Witajcie,
Dziś obudziłam się i zauważyłam, że śpi obok Anna. "No tak" - pomyślałam. Wczoraj poprosiłam ją, żeby została ze mną na noc, bo źle się czułam. Nie wiedziałam gdzie podział się Jack, ale miałam co do tego pewne podejrzenia. Wstałam po cichu, aby nie obudzić siostry i podeszłam do szafy. Tak jak myślałam - z jej wnętrza dobiegało ciche chrapanie. Ubrałam mój satynowy szlafrok, który na szczęście wisiał na krześle od wczoraj (raczej ciężko byłoby wyciągnąć go z szafy nie zabijając przy tym Jack'a) i zeszłam na dół. Zobaczyłam, że Kristoff przechodzi w piżamie przez zachodni korytarz na pierwszym piętrze.
- Kristoff? - zawołałam.
Na dźwięk mojego głosu wzdrygnął się i przyspieszył kroku nie odwracając choćby głowy. Zmarszczyłam brwi.
- Kristoff! - krzyknęłam.
Jego krok przerodził się w bardzo, bardzo szybki krok, a po chwili w bieg, po czym zniknął mi z oczu. Pokręciłam głową i zeszłam do jadalni. Dwie służące podały mi lekkie śniadanie. Po zjedzeniu z radością uznałam, że czuję się wyjątkowo dobrze, jak na ostatnie dni. Wróciłam na górę i wstąpiłam do mojego gabinetu. Przejrzałam kilka listów, a potem wróciłam do sypialni. Anna nie spała już. Gdy tylko weszłam położyła szybko palec na ustach, jakbym nie wiedziała, że mój mąż śpi w szafie. Kiwnęłam więc głową i usiadłam obok niej.
- Elso, jesteśmy niepoważne. - powiedziała szeptem.
Spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem.
- Szósty grudnia, mówi Ci to coś?
Uśmiechnęłam się. Oczywiście, że tak. Urodziny Jack'a.
- I, co nie przejmujesz się tym? - tym razem Anna uniosła brwi ze zdziwieniem.
- Mam już pomysł na prezent. - odrzekłam. - Tylko mam nadzieję, że zamiast tego nie zemdjelę mu pod nogi czy coś takiego.
Ania zaśmiała się cicho.
- Dokładnie.
Po jakimś czasie Jack wyszedł z szafy ogłaszając całemu światu, że jest świetnie wyspany.
- Ja lecę do Lenki. - Anna pocałowała mnie w czubek głowy i wybiegła z pokoju.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy w mojej komnacie dość długo (w międzyczasie Jack zdążył zjeść śniadanie przyniesione przez moją służącą Tamarę). Około trzynastej ktoś zapukał do pokoju.
- Prooszę! - zawołał Jack.
Do środka wszedł Kristoff.
- Słuchaj, Jack, miałbym jedną sprawę do... - nagle zobaczył mnie i znieruchomiał.
Jack spojrzał ze zdziwieniem na mnie, a potem jeszcze raz na niego.
- Wszystko gra?
Kristoff zaczął powoli wycofywać się z pokoju, ale zatrzymałam go:
- Zaczekaj. Przepraszam za to wczoraj. Trochę mnie poniosło.
Nie reagował przez chwilę, po czym zaśmiał się.
- Taa, nie ma o czym mówić. Anka mówiła o twoich wahaniach nastroju.
Uniosłam jedną brew, a Jack uśmiechnął się chytrze.
- Dobra, pogadamy potem. - Kristoff pomachał do niego i wyszedł.
- Ktoś tu ma wahania nastrooojuu...! - zaszczebiotał mi Jack do ucha.
Po upływie mniej więcej sekundy dostał w twarz wielką poduszką z dodatkiem puszystego śniegu.
- Elsa.
Oooooo^o^ nie moge sie doczekać nexta :D A o co chodziło Kristofowi o tej sprawie ? Weny :-)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa i 1 :D
UsuńEl (chyba) jest ciąży!!! Lalalala! Tańczę taniec radości!!!!
OdpowiedzUsuńZajrzysz do mnie?
http://mroznahistoriahogwartu.blogspot.com/
HAhahahahahah, cionsza daje się we znaki! XD
OdpowiedzUsuńTak. To już są prawdziwe objawy ciąży! Jeeeeeeee(...)eeeeeeeeej. Elsa bedzie mamusią! Jack bedzie tatusiem! Rozdział super, spoko, fajny.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i pozdrawiam. Weny