sobota, 2 sierpnia 2014

Będziemy bardzo tęsknić.

Witajcie,
Dziś w nocy obudził mnie Jack.
- Co się...stało? - wymamrotałam nie podnosząc się z łóżka.
- Roszpunka. - odrzekł Jack jak małe dziecko, któremu przyśnił się zły sen.
Usiadłam i przetarłam oczy. Jack był w samych spodenkach. Przykro mi, ale kiedy jesteś blisko w takim stanie nie potrafię racjonalnie myśleć - pomyślałam. Mimo swoich myśli odrzekłam wstając powoli:
- Spokojnie, na pewno coś wymyślimy. Muszę się najpierw ubrać, nie będę...
- Wcale nie musisz... - powiedział Jack przyglądając się mojej krótkiej, satynowej koszuli nocnej.
Uśmiechnęłam się do niego i nałożyłam wyłącznie szlafrok i mięciutkie, puchate kapcie. Następnie Jack zapalił dwie świece i wyszliśmy na korytarz.
- Gdzie ona jest? - zapytałam szeptem.
- Dobijała się do mojej sypialni więc uciekłem oknem. Teraz może się czaić wszędzie.
Przeszliśmy kawałek korytarzem w stronę pokoju Jack'a.
- Musimy wymyślić coś, żeby w końcu się ode mnie odczepiła. - powiedział Jack. - Na balu niby już miała się odczepić, a jak sama widzisz...
- Tak wiem. - ucięłam. Nie miałam żadnego pomysłu jak wybić Roszpunce z głowy Jack'a. Dotarliśmy pod drzwi jego sypialni. Roszpunki nigdzie nie było.
- Spójrz! - zawołał Jack sięgając po karteczkę zostawioną pod drzwiami.

Jack - mój ty słodziutki aniołeczku, mój koteczku i misiu,
Bardzo Cię kocham, nawet nie wiesz jak. Ty mnie oczywiście też więc nasza miłość jest największa na świecie. Stęskniłam się jednak na mamą i postanowiłam wyjechać. Myślę jednak, że przy najbliższej okazji znów Cię odwiedzę. A na razie musimy niestety pozwolić miłości przepływać przez papier - to znaczy (bo pewnie słodziaku nie rozumiesz) będę Ci wysyłała mnóóóóstwo listów. Będę bardzo, bardzo tęsknić. Trzymaj się z dala od tej wiedźmy!
Buziaczki i całuski
                                                                                          Twój Kwiatuszek.

Jack przeczytał list na głos. Słuchałam go w ciszy, ale w głębi serca czułam się okropnie. To było takie...
- Hurra! - ucieszył się Jack i pocałował mnie. - Wyjechała! Mamy ją z głowy!
- Będzie przysyłać miliony listów, a w końcu i tak przyjedzie. - odrzekłam.
- Oj, nie przejmuj się Śnieżynko. - Jack chwycił mnie za rękę i wróciliśmy do mojej sypialni. I tam zostaliśmy do rana.

- Elsa. 

2 komentarze: