Witajcie,
Dziś gdy po śniadaniu usiadłam na tronie licząc na chwilę spokoju po całej nocy wysłuchiwania Jack'a "Jak to on bardzo się cieszy, że może spać ze mną", wrota sali tronowej otworzyły się i stanęła w nich dwójka strażników.
- Wasza Wysokość. - skłonili się. - Jakieś dwie kobiety przyszły do królowej.
- Wpuśćcie je. - powiedziałam trochę zdziwiona.
Do sali weszły dwie kobiety, a nawet nie kobiety - mogły mieć maksymalnie po siedemnaście lat. Gestem pokazałam im, aby się zbliżyły więc zrobiły to kłaniając się co dwa kroki.
- Więc... - zaczęłam. - Czy coś się stało?
- Wasza Wysokość... - zaczęła nieśmiało jedna z nich.
Obie były dość niskie i miały blond włosy do ramion. Uśmiechnęłam się żeby dodać im odwagi.
- No więc... - kontynuowała. - ...bo my bardzo się ucieszyłyśmy kiedy usłyszałyśmy o ślubie królowej... i tak sobie pomyślałyśmy... bo my bardzo kochamy królową i księżniczkę...
Druga dziewczyna szturchnęła ją i sama kontynuowała:
- Bardzo interesujemy się też sztuką, malowaniem i takimi artystycznymi sprawami. - uśmiechnęła się. - Pomyślałyśmy, że gdybyśmy mogły przystroić Arendelle na ślub... wywiesić jakieś ozdoby i malowidła... - spojrzała z uśmiechem na koleżankę. - ... to byłby to dla nas wielki zaszczyt.
Zastanowiłam się chwilę i odrzekłam:
- To świetny pomysł.
Spojrzały na siebie i uśmiechnęły się od ucha do ucha.
- Ale musicie wiedzieć, że to bardzo dużo pracy. - kontynuowałam. - Trzeba udekorować wszystko od portu po dziedziniec. Pałacem i kaplicą zajmiemy się sami.
- To żaden problem Wasza Wysokość! - zawołała blondynka, która mówiła jako pierwsza. - Dziękujemy bardzo! Jakie kolory mają przeważać?
- Hmm... - westchnęłam. - Niebieski, biały i... różowy.
Spojrzały na mnie zdziwione.
- Życzenie pana młodego. - mrugnęłam do nich.
Zaśmiały się i powiedziały:
- Za dwa dni będzie gotowe! Dziękujemy!
I wybiegły. Odetchnęłam z ulgą i oparłam się wygodnie. W tej chwili weszła Anna.
- Co to za dwie panienki? - zapytała.
- Przybiegły zapytać czy mogą przystroić Arendelle.
- Całe?
Kiwnęłam głową.
- To mamy to z głowy. - uśmiechnęła się Ania. - Ale teraz musisz iść ze mną, bo inaczej chyba nie wytrzymam i zabiję swojego niedoszłego szwagra.
- Słucham? - wstałam i Anna zaczęła mnie gdzieś prowadzić. - Co on znowu zrobił?
- Przylazł do mnie w jakimś worku, żebym mu pomogła z garniturem na ślub. - pokręciła głową.
Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie Jack'a w worku na śmieci błagającego o coś Annę na kolanach. Po chwili doszłyśmy do jej pokoju. W środku na łóżku siedział Jack z kołdrą na głowie.
- Elsa! Jak dobrze, że przyszłaś! Musisz mi pomóc, proszę, proszę ja sam nie umiem... - zaczął jęczeć.
Pocałowałam go i powiedziałam:
- Zaraz coś wymyślimy. Siedź sobie spokojnie i patrz.
Anna pokazała mi coś co miało być pierwotnie garniturem Jack'a. Była to niebieska koszula i białe spodnie.
- Hm. - mruknęłam i wzięłam to od niej.
Ściągnęłam rękawiczki i wzięłam się do roboty. Koszulę przerobiłam na białą, zapinaną marynarkę. Z boku stworzyłam srebrny wzór, aby pasował do mojej sukni, a kołnierz zrobiłam granatowy. Spodnie także przerobiłam na granatowe z białymi paskami po bokach. Jack przymierzył garnitur i z dumnym uśmiechem stanął przed lustrem.
- No nieźle. - stwierdziła Anka. - Wyglądasz super.
Jack odwrócił się do i objął mnie.
