Witajcie,
Dziś otrzymaliśmy kolejny list od Roszpunki. Tym razem jego treść brzmiała następująco:
Kuzynko,
Służący poinformowali mnie o tragicznej śmierci Jack'a. Oczywiście Wam nie wierzę. Mój miś z pewnością od razu wybrałby mnie. Ale widzę, że jeśli już wymyśliliście coś tak idiotycznego naprawdę macie jakieś swoje dziwne powody, aby zabraniać Jack'owi do mnie przyjechać. Tak więc na razie dam Wam spokój. Może trochę zmądrzejecie. Odwiedzę jednak swojego Kwiatuszka przy najbliższej okazji. Nie myśl, że pozwolę Ci się do niego zbliżyć. Trzymaj swoje przeklęte łapska z daleka od niego. A teraz Kochanie, jeśli to czytasz wiedz, że tęsknię tak samo jak ty. Gdyby tylko ta wiedźma się do Ciebie dobierała - pisz mi od razu. Całuski <3 <3 <3
A dla ciebie królowo jak najgorsze życzenia,
Roszpunka <3
- No ja nie mogę, jak ona może Cię tak obrażać?! - oburzyła się Anna, która przybiegła przeczytać list razem z nami.
- Najważniejsze, że się odczepi. - powiedziałam zwijając list.
- Ale nie uwierzyła...musimy mieć następnym razem lepsze pomysły. - zaśmiał się Jack i przytulił nas.
Anna wstała, wykręciła pirueta i krzyknęła na cały zamek:
- Hurraaaaa! Wreszcie mamy spokój z Roszpuuuuuuunką!!
Szybko położyłam jej palec na ustach.
- Anuś, cicho proszę. Ludzie się będą martwić co się dzieje z ich księżniczką.
Jack parsknął śmiechem.
- Dobra, Anka teraz spadaj, chcemy jakoś uczcić zwycięstwo. - powiedział wyszczerzając do mnie zęby.
Anna położyła ręce na biodrach.
- Chyba ja też powinnam je uczcić!
- Ale... - zaczął Jack, ale przerwałam mu.
- Masz rację. Wszystkim należy się...nagroda. - powiedziałam chwytając siostrę za rękę.
Jack spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Ania złapała leżącą w rogu poduszkę i rzuciła nią w Jack'a.
- Bitwa na poduchy!!! - wrzasnęła.
I zaczęliśmy bawić się jak dzieci. Biegaliśmy po całej komnacie obrzucając się poduszkami i wrzeszcząc na cały pałac. Po pięciu minutach cały pokój był w puchu. Nagle drzwi otworzył Kristoff.
- Co wy tu...? - zaczął, ale nie zdążył skończyć, bo oberwał wielką, niebieską poduszką. - Dostaniesz za to! - dodał ze śmiechem obrzucając Jack'a puchem. Po godzinie zabawy wszyscy leżeliśmy wykończeni na łóżku. Na szczęście było tak ogromne, że się zmieściliśmy.
- Ale było fajnie... - westchnęła Ania przytulając się do Kristoff'a.
- Taaak... - ziewnął Jack. Po chwili dodał z uśmiechem: - Może zagramy w butel...
- NIE! - krzyknęłam zgodnie z siostrą.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. I tak śmialiśmy się przy różnych miłych zajęciach do późnej nocy.
- Elsa.
Sweeeeeeeeetaśne <3<3<3<3<3<3<3<3<3 kocham kocham kocham <3 bitwa na poduchy...... EKSTRA!!!!!!!!!!! Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuper :33 XD
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zagrali w butelkę, hehehe ;)
OdpowiedzUsuń