyszedł Kristoff.
- Królowa nigdy renifera nie widziała? - zaśmiał się siadając po drugiej stronie oczka wodnego. - Nie są takie strasznie, gwarantuję.
- Czemu nie jesteś z Anną? - zignorowałam jego wypowiedź.
Zastanowił się chwilę.
- Rano powiedziała, że chce nauczyć Lenę mówić. - zaczął. - I, że zrobi to sama.
- Nie za wcześnie na to? - zdziwiłam się.
- Teoretycznie tak. - odrzekł. - Ale Ania uważa, że ona sama nauczyła się mówić bardzo wcześnie i, że Lenie też się uda.
Zaśmiałam się.
- Osobiście uczyłam ją mówić. Miała rok.
- A Lena nawet nie ma pół. - Kristoff uderzył się w czoło. - Anka będzie rozczarowana.
- Myślę, że dobrze jest zacząć ćwiczyć jak najwcześniej, i tak szybciej się nauczy. - powiedziałam wstając. - Ale może do niej pójdę.
Kristoff kiwnął głową.
- Powodzenia. - pomachał mi.
Gdy dotarłam do pokoju Anny, siedziała na łóżku z Leną na rękach.
- Powiedz "mama". Czemu nie chcesz powiedzieć? - podniosła głowę i zobaczyła mnie. - Cześć, Elsuś. Powiesz mi może dlaczego ta młoda dama odmawia posłuszeństwa i nie chce powiedzieć nawet "mama"?
Usiadłam przy niej i pogładziłam Lenę po główce.
- Nie znam się na dzieciach,- wyznałam. - ale coś mi mówi, że na mówienie może być jeszcze za wcześnie.
- Jedna z służących powiedziała mi, że jest bardzo różnie. - odrzekła Anna. - Postanowiłam nauczyć Lenę już teraz.
- Chyba nie da się dziecka tak po prostu nauczyć mówić. Ono samo musi się przyzwyczaić do mowy. Dlatego lepiej czytać książki i dużo przy nim rozmawiać. A dopiero gdy troszkę podrośnie, spróbować z nią "pogadać". - powiedziałam.
- I to jest ta, która się nie zna na dzieciach. - uśmiechnęła się siostra. - Skąd to wiesz?
- Pomagałam mamie się Tobą zajmować. - odwzajemniłam uśmiech. - Wiesz, że to ja nauczyłam Cię mówić?
- Naprawdę? - Anna wybałuszyła oczy.
Kiwnęłam głową. Ania odłożyła Lenę do kołyski.
- Jakie było moje pierwsze słowo?
- Twoje pierwsze słowo... - spróbowałam myślami cofnąć się kilkanaście lat wstecz. - Elsa. Jak nauczyłaś się jak mam na imię, to potem bez przerwy wrzeszczałaś to na cały pałac. To i tylko to. W kółko Elsa, Elsa, Elsa. Można było zwariować.
Anna zaśmiała się.
- To słodkie. - powiedziała. - No dobra. Skoro mówisz, że trzeba czytać dzieciom, będziemy czytać.
I podała mi książkę o dwóch reniferkach, którą Lena (jeśli tylko umiałaby mówić) na pewno potrafiłaby opowiedzieć z pamięci.
- No to do roboty. - westchnęłam i otworzyłam książkę.
- Elsa.
Oooo jak słodko :3 :D ;)
OdpowiedzUsuńSwwwwwwiiiiiiiiiiitttttt!!!!!!!!! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńO jaj
OdpowiedzUsuńJakie słodkie *-* Ciekawe jaka to niespodzianka, tez nie lubię niespodzianek :D
OdpowiedzUsuńObawiam się tylkoo , że Elsa kiedyś naprawde może dostać zawału xDDD
UsuńZ Anną jak z moją kuzynką xD i tu się zgodzę też nie lubię niespodzianek
OdpowiedzUsuńrozpłynęłam się... PRZESŁODKO! :3
OdpowiedzUsuńNom <3
UsuńJak słodko
OdpowiedzUsuń