środa, 2 grudnia 2015

Moja kochana lodóweczka...

Witajcie,
Dziś w nocy obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie chciałam budzić Jack'a, bo od razu obudziłby całe Arendelle, więc postanowiłam wstać. Jednak gdy tylko stanęłam na nogach, poczułam ogromną słabość i zawroty głowy. Oparłam się o etażerkę i zamknęłam na chwilę oczy, aby złapać oddech i się uspokoić. Przy okazji podłoga zaczęła pokrywać się szronem. Po chwili udało mi się opanować zawroty głowy i opierając się jedną ręką o ścianę przeszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Byłam strasznie blada (jeszcze bardziej niż zazwyczaj), a moje usta zsiniały lekko. Przemyłam twarz ciepłą wodą, odrobinę pomogło. Czułam, że raczej nie zasnę, ale wróciłam do łóżka. Leżałam do około czwartej. W pewnych momentach zaczynałam mieć mdłości, ale zawsze przechodziły po chwili. W końcu udało mi się zasnąć i obudziłam się o dziesiątej. Jack'a nie było obok. Poczułam nagle ogromną samotność, chociaż nie było ku temu większego powodu, pewnie poszedł na śniadanie i zaraz wróci. Jednak ogarnęło mnie wielkie poczucie samotności i smutku. Wtuliłam się w poduszkę i przykryłam kołdrą po sam czubek głowy. Szczerze zbierało mi się na płacz, gdy usłyszałam skrzypienie drzwi. Automatycznie uspokoiłam się i poczułam normalnie - jak nie czułam się od kilku dni. Usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się do Anny, która właśnie szła w moją stronę.
- Jak tam, Elsuś? - zapytała.
- Już lepiej. - odrzekłam spokojnym tonem.
Wstałam i odkryłam, że zawroty głowy zniknęły. Podeszłam do lustra i z radością stwierdziłam, że nie wyglądam już tak potwornie. Nie powstrzymałam się i przytuliłam siostrę.
- Czy ty wiesz coś czego ja nie wiem? - zapytała z uśmiechem.
- Nie. - zaśmiałam się. - Już nie mogę przytulić Cię bez okazji?
Zaśmiała się również.
- Nie wiem co ty o tym myślisz, ale jak dla mnie to ten incydent w sali tronowej mógł być pierwszym objawem... - zaczęła po chwili, ale przerwałam jej:
- Już nie wymyślaj. Na takie rzeczy chyba trochę za wcześnie, nie sądzisz?
Anna wzruszyła ramionami.
- Nigdy nie wiadomo.
Pokręciłam głową z uśmiechem. Tak naprawdę przez to co powiedziała poczułam niemałe podekscytowanie. A jeśli jednak...?
- O, witam panienki. - do pokoju wszedł Jack. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się po czym przytulił mnie czule mówiąc - Jak tam się ma moja słodka, najpiękniejsza, najmądrzejsza, najcudowniejsza, najmądrzejsza, najse...
Anna przewróciła oczami.
- ...najmilsza, najładniejsza, najukochańsza... [...] ...Śnieżynka?
- Dobrze. - pocałowałam go.
Zamruczał cicho, posłał mi chytry uśmiech, zasalutował i wyleciał przez balkon.
- Czy z nim wszystko w porządku? - zapytała Ania.
- Mam nadzieję. - zaśmiałam się otwierając szafę i wyciągając dopasowaną, srebrną suknię.
Trochę siedziałyśmy jeszcze w mojej sypialni robiąc różne rzeczy i rozmawiając, a potem usiadłam do obowiązków w gabinecie. Do wieczora Jack zdążył upiec mi ciastka (mam nadzieję, że przy tym nie spalił kuchni), przynieść bukiet kwiatów (nie mam zielonego pojęcia skąd je wytrzasnął o tej porze roku), pocałować jakieś dwadzieścia razy i wymyślić mnóstwo pięknych epitetów. A ja na szczęście czułam się już dobrze.




- Elsa.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. 1. xd
      "Zamruczał cicho, posłał mi chytry uśmiech, zasalutował i wyleciał przez balkon." <- Jack, psychiczny zboczuch XD
      Ale końcówka słodka :3
      Elsa ma nudności = Elsa jest w ciąży! :D
      Albo Jack spalił ciasteczka ;D

      Usuń
  2. "Jak tam się ma moja słodka, najpiękniejsza, najmądrzejsza, najcudowniejsza, najmądrzejsza, najse...
    Anna przewróciła oczami."
    Rozwaliłaś mnie tym xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaaaak... Elsa+Jack=dzidzia. To jest takie urocze i te teksty Frosta...taaaa...
    Czekam na nexta pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Love it! Tymi twoimi tekstami mnie rozwalasz. Uwielbiam twohego bloga!

    OdpowiedzUsuń