- Gdyby nie Ty, śnieżynko wyglądałbym jak strach na wróble. - pocałował mnie. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się.
Nagle do pokoju wpadł Kristoff z Leną na rękach.
- Jakieś wściekłe kucharki Was wołają. - wydyszał.
- Co? - Anna ledwo powstrzymała śmiech.
Wzruszyłam ramionami. Kiedy zeszliśmy do kuchni podeszła do nas jedna z kucharek.
- Wasza Wysokość. - powiedziała. - Ślub zbliża się wielkimi krokami, a my nie wiemy co ugotować.
- Na razie nic. - powiedziałam. - Przecież wszystko by się zepsuło do ślubu.
- Tak, tak. - kiwnęła głową. - Ale musimy mieć informacje żeby przygotować wszystkie składniki. Nie wie królowa jak trudno niektóre zdobyć? A skąd mamy wiedzieć co Wy sobie zażyczycie...
- Dobrze, masz rację. - ucięłam. - Za chwilkę przyniesiemy Wam listę.
I wróciłam z Jack'iem do mojej komnaty.
- To co? - zapytałam.
- Pisz jakieś podstawowe dania, zupa, mięso i tak dalej. - powiedział. - Przyda się też wino i jakiś deser. Proponuję Algidę. - mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam pisać. Po jakimś czasie mieliśmy zapisaną dość długą listę. Zeszliśmy więc na dół i wręczyliśmy ją kucharce.
- A tort? - zapytała. - Weselny tort to podstawa.
- No tak, zapomnieliśmy o tym... - jęknęłam.
- Mam propozycję. - powiedział Jack. - Sami go zrobimy. Trochę może z pomocą mocy.
- Ale kiedy?
- Na dzień przed ślubem, żeby się nie zepsuł. - powiedział.
- Świetny pomysł. - uśmiechnęłam się do niego.
Kucharka pomyślała chwilę, ale w końcu kiwnęła głową i wróciła do kuchni.
- Jesteś genialny. - pocałowałam Jack'a w policzek.
- To będzie takie romantyczne. - odrzekł. - Już nie mogę się doczekać.
Uśmiechnęłam się i poszliśmy do sypialni.
- Elsa.
Cudowny. Jack jak strach na wróble. Już sobie wyobrażam xD. Nie mogę się doczekać ślubu. Na pewno będzie cudoooownie!!
OdpowiedzUsuńWspaniały. Niz dodać, nic ująć. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń"Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie Jack'a w worku na śmieci błagającego o coś Annę na kolanach. "
OdpowiedzUsuń-TO MNIE ROZWALIŁO XDDDDD
Nie mogę się doczekać ślubu :3 :D
Worek na śmierci? Algida i wściekłe kuchary pozdrawiam ile lena ma teraz?
OdpowiedzUsuńLenka ma 4 miesiące :)
Usuń- Elsa.
Taaa już sobie wyobrażam Jacka błagającego Annę na kolanach xD . Zupełnie jak mój kolega kiedy chce spisać lekcje xD
OdpowiedzUsuńA mnie dosłownie błagają na kolanach o chleb albo o coś słodkiego XD
UsuńJak ja uwielbiam ten blog, jest taki wspaniały, a teksty oczywiście jak zwykle rozwalają XD Ah, Algida..Przypominały mi się aż czasy z pierwszych rozdziałów, to były czasy XD Ktoś jeszcze pamięta? :D WIĘCEJ! *-*
OdpowiedzUsuńJa pamiętam pierwszą randkę i krzaki xD
UsuńKurczę! Już tak niedługo do tego cudownego dnia! Jack jako strach na wróble? Już sobie to wyobrażam! Hahahaha! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńYea ! Niedługo ślub! Ale coś mi sie wydaje ze ten ślub bedzie wyjątkowy ale tak dosłownie. Hmm Roszpunka wara mi! Jak krzykniesz ''Nie!'' To udusze!!
OdpowiedzUsuńMASZ MNIE NA ŚLUB DO ROZDZIAŁU WSADZIĆ! BO JAK NIE!... (charakterystycznie potrząsa patelnią) TO PATELNIĄ W ŁEB!
OdpowiedzUsuńJack strach na wróble ołłł jee xD Tak xD całeeeee arendel przyzdobione ale fajnie xD
OdpowiedzUsuńJuż nie wnikam co wyście tam robili w sypialni, hehehe
OdpowiedzUsuń