niedziela, 27 grudnia 2015

Święta, święta i po świętach.

Witajcie,
Dziś tegoroczne Święta dobiegły końca, jednak w Arendelle ludzie niezbyt się tym przejęli. Anna doniosła mi, że dalej tańczą i ucztują razem na niedużym placu. Uznałam, że "niech sobie świętują", przecież nie robią nic złego. Dodatkowo postanowiłam zostawić ozdoby aż do Sylwestra.
- Nie boisz się, że zostawią Ci w państwie wielki śmietnik? - zapytał Kristoff.
Zdziwiłam się, że w ogóle go to interesuje, ale odrzekłam, że dobrze wiedzą, że będą musieli po sobie posprzątać i, że sami na pewno nie chcą zaśmiecać niepotrzebnie Arendelle. Będą wiedzieli kiedy i co zrobić.
Dostaliśmy mnóstwo listów od przyjaciół ze świątecznymi życzeniami, a sami wysłaliśmy chyba dwa razy tyle.


Kochana Elso!
Życzę Tobie i całej Twojej rodzinie wszystkiego dobrego, zdrowia, szczęścia i spełnienia najskrytszych marzeń! Daj sobie spokój z tymi obowiązkami, kochana, zrelaksuj się! I oczywiście niech te dziewięć miesięcy przeminie Ci miło i szybciutko! 

                                                                                             Twoja Merida (i Flynn)


Tak na przykład wyglądał jeden z nich. Ogólnie wszystkie życzenia były podobne, ale i tak sprawiły nam wszystkim dużo radości.
A wczoraj wieczorem usiedliśmy wszyscy razem na miękkim, wygodnym dywanie przy pięknie ustrojonej choince i blasku świec i wymieniliśmy się prezentami.
- Śnieżynko... - szepnął mi Jack na ucho. - ...chodź ze mną.
I wyprowadził mnie na niewielki taras. Kilka dni temu spadł pierwszy śnieg i było zimno, ale jak wiecie, nam za bardzo to nie przeszkadza. Oparliśmy się o balustradę i spojrzeliśmy na pięknie oświetlone miasteczko w dole, pokryte białym puchem.
- Elso, chciałabyś może... - zaczął Jack, a ja spojrzałam na niego. -...polecieć dokądś ze mną w noc w Sylwestra?
- Dokąd?
Uśmiechnął się.
- Nie wiem, moglibyśmy polecieć na chwilę do miasta, jeślibyś chciała może na Lodowy Wierch, czy gdzieś w góry. Albo po prostu się przejść.
- Czemu nie. - odwzajemniłam uśmiech. - Tylko trochę się martwię czy Anna i Kristoff dadzą sobie radę...
- Na pewno dadzą. - stwierdził.
Kiwnęłam głową.
- Ach, i jeszcze jedno. - dodał Jack. - Musisz mi coś obiecać.
Uniosłam brwi.
- Obiecaj, że przez następne dziewięć miesięcy nie tkniesz żadnych dokumentów.
- Jack. - zaśmiałam się. - Muszę trochę pracować, jestem królową.
Zrobił zamyśloną minę.
- No to obiecaj, że nie będziesz przesadzać i absolutnie się nie przemęczać.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
Zrobił dumną minę i objął mnie. Staliśmy na tarasie jeszcze przez jakiś czas oglądając jak słońce chowa się za morzem. A potem wróciliśmy do środka.



- Elsa.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. 1.
      Num. Jackie ma racje. Elsa najlepiej zeby siedziala na dupie w swojej komnacie xd.
      A na sylwka... Niech stanie sie cos mega zajebiaszczego og?

      Ps. Czemu Elsa pisze 3 rozdzia łz rzedu?? Nie mowcie, ze anka se odpuscila... Matko... Elsa wez powiedz/napisz/skontaktuj sie z Jackie...

      Usuń
  2. Super rozdział, czekam chętnie na kolejny, hehehe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I co z tą koronacją Jacka??????
    W końcu jak on zostanke królem to będzie mógł przejąć obowiązki Elsy i jej pomóc. Z resztą poddank pewnke sami się zastanawiają dlaczego Jack nie jest królem.
    Czekam na next :)

    P.S.To będzie syn XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwww *-*

    JACK NAPISZ COS W KONCU!! BO ZROBIMY STRAJK!!!


    Ps: Ja dobrze wiem, ze to bedzie syn XDD ale z zachowania podobny do Elsy *-*

    OdpowiedzUsuń