Witajcie,
Dziś rano wstałam wcześnie żeby nie zaskoczył mnie Albert wparowując do pokoju Jack'a. Kiedy wstałam Jack chyba jeszcze spał (w szafie). Ubrałam się i już miałam wyjść kiedy szafa otworzyła się i wyszedł z niej uśmiechając się szeroko.
- Wyspałaś się?
- Tak...a ty? - zapytałam.
- Uwielbiam spać w szafie. - zaśmiał się Jack.
Pogłaskałam go po rozczochranych włosach.
- Mogliśmy spać w łóżku. Pewnie jesteś cały poobijany.
- Nie, spoko. - Jack pocałował mnie. - Chodź coś zjeść.
Zeszliśmy na dół ostrożnie, żeby nie natknąć się na Alberta. Byliśmy już o krok od jadalni kiedy usłyszeliśmy z dołu jego głos:
- No wiem....ale niby jak?
Dobiegał z lochów.
- Myślisz o tym samym co ja? - zapytał Jack szeptem.
- Chodź, musimy podsłuchać o co mu chodzi. A jeśli coś knuje?
Na palcach zeszliśmy po schodach do lochów i stanęliśmy za kamienną ścianą. Byliśmy zaraz obok celi Hansa. Jack wychylił się lekko i natychmiast z powrotem schował głowę.
- Co? - zapytałam szeptem.
- Albert rozmawia przez kraty z Hansem. - szepnął mi na ucho Jack. Z wrażenia zaryłam usta dłonią. Jak to?! Czy razem coś knują? Usłyszeliśmy przyciszony głos Alberta:
- No weź. Ty już raz próbowałeś. Jak mi pomożesz, na pewno się uda.
I po chwili odpowiedź Hansa:
- No dobra. Wystarczy, że ją trochę poczarujesz, coś jej nagadasz...
- Ale ona nie jest taka jak Anna! Jest rozważna, nie nabierze się na nic.
Zaległa cisza. Spojrzałam na Jacka. Stał nieruchomo z przerażoną miną. Po chwili znowu odezwał się Hans:
- Słuchaj. Jesteś naprawdę niezłe ciacho! Umięśniony i w ogóle. Wykorzystaj to!
- Próbowałem. Ale ta spryciula zawsze jakoś ucieka.
- W takim razie... musisz jej coś obiecać, albo zaoferować. Coś czemu nie będzie mogła się oprzeć... - Hans mówił coraz ciszej, aż w końcu nic nie mogliśmy usłyszeć.
- Chodź stąd. - szepnął Jack i pociągnął mnie na górę.
Kiedy byliśmy już w jadalni zaczęłam chodzić nerwowo zamrażając podłogę.
- On chce zrobić to co Hans. Tylko nie z Anną, od razu ze mną. Jack, co ja mam zrobić...?
Jack przytulił mnie do siebie.
- Spokojnie. Trzeba go jak najszybciej stąd wyrzucić. Nie wiem jak, ale trzeba. Inaczej... inaczej nie wiem co.
Usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi po schodach z lochów i szybko uciekliśmy na górę.
- Elsa.
Mam nadzieję, że jak najszybciej wyrzuca tego Alberta!!!
OdpowiedzUsuń