wtorek, 12 stycznia 2016

Zebraliśmy się tu...

Witajcie,
Postanowiłam, że informację o koronacji Jack'a przekażę ludności dzisiaj. Poprosiłam jednego z służących aby rozwiesił w mieście ogłoszenie o ważnym "zebraniu". Poleciłam w nim, aby przyjść na dziedziniec o szesnastej. Tak jak chciałam, tak się stało. Już przed ustaloną godziną ludzie zaczęli zaciekawieni gromadzić się pod murami. Ja za to od jakiejś godziny usiłowałam nakłonić Jack'a do włożenia czegoś bardziej eleganckiego niż stare, brązowe spodnie i granatowa bluza.
- Tam będzie całe Arendelle. - warknęłam już totalnie zirytowana. - I wszyscy będą się gapić na CIEBIE.
Zleciał z spod sufitu widząc moją minę.
- Dobrze, już dobrze. - powiedział. - Nie denerwuj się.
- Nie denerwuję. - burknęłam, chociaż byłam faktycznie wkurzona, a na dodatek nie miałam przygotowanej przemowy co wzmagało mój stres.
Po chwili Jack prezentował się wyjątkowo elegancko w jasnej marynarce i czarnych spodniach.
- Idziemy? - uśmiechnął się do mnie, udając, że sam się nie stresuje, ale dobrze wiedziałam, że tak.
- A Anna? - zapytałam zdziwiona.
Wzruszył ramionami.
- Powiedziała mi wczoraj żebyśmy załatwili to sami.
Zmarszczyłam brwi. Nie mogła powiedzieć mnie? Kiwnęłam jednak głową i wyszliśmy na korytarz.
Ja ubrałam jedną z moich ulubionych sukni, w kolorze ciemnego grynszpanu z wyhaftowanymi wzorami z Arendelle, z czarnym gorsetem z długimi rękawami, a do tego długą, purpurową peleryną. Założyłam również moją złotą koronę. Razem wyglądaliśmy więc bardzo królewsko. O piętnastej pięćdziesiąt osiem stanęliśmy przed drzwiami na taras, który wychodzi na dziedziniec, skąd słychać było rozmowy tłumu zebranych.
- Wszystko gra? - zapytałam nie odwracając głowy.
W odpowiedzi Jack chwycił mnie za rękę.
- Damy radę. - uśmiechnął się i zdecydowanym ruchem pchnął drzwi. Oślepił nas blask słońca i ogłuszyły oklaski. W końcu przyzwyczailiśmy się do światła, a ja uciszyłam poddanych gestem.
- Witajcie kochani. - przemówiłam.
Jack nie puścił mojej dłoni. Zauważyłam, że mój głos wydaje się wyjątkowo opanowany i spokojny.
- Dziękuję wszystkim za przybycie. Zebraliśmy się, abyście dowiedzieli się o czymś bardzo ważnym. Otóż... jak wiecie od jakiegoś czasu mam męża... co jest jednoznaczne z tym, że Arendelle ma.... królewicza.
Ludzie zaczęli wymieniać podekscytowane spojrzenia.
- Jednak wiemy wszyscy, że będąc moim mężem Jack Frost - wskazałam ręką na Jack'a - powinien zostać królem i towarzyszyć mi w rządzeniu państwem.
Zapadła cisza.
- Tak więc - z woli mojej, jego, a także poniekąd Waszej - się stanie.
Wszyscy zaczęli wiwatować.
- Nie znamy jeszcze daty koronacji, ale gdy tylko ją ustalimy obiecuję Wam ją przekazać. - powiedziałam z uśmiechem.
Poddani wiwatowali jeszcze długo po tym jak wróciliśmy do zamku.
- Następnym razem musisz przejąć ode mnie trochę tekstu, bo nie wyrobię. - zaśmiał się Jack.
Uśmiechnęłam się.
- Proszę bardzo, następnym razem ty będziesz mówił.
Skierowałam się do pokoju Anny, a Jack poleciał za mną mówiąc coś, że żartował i, że woli stać. Gdy opowiedziałam siostrze o reakcji ludzi ucieszyła się i pogratulowała nam.
Po dzisiejszym dniu stwierdziłam, że Jack koniecznie musi dostać szansę tylko... musi nauczyć się częściej wkładać garnitury.



- Elsa.

11 komentarzy:

  1. Jeżónió...
    Teraz czeba zrobić wieczór kawalerski dla Jacka...
    Ostatnie dni wolności...
    Dla Jacka...
    I Arendelle...

    RIP ARENDELLE (*)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażam sobie Jacka przemawiajacego do ludu, ale rozdział świetny i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. R.I.P
    (*) [*] {*}
    ARENDELLE
    1369-2016 r.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no dajcie mu szansę! Nie bądźcie takimi pesymistkami.
    Biedny Jack będzie musiał nosić garnitury...

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Teraz zostało tylko nauczyć Jacka podstaw...
    Pozdrawiam i czekam na koronację

    OdpowiedzUsuń
  6. No, Król Jack= niezapomniane lata XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko mi sie wydaje że Jack po zostaniu królem i ojcem spoważnieje?

    OdpowiedzUsuń
  8. Po zostaniu mężem już trochę spoważniał, a co dopiero królem i ojcem. Nie jesteś sama :)

    OdpowiedzUsuń