wtorek, 24 listopada 2015

Cieszę się, że się cieszysz, Aniu!

Witajcie,
Jak wiecie od kilku dni poważnie myślimy z Jack'iem nad założeniem rodziny. A raczej ja myślę, a on ciągle przekonuje mnie, że to wyśmienity pomysł, powtarzając zdanie "Możemy zrobić to nawet teraz" około piętnaście razy na dzień. O niczym nikomu na razie nie mówiliśmy, nawet Annie. Uznałam, że... jeszcze musimy pomyśleć zanim znów plotki ogarną całe królestwo, a nawet królestwa za morzem.
W międzyczasie doczekaliśmy się nowego członka naszej rodziny - Svenusia urodziła ostatnio maleńkie cielątko (czy jakkolwiek mogę nazwać małego renifera). Z tego względu Kristoff spędzał ostatnie godziny w stajni zajmując się zmęczoną mamą i młodym reniferkiem, który okazał się samcem. Anna od razu wymyśliła dla niego imię (ogłosiła mi je wczoraj rano wskakując na moje łóżko) - Hugo (nie pytajcie czemu, bo nie mam zielonego pojęcia).
- To naprawdę piękne imię... - odparłam gdy tylko mi je obwieściła i raczyła zejść ze mnie. - ...jest zdrowy?
Kiwnęła głową z uśmiechem od ucha do ucha.
- Anno. - mruknął Jack siadając na łóżku. - Bardzo nam miło to słyszeć, ale byłoby jeszcze milej gdybyś dała nam chwilę sam na sam.
Uniosła brwi.
- A cóż to za okazja?
- A, nic wielkiego, Elsa tylko właśnie podejmuje decyzję w związku z tym czy mamy się rozmna... - zaczął ale uciszyłam go niemal zabójczym wzrokiem.
- O co chodzi? - zapytała Anna od razu poznając moją minę. - Elso, co przede mną ukrywasz?
- Nic... - zaczęłam, ale Jack uniósł brwi i przekrzywił głowę, więc tylko rzuciłam w niego poduszką i wyszłam z Anną do pokoju obok.
Usiadłyśmy na dużej, białej kanapie. Anna spojrzała na mnie wyczekującym wzrokiem.
- Anuś... to raczej ważna sprawa więc.. - zaczęłam lekko zdenerwowana, ale siostra przerwała mi salutując ręką:
- Pełne skupienie.
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- Dużo o tym myślałam... tyle razy ktoś mnie przekonywał, że warto.... patrzyłam na ciebie, może nawet i z zazdrością. Pomyślałam, że już chyba jestem gotowa, że nie ma na co czekać. No wiesz... że to przyniesie nam tylko szczęście.
Anna wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami, a kąciki jej ust powoli unosiły się lekko.
- Masz na myśli... - zaczęła po chwili. - ...że chciałabyś... dzidziusia?
- To jeszcze nic pewnego, dalej się zastanawiam, ale..
Anna bez słowa przytuliła mnie mocno.
- To cudowne. - szepnęła.
Gdy wypuściła mnie z objęć zobaczyłam, że ociera kąciki oczu rękawem sukni.
- Aniu... czy ty...?
- Nie, nie, nie płaczę! - zaśmiała się.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Ale musisz mi coś obiecać. - zaczęłam po chwili. - Nikomu na razie nie powiesz. Nawet Kristoff'owi. To nic pewnego.
Kiwnęła głową, chyba nie potrafiąc przestać się uśmiechać. I tak siedziałyśmy i uśmiechałyśmy się do siebie jeszcze długo. W końcu Anna przytuliła mnie trzeci raz i poszła do córki.



- Elsa. 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział!
    Mam nadzieję, że Elsa zdecyduje się na dzidzi XD
    ,,- A, nic wielkiego, Elsa tylko właśnie podejmuje decyzję w związku z tym czy mamy się rozmna... - zaczął ale uciszyłam go niemal zabójczym wzrokiem,, <------To mnie totalnie rozwaliło XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack zazdrosny będzie o Ankę xD
    Rozwaliło mnie to samo zdanie co panią wyżej xD
    Rozdział jak zawsze genialny i chyba w końcu będzie dzidzi! XD
    A jeśli to kolejny fake, to.... szczelem FOCHA XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaj mam odpał...
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    JUTRO ZNOWU BĘDZIE POMIDOROWA!!.
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    ok, zaśpiewałam piosenkę, teraz jestem gotowa pisać...

    JEEEEE(...)EEEEEEEJ!! Swenia urodziła, a Jack? Tylko o rozmnażaniu. Juz niech się tak nie podniecaj, bo walniesz Els jakieś czworaczki...

    OdpowiedzUsuń
  4. O będzie dzidzi...(chyba) To takie urocze! A Jack jak zwykle o jednym. Ale w sumie to powinien być dobrym ojcem, skoro dogaduje się z Lenką i jest strażnikiem zabawy... Jestem pewna, że oboje będą wspaniałymi rodzicami.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń