Laska.
Wstałem dzisiaj dosyć wcześnie i nie mogłem zasnąć. Wyszedłem z łóżka i wyleciałem przez otwarte drzwi. Było jeszcze ciemno. Zobaczyłem, że Elsa stoi na korytarzu. Nagle złapała mnie za kołnież szpitalnej piżamy i próbowała gdzieś zaciągnąć. Chociaż robiła to bardzo brutalnie z wielką siłą nie opierałem się. Nagle zrzuciła mnie na moje łóżko.
- Co chcesz robić? - spytałem sięgając do kieszeni.
- Nie to o czym myślisz Jack. Ty masz tu leżeć. Będziesz tu leżeć już zawsze. Nigdy tego nie zrobimy. Zostaniesz na zawsze prawiczkiem. Hahahaha!
I wtedy się obudziłem. Zobaczyłem, że jest dziesiąta. Obok mnie na łóżku spała Elsa.
- Co tu robisz? - spytałem.
- Ojej, wybacz chyba przysnęłam. - powiedziała ledwoprzytomna, wstając. - Byłam przy tobie przez całą noc.
- Naprawdę?
- Tak, ale się nie wyspałam. Przez pół nocy coś bredziłeś i krzyczałeś: "Niee, ja nie chcę tak umrzeć!" Albo próbowałeś mnie molestować mówiąc: "Znajdę cię. Ja cię znajdę".
- Ups, ojej, wybacz mi, nie chciałem. - trochę było mi głupio. Nie miałem zamiaru jej molestować. - Spałaś chociaż chwilę?
- Tak, nie myśl już o tym. Dzisiaj cię wypuszczą. - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Zaczęła zbierać się do wyjścia.
- Elso - automatycznie się odwróciła - chciałbym cię o coś spytać. To pytanie zadałem już na pierwszej randce.
- Hmm... Nie bardzo pamiętam. O co chodzi? Zaraz. Już chyba wiem... Jack?
- Elso moje kochanie, czy chciałabyś iść ze mną w krzaki?
- Rozważę to. Na razie idę do Anny.
I wyszła. "Jack'u Froście - pomyślałem - tylko ty potrafisz tak odstaszać od siebie kobiety." Może było za wcześnie na takie pytanie? Takie pójście w krzaki to chyba poważna decyzja...
Z zamyślenia wyrwała mnie moja pielęgniarka Lidia.
- Dzisiaj cię wypuścimy. Cieszysz się? - spytała nachylając się nade mną. - Jeszcze damy ci ostatnią dawkę leków. - mówiąc to sięgnęła po jakieś pigułki. "Mam nadzieję, że to nie pigułki gwałtu" - przeszło mi przez myśl.
Lidia kazała mi je wziąć i popić jakimś dziwnym płynem. Zrobiłem się senny.
Obudziłem się i spojrzałem na zegar. Była 18.00. Moje ubrania leżały obok razem z listem na którym było napisane, że mam się odświerzyć, ubrać i mogę wychodzić. Tak więc zrobiłem i wyleciałem przez okno. Udałem się do ogrodu. Zobaczyłem, że kilka róż jest pokrytych szronem.
- Jack - usłyszałem za sobą znajomy głos. - czy twoja propozycja jest jeszcze aktualna?
- Tak, a co? - oczywiście przybrałem swój znany chytry uśmieszek.
- To chodź.
A teraz wybaczcie, ale krzaczki czekają ;)
- Jack
"Mam nadzieję, że to nie pigułki gwałtu" XD
OdpowiedzUsuńdobra szykuj grób bo co teraz napisze zwali cie z nóg
OdpowiedzUsuńopisz opisz co było w krzakach :D TAK JA ZBOCZONA SOORY
TYLKO NIE BIJ NIE ZABIJAJ NIE KRZYCZ PROSZĘ
O.M.G.! Aaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńUuuuu, coś się będzie działo ;)
OdpowiedzUsuń