czwartek, 7 sierpnia 2014

Wśród ukochanych osób praca idzie lepiej...miejmy nadzieję.

Witajcie,
Dziś obudziłam się o świcie, bo wiedziałam, że przez wczorajsze wyjście z siostrą dzisiaj będę miała mnóstwo pracy. Nie ubierałam się, nałożyłam tylko szlafrok i usiadłam przy biurku. Miałam przed sobą sterty listów od poddanych, na które musiałam odpowiedzieć bez żadnego wyjątku. Westchnęłam i zabrałam się do pracy. Pierwszy list przysłał jakiś mężczyzna z prośbą o mianowanie go księciem. Przewróciłam oczami. Czego Ci ludzie nie wymyślą? Nie mogę od tak mianować kogoś księciem, myślałam, że to jasne. Musiałby naprawdę pochodzić z rodziny królewskiej. Odpisałam mu krótko, że niestety nie ma takiej możliwości. Kilkanaście następnych listów było z zapytaniem o kolejny bal. Na wszystkie odpowiedziałam jednakowo: "W najbliższym czasie nie przewidujemy balów. Podpisano: Królowa Elsa." Już miałam sięgnąć po następny list kiedy ktoś zaczął pukać, a raczej walić w drzwi mojej komnaty.
- Po-suń się! - usłyszałam zza drzwi.
- To ty się posuń! Chcę obudzić Elsę, a ty...
- To ja chcę ją obudzić! Zjeżdżaj!
Otworzyłam drzwi. Pod moimi nogami wylądowali Jack i Anna. Położyłam ręce na biodrach.
- Czemu drzecie się pod moją sypialnią?
Anna szybko wstała i otrzepała sukienkę.
- Nie śpisz już, siostrzyczko złota?
Uniosłam brwi ze zdziwienia. Jack szybko podniósł się z ziemi i wypalił:
- Chciałem Cię obudzić, Śnieżynko, a Anna mi przeszkadza.
- Nie prawda!  - krzyknęła Ania. - To on nie chciał mnie dopuścić do drzwi!
- Nie kłam! Byłem tu pierwszy!
- Akurat!
- Możecie się oboje uciszyć?! - krzyknęłam i wciągnęłam ich do środka.
Stanęli pod ścianą wpatrując się w podłogę.
- Mam naprawdę dużo pracy. - powiedziałam. - I proszę Was, żebyście mi nie przeszkadza...
- Pomogę Ci! - zawołała Anna i pokazała język Jack'owi.
- Nie, to ja Ci pomogę!
Wzięłam głęboki oddech, aby nie zamrozić podłogi.
- Nikt nie musi mi pomagać. Potrzebuję spokoju i ciszy.
I usiadłam z powrotem przy biurku. Miałam nadzieję, że zrozumieją i zostawią mnie samą. Oni jednak pochylili się nade mną z obu stron.
- Co to? - zapytała Anka.
- Listy.
- Pomogę... - powiedział Jack i zaczął przeglądać listy. Anna od razu zrobiła to samo. "Tak łatwo się ich nie pozbędę..." - pomyślałam.
- Na listy musi odpowiadać królowa. - powiedziałam zabierając od nich koperty. - Nie macie jak mi pomóc.
Anna podrapała się po głowie.
- W takim razie, ja przynajmniej przypilnuję żebyś nie musiała tu siedzieć tu sama. - powiedziała po chwili i usiadła na łóżku. Jack uniósł się przy biurku w powietrze, jakby siedział na niewidzialnym krześle.
- Ja też. - powiedział.
- No dobrze, tylko bądźcie cicho. - powiedziałam. Oboje położyli palce na ustach jak przedszkolaki. Uśmiechnęłam się i wróciłam do pracy.

- Elsa.

5 komentarzy: